Jurij Dorohin przed tygodniem został przewieziony do Wrocławia transportem wojskowym ze szpitala polowego w Kijowie. - Pacjent został przyjęty z uszkodzeniami dróg oddechowych spowodowanych gazami bojowymi. Odczuwał duszności. Męczył go też kaszel - wyjaśnia Wojciech Tański, ordynator oddziału wewnętrznego szpitala wojskowego. To pod jego opieką znajdował się Jurij.
Z pacjentami ze szpitalnej sali pożegnał się słowami "Sława Ukrainie". Teraz u wrocławskiej rodziny spędzi tydzień lub dwa.
Jak sam zapewnia, może znajdzie czas, by zobaczyć w mieście "to, co jest najważniejsze". Później wróci do Kijowa, gdzie mieszkają jego żona z córką i matka. - Chcę wracać - mówi Jurij Dorohin. - Jest co odbudowywać - dodaje. Na pytanie, czy ma zamiar pojechać na Krym, odpowiada: - Jeśli będzie taka potrzeba.
Na razie Jurij musi przebywać pod stałą opieką lekarza pulmonologa. Nie wiadomo, czy będzie przychodził na kontrole do szpitala przy ul. Weigla. - Jeśli tak postanowi, oczywiście umożliwimy takie wizyty - mówi Wojciech Tański.
W szpitalu wojskowym przebywa 17 pacjentów z Ukrainy. W tym tygodniu wypisywani będą kolejni. Czy zostaną we Wrocławiu, czy wrócą do Kijowa? - tę decyzję podejmą sami. Komitet Wsparcia Ukrainy przygotował dla nich domy we Wrocławiu. Rodzina, która ugości Jurija, chciała zostać anonimowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?