Po raz kolejny reżyserskie małżeństwo Krauzów wzięło na warsztat historię zapomnianego przez szerszą publiczność artysty. Dziewięć lat temu nakręcili opowieść o malarzu Nikiforze z doskonałą rolą Krystyny Feldman. Teraz przypominają postać cygańskiej poetki Papuszy, w tytułowej roli obsadzając jedną ze swoich ulubionych aktorek – Jowitę Budnik.
Film, który od piątku można oglądać na ekranach kin, zdążył już zebrać świetne recenzje za wyczucie tematu, pokazanie życia Cyganów i piękne zdjęcia (obraz jest czarno-biały). Na tegorocznym festiwalu filmowym w Gdyni i wrocławskim Festiwalu Aktorstwa Filmowego nagrodzono drugoplanową rolę Zbigniewa Walerysia (Dionizy, mąż Papuszy), charakteryzację i muzykę Jana Kantego Pawluśkie-wicza. Wspominam o tym, bo nagrody dla filmu i nad nim zachwyty są jak najbardziej zasłużone, jest jednak jedno „ale”. Samej Bronisławy Wajs, czyli tytułowej Papuszy jest w tym obrazie za mało.
Nakręcona z godną podziwu dbałością o szczegóły (tworzenie filmu zajęło pięć lat) „Papusza” zaczyna się w 1910 roku. Poznajemy życie Cyganów w taborach, ciągłe przemieszczanie się, ich kulturę – śpiewy, tańce i rzeczywistość niemal magiczną, w której się obracają. Rytm ich życia wyznacza natura, zmieniające się pory roku, a sposób ich myślenia – duchy Ziemi i zabobony. Cyganie trzymają się razem, nawet kiedy rząd polski w latach 60. wydał nakaz przymusowego ich osiedlania się i wtedy, gdy podczas II wojny światowej prześladowali ich Niemcy. Cyganie są porywczy i bywa, że źle traktują swoje kobiety, ale zawsze słuchają romskiego króla i starszyzny, która podejmuje wiążące dla nich decyzje. W filmie słyszymy często język romski i widzimy dorastającą i dojrzewającą Papuszę, która jako jedna z niewielu romskich kobiet chce uczyć się czytać i pisać.
Jednak jej inteligencja i głód wiedzy niewiele pomogą. Po pierwsze, nie może mieć dzieci, za co jest w romskiej społeczności uważana za skalaną, po drugie, nie udaje jej się uciec od niechcianego małżeństwa. Kiedy dwudziestoczteroletni wówczas pisarz i poeta Jerzy Ficowski zaczyna podróżować z taborem Papuszy, radzi jej, żeby zaczęła zapisywać swoje słowa i mu je wysyłała. To on zobaczył w niej poetkę. Kiedy jej wiersze, artykuły o niej w prasie i książka Ficowskiego o Cyganach się ukazują, Papusza zostaje wyklęta za zdradzenie rom-skich tajemnic: wierzeń, ulubionych miejsc. Tak przynajmniej odbierają to Cyganie, którzy nie mają do „gadziów”, czyli białych, zaufania. Papuszę doceniają minister kultury i Julian Tuwim, ale żaden z Romów nie chce mieć z nią do czynienia. Odrzucenie staje się dla niej życiową tragedią, Papusza trafia do szpitala psychiatrycznego i mimo docenienia przez „gadziów”, nigdy już nie będzie szczęśliwa. Ta historia została przez Krauzów opowiedziana, niestety mało jest w niej Papuszy - poetki i Papuszy - osobowości.
Jowita Budnik zagrała kobietę wycofaną, refleksyjną, z wiecznie zmarszczonym czołem. Zaledwie zwrotka granej przez nią bohaterki zostaje w filmie zacytowana, nie widzimy radosnej Papuszy, nie czujemy jej metafizycznego związku z naturą, nie poznajemy jej opowieści. Widz, który nie znał wcześniej twórczości Papuszy, nie dowie się prawie niczego o jej poezji z filmu. A szkoda. O wiele pełniejszy obraz artystki można poznać dzięki wydanej niedawno książce Angeliki Kuźniak, także zatytułowanej „Papusza”.
Ktoś obruszy się, że książka opisuje fakty, a film to przecież fikcja (Krauzowie sugerują na przykład, że poetka kochała się w Ficowskim). Joanna Kos--Krauze w jednym z wywiadów powiedziała, że nie chcieli z mężem kręcić zwykłej biografii. Nakręcili poruszający obraz o życiu Cyganów, ale sama postać Papuszy w tym filmie jest bardzo rozmyta. Za bardzo.
Lubisz oglądać dobre filmy? Dowiedz się, co jest emitowane w telewizji! Sprawdź program tv!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?