Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Referendum w MPK. Związkowcy protestują przeciw prezesowi. Będzie strajk?

Weronika Skupin
Władysław Smyk, prezes MPK (w środku)
Władysław Smyk, prezes MPK (w środku) Przemysław Wronecki
Dziś i jutro pracownicy MPK głosują w referendum w sprawie prezesa Władysława Smyka. Nie mogą go odwołać, ale chcą pokazać, że są niezadowoleni z jego polityki. Związkowcy z NSZZ Solidarność i Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej RP, którzy zorganizowali referendum, sprzeciwiają się między innymi zrównaniu płac młodszych i starszych pracowników. Oznacza to brak premiowania za staż pracy. Co na to MPK? - Blisko połowa kierowców nie przepracowała 10 lat i zmiany są dla nich korzystne, dlatego zapytamy ich, co o tym myślą, zrobimy swoje referendum - mówi prezes.

Skąd sprzeciw pracowników? Kierującym, szczególnie związkowcom, nie podoba się rządzenie prezesa Smyka. Zarząd chce bowiem wprowadzić nowy system płac w MPK premiujący młodszych pracowników. Nie będzie już podwyżek za staż pracy.

Poza tym likwidowane są zajezdnie: autobusowa przy ul. Grabiszyńskiej i tramwajowa Dąbie, a pracownicy boją się utraty stanowisk. Zdaniem protestujących, prezes MPK Władysław Smyk, pozwala także na złe traktowanie pracowników i nic z tym nie robi.

Referendum rozpocznie się na zajezdniach dziś - 28 kwietnia o godzinie 18, a zakończy 29 kwietnia o godz. 14.30. Z kolei w siedzibie spółki przy ul. Prusa odbędzie się 29 kwietnia od godz. 8 do 12. Głosowanie będzie tajne, a pracownicy MPK będą odpowiadać na dwa pytania "tak" lub "nie".

"Czy wg Twojej opinii Prezes Władysław Smyk identyfikuje się z pracownikami MPK?"
"Czy wg Twojej oceny podejmowane działania pracodawcy wobec załogi MPK, dyskwalifikują Go jako prezesa spółki?"

Przeprowadzenie głosowania jest formą sprzeciwu związkowców. Część z nich otwarcie mówi, że chciałaby odwołania prezesa Smyka. Jednak tylko prezydent miasta może go pozbawić stanowiska. Związkowcy manifestują więc tak, jak mogą: najpierw oflagowali zajezdnie, teraz przeprowadzają referendum.

Czytaj więcej: Referendum w MPK. Kierowcy i związkowcy nie chcą prezesa i pytają, czy firma plajtuje

Jeśli wyniki referendum jednoznacznie wskażą, że prezes jest oceniany źle przez pracowników, prawdopodobnie dojdzie do strajku. – Poczekajmy na wynik referendum, wtedy porozmawiamy o szczegółach - ucina krótko Andrzej Chrzanowski, przewodniczący Solidarności MPK.

Kierowcy jednak mówią otwarcie, na czym strajk miałby polegać. – Autobusy i tramwaje staną. O umówionej godzinie zatrzymamy pojazdy w centrum miasta lub w ogóle nie wyjedziemy z zajezdni - zdradza jeden ze związkowców. Na razie jednak nie ma konkretnych ustaleń. Jeśli pracownicy MPK zdecydują się na taką formę protestu, zostanie poinformowany o tym zarząd i pasażerowie. Najpierw odbędzie się strajk ostrzegawczy.

– Większość moich kolegów domaga się strajku. Jesteśmy już skrajnie niezadowoleni. Smyk przez całą swoją kilkuletnią kadencję nie zrobił nic dla tej firmy, bo nie zna się na komunikacji. To zły człowiek na złym miejscu. Jeśli zlikwidowany ma zostać dodatek za staż pracy, czyli wysługę lat, odchodzę do Polskiego Busa - deklaruje kierowca z 10-letnim stażem, związkowiec Solidarności w MPK.

Prezes Smyk tłumaczy jednak, że nikomu nie chce zabierać pieniędzy. – Mamy wielu wspaniałych pracowników, ale mogłoby ich być więcej, gdyby przestał obowiązywać system – „czy się stoi czy się leży, mam swój staż, więc 100 procent więcej mi się należy”. Jesteśmy za sprawiedliwością i tak po ludzku twierdzimy, że to jest niesprawiedliwe, aby za tę samą pracę płacić komuś dużo mniej, tylko dlatego że pracuje w firmie krócej. I że musi czekać 20 lat na pensje starszego kolegi ze swojej zmiany. Według naszych danych, 46 proc. załogi ma staż poniżej 10 lat. Może zyskać w nowym systemie. Nikt nie straci! - tłumaczy prezes Władysław Smyk. W biuletynie pracowniczym wyjaśnia wątpliwości pracowników i podaje na czym ma polegać nowy system wynagrodzeń.

W wielkim skrócie system nazwany "Turbo" ma premiować pracowników za dobrą pracę, a nie za staż. Teraz kierowcy wykonujący identyczną pracę zarabiają w przedziale od 2800 do 5400 zł brutto. MPK nie chce pogorszyć sytuacji finansowej żadnych pracowników, w tym tych najlepiej zarabiających. Za to będą płacić więcej młodszym kierowcom za tą samą pracę na takim samym stanowisku.

– Pracownicy transportu miejskiego z zazdrością patrzą na najwięcej zarabiających w Polsce motorniczych w Tramwajach Warszawskich. Czy wiedzą, że właśnie tam wprowadzono dokładnie taki sam system wartościowania pracy, o który my zabiegamy dla wrocławskiego MPK? - pyta prezes Smyk. Średnie zarobki kierowców są we Wrocławiu najwyższe, zaraz po Warszawie.

Kierujący nie zgadzają się z prezesem. – Jeśli przychodzi gdziekolwiek do pracy ktoś nowy i ma zarabiać tyle samo co człowiek wykonujący tę pracę od 10 czy 20 lat, to coś tu jest nie tak. Doświadczenie powinno się liczyć - przekonuje jeden z kierowców wrocławskiego MPK.

Zdaniem przedstawicieli spółki, referendum nie jest prowadzone przeciwko prezesowi, a przeciwko zmianom. Te z kolei nie krzywdzą nikogo, a wręcz są korzystne dla młodszych pracowników. Związki z kolei mówią głosem tylko części kierowców - tych doświadczonych stażem - a ci z mniejszym doświadczeniem zazwyczaj do nich nie należą.

– Planujemy referendum, w którym zapytamy całą załogę o ich zdanie na temat sposobu wdrażania projektu "Turbo". Chcemy to zrobić razem. Jesteśmy gotowi etapować wdrożenie "Turbo". To oznacza, że system wynagrodzeń może zostać na początku wprowadzony tylko dla chętnych i nowych pracowników. Pozostali będą przez jakiś czas pracować na starych zasadach - zapowiada prezes Smyk.

Na przygotowanie się do zmian kierowcom będzie potrzeba czasu. – Tłumaczono nam nowe zasady w biuletynie pracowniczym, ale nic z tego nie rozumiemy. Kto ma ile konkretnie zarabiać? Nic nie jest jasne, dlatego nie mogę zagłosować dziś w referendum inaczej niż przeciwko prezesowi Smykowi - tłumaczy kierowca wrocławskiego autobusu.

Być może zanim dojdzie do strajku, kierowcy MPK zaprotestują inaczej. Co dwa lata spółka wypłacała pracownikom do 10 maja dodatek "na wakacje pod gruszą". Teraz ma on być wypłacany co rok w kwocie o połowę mniejszej, ale pracownicy usłyszeli, że 10 maja nie zobaczą pieniędzy. – Podobno pieniądze mają być później. Jeśli tak, zrobimy cichy strajk i masowo pójdziemy na urlopy na żądanie. To skandal i wina prezesa, że zwleka z wypłatami - mówi jeden z kierowców.

Rzeczywiście, nie będzie świadczeń na wakacje pod gruszą wypłacanych 10 maja. – Nie jest to zależne tylko od prezesa. W biuletynie informacyjnym „Świt” związkowcy sami napisali, że trwa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy dotycząca zarządzania funduszem socjalnym. Do czasu jej zakończenia przedstawiciele organizacji związkowych wspólnie z pracodawcą postanowili, że wstrzymają się z wypłatą tego świadczenia. W planie wydatków na 2014 jest przewidziana pula na ten cel. Ostateczna wysokość dopłaty będzie zależała od liczby osób upoważnionych do jej otrzymania – przekazuje Agnieszka Korzeniowska, rzecznik MPK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska