Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RODZINA ŚLĄSKA. Marta Noceń z kibica kanapowca stała się fanką z krwi i kości

SZKU
fot. archiwum Marty Noceń
Opowiadaniem "Wszyscy na B" wygrała konkurs na temat Śląska. O swojej fascynacji kibicowaniem opowiada Marta Noceń.

Pod koniec zeszłego roku rozstrzygnięta została trzecia edycja Kibicowskiego Konkursu Literackiego, w którym fani wrocławskiej drużyny opisywali swoje przygody związane ze Śląskiem i kibicowaniem drużynie. Zwyciężyła w nim praca Marty Noceń pt. "Wszyscy na B" (tekst opowiadania obok), w której autorka pokazała swoją metamorfozę jako kibica. Wprost z kanapy przed telewizorem wylądowała na Stadionie Miejskim - najpierw na trybunie C, a później B. Już tam została i zachęca innych, żeby poszli w jej ślady.

O zainteresowanie piłką nożną, a zwłaszcza kibicowaniem, zapytaliśmy samą autorkę. - Z piłką nożną miałam do czynienia już w szkole, bo zawsze ciągnęło mnie do grania. Ale była to tylko taka zabawa. Później oglądałam mecze w telewizji razem z mężem Krzysztofem, orientowałam się w tym, co się dzieje na boisku, ale trudno powiedzieć, żebym była wielką fanką - wspomina swoje początki pani Marta.

Przełom nastąpił wraz z pójściem na pierwszy mecz Śląska na nowy Stadion Miejski. - Graliśmy wtedy z Lechią Gdańsk. Sam obiekt zrobił na mnie ogromne wrażenie, ale jeszcze bardziej zafascynowała mnie atmosfera na trybunach. Od tego czasu razem z mężem i grupą znajomych jesteśmy na każdym meczu, jeśli tylko pozwalają na to inne obowiązki - kontynuuje Marta Noceń.

Kolejnym krokiem w kibicowskim życiu pani Marty była "przeprowadzka" na na trybunę B. - Dlaczego tak się stało, opisałam dokładnie w swoim opowiadaniu. Mogę tylko dodać, że atmosfera tam jest fantastyczna. Przy okazji zachęcam inne panie na chodzenie na mecze, a te które już przychodzą, żeby siadały właśnie na trybunie B. Naprawdę nie ma czego się obawiać - dodaje kibicka.

Przy okazji postanowiła wziąć udział w konkursie literackim. - Chciałam podzielić się swoją historią, ale zupełnie nie spodziewałam się, że wygram. Sama praca powstała w kilkanaście minut, a wysłałam ją bardziej z myślą o tym, żeby organizatorzy... mieli z czego wybierać - śmieje się autorka. W nagrodę jej tekst znalazł się w albumie "To MY, kibice Śląska 2013".

RODZINA ŚLĄSKA NA FACEBOOKU

WSZYSCY NA SEKTOR B - ZWYCIĘSKIE OPOWIADANIE - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Wszyscy na sektor B (Zwycięskie opowiadanie)

Moja historia z kibicowaniem na żywo nie jest długa. Wiele lat byłam zwykłym kanapowcem, który piłkę nożną oglądał w 2D. Oczywiście często zwracałam uwagę na oprawę meczów i atmosferę, która panowała na trybunach, ale to wszystko jednak z wygodnej kanapy i z nogami zawieszonymi na jakimś elemencie mebla. Gdy pewnego razu zdecydowałam się odwiedzić nasz wrocławski stadion, wszystko się zmieniło. (...)
Oczywiście za pierwszym razem całkowicie ostrożnie uczęszczałam na trybunę C, skąd świecącymi oczami spoglądałam na motor napędzający cały doping na stadionie - trybunę B. Ileż to razy chciałam po prostu wstać i zacząć krzyczeć razem z nimi. No ale cóż, ewidentnie trybuna C jest miejscem dla spokojniejszych ludzi, niż jestem ja. Stąd świetnie się mecz ogląda, ale z wyładowaniem energii może być ciężko. Pomimo tego dobrze wspominam wszystkie mecze obejrzane z tego miejsca.
Do dzisiaj będę pamiętać dzień, kiedy stojąc w kolejce po bilet w ostatnim momencie zmieniłam zdanie i rzuciłam hasło: "Poproszę bilet na trybunę B!". Odwrotu już nie było. To prawda, miałam pewne obawy - wiele się słyszy o tym, jak to niebezpieczni są kibice. W moim przypadku, nic bardziej mylnego...
Pierwszy mecz obejrzany z trybuny B to mecz Śląsk - Legia. Cóż to były za emocje. W żadnym słowniku nie jestem w stanie znaleźć słów, żeby wyrazić tę radość, która panowała po strzeleniu bramki Tomasza Jodłowca. Tak naprawdę bramki, która dała nam zwycięstwo w tym meczu.
Od pierwszych minut zabawa na trybunie trwała w najlepsze. W tym dniu swoje urodziny obchodził bramkarz Śląska - Marian Kelemen, toteż nie obyło się bez śpiewów i okrzyków w jego kierunku. Na murawie - trochę chaosu, posypało się kilka żółtych kartek, groźne akcje świetnie bronione przez bramkarzy, rożne, dośrodkowanie Mili i piękny GOL z główki w wykonaniu Tomka. Całe trybuny skakały z radości, a bramka rozgrzała co niektórych do tego stopnia, że w tym grudniowym mrozie wszelka górna odzież poszła w odstawkę.
Wielokrotnie zastanawiałam się, dlaczego tę trybunę nazywają młynem? Dopiero obecność tam, dała mi jasną odpowiedź - to miejsce nakręca każdego kibica do wyrażania swoich emocji, do głośnych okrzyków szczęścia, do otwartego wyrażania nadziei, do smutku i zawodu po straconej bramce i co najważniejsze - do pokazania tego, że nie jesteśmy kibicami sukcesu. Nie kibicujemy drużynie dlatego, że wygrywa, że ma najlepszych piłkarzy. Kibicujemy, bo czujemy, że nasza drużyna potrzebuje nas i naszego wsparcia.
Tak... To był mój pierwszy mecz na zielonej trybunie. Od tego momentu wszystkie mecze tam spędziłam i miejsca nie zamierzam zmieniać. Jestem częścią tej drużyny i nawet jeśli czasami nie dzieje się dobrze, tracimy bramki, spadamy z podium, to i tak...
"Jesteśmy tu! By wspierać go!"...
Marta Noceń

______________________________

DOŁĄCZ DO RODZINY ŚLĄSKA

Cały czas szukamy bohaterów naszego piątkowego cyklu "Rodzina Śląska". To strona, którą chcemy przekazać Wam - kibicom piłkarskiego WKS-u.

Chcemy pokazać, jak różnorodni są kibice wrocławskiego zespołu. Jeśli jesteś fanem Śląska, przeżyłeś jakąś ciekawą historię z nim związaną, masz kolekcję pamiątek WKS-u lub zwyczajnie chcesz się pochwalić zdjęciem w zielonej koszulce - pisz lub dzwoń do nas. Na mejle czekamy pod adresem [email protected]. Dzwonić możecie pod nr 71 37 48 199. (JG)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska