Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Recenzja spektaklu "Życie Mariana" we wrocławskim Teatrze Muzycznym Capitol

Małgorzata Matuszewska
Życie Mariana: Ewelina Przybyła (Tina), Aleksandra Adamska (Strach Tiny), Adrian Kąca (Marian), Bartosz Picher (Strach Mariana).
Życie Mariana: Ewelina Przybyła (Tina), Aleksandra Adamska (Strach Tiny), Adrian Kąca (Marian), Bartosz Picher (Strach Mariana). Paweł Relikowski
„Życie Mariana. Life-Show” – prapremiera polska w Teatrze Muzycznym Capitol to plejada świetnych aktorów i wypracowanych, bardzo sugestywnych ról.

W Życiu Mariana ludzie wymarli, a światem rządzą zwierzęta. Na zamówienie żyjących zwierząt – zaśmiewających się do rozpuku z efektów ludzkich działań – Pani Bóg i Pani Śmierć kręcą filmy o zwykłym, nieciekawym ludzkim życiu.
Sibylle Berg napisała karkołomny tekst. Karkołomny, bo autorka chyba nie obserwuje zwykłego życia – tego ludzkiego i tego zwierzęcego. Gdyby obserwowała, chyba by dostrzegła, że w realnym świecie niemożliwe jest, by ludzie wymarli, a zwierzęta – masowo zabijane na polowaniach, w rzeźniach i rytualnie – zostały. Ale Agnieszka Olsten (reżyserka) z nienadzwyczajnego tekstu uczyniła sceniczną perełkę.
Marian (znakomity Adrian Kąca, sugestywnie kreujący ludzką bezbarwność i bezradność wobec problemów), jest synem ludzi bezsensownie pałętających się po świecie (jako rodzice wystąpili: Aleksandra Adamska – także Strach Tiny i Bartosz Picher, grający też świetnie Strach Mariana), pozbawionym kolorów, podobnie jak oni. W jego życiu pojawia się jednak szansa jedna na milion– to Tina (Ewelina Przybyła, objawienie przedstawienia, znana widzom Przeglądu Piosenki Aktorskiej, laureatka tegorocznego PPA, która dostała nagrodę Niemieckiego-Polskiego Stowarzyszenia Polonica). Oboje muszą przezwyciężyć swoje lęki, by być razem. Ciąża Tiny spotęguje męski strach przed odpowiedzialnością i cała opowieść o dążeniu do normalności, miłości i wspólnego życia nie skończy się dobrze.
Agnieszka Olsten, opowiadając małe, ludzkie życie, na Scenie Ciśnień stworzyła cały świat. Niewielki, ale cudownie dostrzegalny, wręcz w każdym szczególe. To niewątpliwie także zasługa scenografki Joanny Kaczyńskiej. Marian mieszka w przyczepie, w której dopada go Strach Mariana (i sama Tina, w kluczowym momencie po kobiecemu odważna), a na scenie płonie ogień. Pani Bóg (Katarzyna Strączek, na co dzień aktorka Teatru Polskiego, po raz kolejny udowadnia niezwykłą dramatyczną klasę) i Pani Śmierć (Justyna Antoniak – obawiam się, że nikt nie mógłby jej zastąpić w cudownie wyśpiewanych songach) kręcą film (Pani Bóg jest reżyserką bojącą się klienta, Pani Śmierć jest odważniejsza, ale tylko trochę) – sceny z nimi są wręcz przeładowane agresją. Pani Bóg nie kieruje już światem, choć wydaje jej się, że tak jest. Pod zbroją kryje własny strach przed niespełnieniem. Władzy? Bo przecież nie pieniędzy.
Świetnym zabiegiem są projekcje filmowe – obserwujemy jednocześnie aktorów udających, że pracują na pełnym planie filmowym, i film, w którym grają. Wojciech Orszewski (niedawno wystąpił w Tempus Fantasy) w swoim kwartecie stworzył znakomitą muzykę. Trochę tu amerykańskiego małego miasteczka z jego anturażem, a trochę wielkiego świata. Świetny spektakl, ponuro-śmieszna komedia o nieważnym, ludzkim życiu.
Sibylle Berg, "Życie Mariana. Life-Show", reżyseria: Agnieszka Olsten, muzyka i kierownictwo muzyczne: Wojciech Orszewski, scenografia i kostiumy: Joanna Kaczyńska, choreografia: Tomasz Wygoda, wideo: Jakub Lech, reżyseria światła: Szymon Kurzawa. Występują: Adrian Kąca, Aleksandra Adamska, Bartosz Picher, Ewelina Przybyła, Katarzyna Strączek, Justyna Antoniak. Muzycy: Wojciech Orszewski – gitary, Maciej Mazurek – gitary, Grzegorz Piasecki – kontrabas/bas, Marcin Rak – instrumenty perkusyjne. Premiera 12 grudnia w Teatrze Muzycznym Capitol

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska