Zachowało się około 80 proc. elementów zabytkowego czteroskrzydłowego ołtarza z wrocławskiej katedry wykonanego pierwotnie przez złotnika Paula Nitscha oraz malarza Bartholomaeusa Fichtenbergera. Ołtarz musiał zostać zdemontowany po zniszczeniach w czasie II wojny światowej. Skrzydła po pochopnej decyzji władz kościoła trafiły do świątyni w Szamotułach, a srebrne figury przeniesiono do podziemi katedry. Teraz trwa jego rekonstrukcja, a ostatecznie ołtarz trafi tam, gdzie jego miejsce - do wrocławskiej katedry.
- To była jedna z najbardziej dotkliwych strat Wrocławia w czasie II wojny światowej. Gdyby brakowało którejś z najważniejszych części, np. skrzydeł ołtarza albo którejś ze srebrnych figur, to z pewnością ta rekonstrukcja nie byłaby możliwa - mówi Jacek Witecki, kurator wystawy "Dwa ołtarze". - Malowidła przedstawiają, niemalże jak w komiksie, życiorys św. Jana Chrzciciela, patrona katedry.
Ołtarz powstał w okresie dominacji protestantyzmu na Śląsku. - Był symbolem odrodzenia katolicyzmu i jedności pomiędzy wyznaniami, bo tu ciekawostką jest fakt, że Nitsch i Fichtenberger to artyści luterańscy, a katolicki biskup zlecił im wykonanie dzieła dla katolickiej katedry. I przeznaczył na to 10 tysięcy talarów - dodaje Witecki. - Żaden następny biskup ani też jego kuzyn Filip, który pracował przy rekonstrukcji ołtarza po wojnie, nie dysponował takimi funduszami.
W czasie wojny trzydziestoletniej Szwedzi zrabowali srebrne tło. - Nigdy potem nie przywrócono już go w początkowej formie, bo nie było na to środków - tłumaczy Witecki.
Historycy sztuki i konserwatorzy, którzy zajęli się rekonstrukcją, wzorowali się na dokumentacji fotograficznej. Odtworzono m.in. gwiazdki z tła ołtarza.
- Do odtworzenia wszystkich brakujących elementów wykorzystaliśmy 28 kg srebra, w tym 8 kg na odtworzenie amorów. Amorów jest 13 i są odlewane, więc trzeba było użyć granulatu srebrnego, bo łatwiej go stopić. Blacha srebrna służyła do odtworzenia 67 gwiazdek. Łącznie jest ich 102, ale te 67 musieliśmy wykonać sami, bo dużo brakowało. Są w tej chwili srebrne, ale będą pozłacane - wyjaśnia Mariusz Wierchowski, konserwator metalu. - W tamtych czasach srebro było złocone zupełnie w inny sposób. Złociło się ogniem, a dziś robi się to galwanicznie. Dla przeciętnego człowieka nie ma różnicy, fachowiec ją zauważy. Złoto położone ogniowo jest bardziej szlachetne, bardziej nasycone, po prostu ładniejsze. My mimo wszystko będziemy złocić galwanicznie, nie wytwarza się wtedy rtęć.
Jednym z elementów jest też czaszka, wyjęta spod krucyfiksu. To symboliczne przedstawienie czaszki biblijnego Adama. To dość częsty motyw w przedstawieniach ukrzyżowania.
- Piszczele pod nią są celowo ułamane. To nie uszkodzenie, tak zostało to stworzone - dodaje Witecki.
Data przeniesienia ołtarza do katedry nie jest jeszcze znana. Wiadomo, że od 30 kwietnia (wernisaż będzie 29 kwietnia) do sierpnia będzie prezentowany na wystawie "Dwa ołtarze" Muzeum Narodowego. Przeniesienie i montaż nie będą łatwym zadaniem, trudności może sprawić instalacja ołtarza, wymagająca prac inżynierskich. Na muzealnej wystawie zobaczymy również elementy wystroju prezbiterium wrocławskiej katedry i tzw. garnitur ołtarzowy (stąd przewrotny tytuł wystawy "Dwa ołtarze"). Garnitur ołtarzowy powstał po około 100 latach od wykonania ołtarza Jerina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?