18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownicy z Lubina trzymają kciuki za kolegów w Chile

Grzegorz Chmielowski
Fot. Piotr Krzyżanowski
W kopalni San Jose trwa akcja poszukiwania 33 zasypanych górników. Grzegorz Chmielowski rozmawiał na ten temat z Antonim Duszeńką - zastępcą kierownika Górniczego Pogotowia Ratowniczego KGHM w Sobinie koło Polkowic.

Od 5 sierpnia wasi koledzy w Chile walczą o życie 33 górników zasypanych na głębokości 700 metrów w kopalni rud miedzi San Jose. Czy są jeszcze szanse na uratowanie tych ludzi?
- My zawsze idziemy z myślą, że dotrzemy do żywych ludzi i ich uratujemy. To nam pomaga przełamywać trudności i dodaje sił. I pewnie tak myślą też nasi koledzy z Chile. Znamy ich, bo 8 lat temu byli na Mistrzostwach Świata Ratowników Górniczych w Głogowie. To doświadczeni, twardzi ludzie, uzbrojeni w dobry sprzęt. Widziałem determinację, z jaką walczyli w głogowskich zawodach. Myślę, że teraz z niemniejszym uporem walczą o życie swoich kolegów.

Zna pan szczegóły tej akcji?
Niestety, tylko to co dociera do nas z mediów, czyli niewiele wiadomo o tym wypadku. Poinformowano, że podjęto próbę wprowadzenia sondy do tych zasypanych, ale nie udało się.

Jak wygląda użycie takiej sondy?
Sztab wskazuje miejsce, gdzie mogą być ludzie pod ziemią i z powierzchni wierci się w ich kierunku otwór o średnicy 10-20-centymetrów, by podać nim powietrze, wodę, żywność. Sonda może być też prowadzona poziomo, z boku. U nas przy zawałach nie stosujemy sond. Ratujemy ludzi odsypując skały, które ich uwięziły. Najpierw przy pomocy ładowarek łyżkowych, potem po zlokalizowaniu zasypanych górników, ratownicy często wybierają skały ręcznie, by ciężki sprzęt nie zranił
poszukiwanych. Oczywiście, to przykład, bo w konkretnych akcjach trzeba być elastycznym, wszystko zależy od sytuacji.

Brał pan udział w takiej akcji?
W bardzo wielu, bo ratownikiem jestem blisko 30 lat. Jednak u nas nie było takiej sytuacji jak w Chile. Do zasypanych skałami górników docieraliśmy zwykle w kilka, kilkanaście godzin. Tam musiało dojść do zasypania wyrobisk na bardzo dużym obszarze, skoro od dwóch tygodni nie można dotrzeć do górników. No ale pamiętamy, że Alojzy Piontek przetrwał wiele dni w zasypanym chodniku kopalni węgla. Życzę ratownikom w Chile, żeby szybko dotarli do górników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska