Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownik z Długołęki: Gdy chodzi o życie, warto złamać przepisy [WYWIAD]

Weronika Skupin
Michał Delmanowicz
Michał Delmanowicz Archiwum prywatne Michała Delmanowicza
Michał Delmanowicz z Długołęki to strażak i ratownik medyczny. Ostatnio zrobiło się o nim głośno za sprawą nagrania na youtubie. Film, na którym zarejestrował jak pędzi, by ratować życie kobiety rannej w wypadku wzbudził dyskusję na temat tego, jak powinno się postępować w podobnych sytuacjach. Delmanowicz chciał zaapelować głównie do swoich kolegów ratowników. Jak mówi część z nich, szczególnie pracujących w państwowym ratownictwie medycznym przeszło już wypalenie zawodowe.

Czytaj więcej o filmie, dzięki któremu o Michale Delmanowiczu mówi się jak o bohaterze: Ratownik medyczny bohaterem. Łamał przepisy, by uratować życie (FILM)

Weronika Skupin: Filmik z akcji ratowniczej, który zamieścił Pan w internecie zrobił furorę. Jak wyglądała ta sytuacja?
Michał Delmanowicz: Usłyszałem przez CB radio, że był wypadek, kobieta leży na środku drogi i trwa jej reanimacja. Od razu ruszyłem na miejsce. Chwilę wcześniej jechałem tą drogą i wypadku nie było. Wiedziałem więc, że sytuacja jest świeża. Na miejscu była już policja. Podszedłem do pani leżącej na ulicy. Była przytomna, odpowiadała na pytania. Zbadałem ją przed przyjazdem pogotowia. Jak się dowiedziałem z mediów, kobieta niestety zmarła.

Nie wszyscy chcieli Panu ustąpić miejsca. Jechał pan po chodniku samochodem ratownictwa medycznego, łamał przepisy. Zdarzała się krytyka i głosy, że nie powinien pan tak robić?
Oczywiście. Najwięcej krytyki usłyszałem od kolegów z branży. Państwowe ratownictwo medyczne niestety zabija naturalne odruchy pomagania. Takie postępowanie jak moje jest tam zwalczane. Młodzi ratownicy z pasją bardzo szybko są piętnowani, jeśli kierują nimi odruchy serca. Wynika to być może z faktu, że dużo wyjazdów państwowego pogotowia ratunkowego dotyczy podstawowej opieki medycznej, a może 10 procent to przypadki ratowania życia. Pasjonaci szybko przepłacają to wypaleniem zawodowym. To przykre. Dlatego państwowe pogotowie mi nie odpowiada.

W jakim celu wrzucił Pan filmik do internetu? Chciał pan wywołać dyskusję?
Zrobiłem to właśnie po to, by zwrócić uwagę kolegów ratowników na takie problemy. Chciałem pokazać, że to nic złego, jeśli jadę na alarm do wypadku po pracy i jadę po chodniku. Rozpytywałem, czy nie ma na miejscu wypadku zespołu ratowniczego, a gdy usłyszałem że nie, nie zawahałem się ani chwili. W takich sytuacjach właśnie w ten sposób należy postępować. Nagranie sprowokowało jakąś dyskusję w mediach ogólnopolskich, choć spodziewałem się jedynie, że zajmą się nim najwyżej te branżowe. To dobrze, że się o tym mówi, choć na początku to nie było moim celem.

Ma pan doświadczenie w państwowym ratownictwie? Czym zajmuje się pan teraz?
Na co dzień przede wszystkim jestem strażakiem OSP w Długołęce. To moje oczko w głowie. W pogotowiu ratunkowym pracowałem w ramach praktyk: ponad rok w Oleśnicy, a także we Wrocławiu. Trochę ratownictwa poznałem, ale państwowe ratownictwo medyczne mi nie odpowiadało. Strażacy częściej zajmują się ratowaniem w sytuacjach zagrożenia życia. Wiele jest niepublicznych organizacji i stowarzyszeń zajmujących się ratownictwem medycznym i w jednym z nich pracuję.

Zajmuje się Pan też czymś innym poza ratownictwem?
Strażakiem ochotnikiem jest się 24 godziny na dobę, ale na służbę jadę gdy dostanę SMS-a albo telefon, że jest jakaś akcja. Na co dzień prowadzę obsługę firm z zakresu szkoleń BHP. Codziennie od 8 do 16 jestem w pracy. Mam też uprawnienia do przeprowadzania szkoleń pierwszej pomocy.

A gdy SMS przychodzi, gdy akurat siedzi Pan w pracy za biurkiem?
Gdy komuś trzeba ściągnąć kota z dachu albo usunąć gniazdo szerszeni nie zrywam się z pracy. Co innego, gdy komendant zadzwoni że jest duży pożar i potrzebuje kierowcy.

Co jest pana hobby? Jak pan odpoczywa po służbie? Leży pan na hamaku w swoim domu w Długołęce?
Ratownictwo to moje hobby. W tym temacie się rozwijam, czytam pracę branżową i poszerzam wiedzę, na przykład z zakresu farmakologii. Pomaganie nie męczy, przynajmniej mnie. Czuję się jedynie zmęczony po tej sytuacji z filmikiem. Nie sądziłem, że wzbudzi takie zainteresowanie mediów. W Długołęce mieszkam razem z siostrą i rodzicami. Być może niedługo czeka mnie przeprowadzka do Oleśnicy.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska