18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ranni Ukraińcy we Wrocławiu. Zgłosiło się już blisko 60 rodzin chętnych do pomocy (ZDJĘCIA)

Agata Wojciechowska, MAL, fot. Tomasz Hołod
W poniedziałek o godz. 23 na wrocławskim lotnisku wojskowym wylądował samolot Casa. Na jego pokładzie byli ranni Ukraińcy, którzy ucierpieli podczas starć w Kijowie i innych miastach. Zostali oni przewiezieni do 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Leżą na różnych oddziałach szpitala, w zależności od odniesionych obrażeń.

Ukraińcy twierdzą, że we Wrocławiu zostali przyjęci bardzo dobrze i nie ukrywają, że wyrwali się z piekła. - Byliśmy na Majdanie od kilkudziesięciu dni, na pierwszej linii frontu - opowiadają Aleksander Bajerczuk i Jewgienij Sahuriczenko. - Zostali ranni dopiero 20 lutego, tuż przed rozejmem. - Snajperzy zaczęli do nas strzelać gumowymi kulami, ale także ostrą amunicją. Trzech naszych kolegów zginęło tuż obok nas na barykadzie. My mieliśmy to szczęście, że trafiły nas pociski z broni gładkolufowej - opowiadają Ukraińcy.

Do Wrocławia przyjechało w sumie 18 osób z Kijowa. Pięć z nich miało rany postrzałowe. Stan dwóch jest ciężki, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Leżą na oddziale intensywnej terapii. Jeden mężczyzna został dwukrotnie postrzelony - w klatkę piersiową i ramię. Z tego powodu w szpitalu w Kijowie usunięto mu śledzionę i nerkę. Drugi otrzymał postrzał w brzuch. Była to tzw. broń małokalibrowa, a pocisk przeszedł przez... paszport, który ranny miał w kieszeni.

- Pacjenci po przyjęciu do szpitala byli ponownie diagnozowani - wyjaśnia Piotra Garba, kierownik Klinicznego Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii. - Nie przywieźli ze sobą żadnej dokumentacji medycznej, albo wyłącznie szczątkowe informacje. Większość urazów nóg była wynikiem wybuchów petard i granatów. U niektórych mamy też urazy czaszki.

Leżący w jednej z sal - 60-letni Wiktor opowiada, że był na Majdanie od zeszłego roku. Berkut zaatakował jego barykadę w nocy z 18 na 19 lutego. Dostał bardzo mocne uderzenie w głowę pałką. Ocknął się już w szpitalu polowym. Ma problem ze wzrokiem.
- O siebie się nie bałem, bo już stary jestem. Drżałem o tych wszystkich młodych ludzi, którzy ryzykowali swoje życie na moich oczach - opowiada nam pan Wiktor.

Od wczoraj trwały poszukiwania rodzin, które udzielą im pomocy i wsparcia podczas pobytu w szpitalu. W ciągu kilku godzin znalazło się aż 40 chętnych rodzin. Na czym ma polegać ich pomoc? - Chodzi o zapewnienie rodzinnego ciepła, zakupienie drobiazgów np. kapci, szlafroka, ręcznika, szczoteczki do zębów jakiegoś soku itd. Ważne jest też, aby umożliwić im kontakt telefoniczny z rodzinami na Ukrainie - postaramy się mieć karty do użytku - mówi jeden z organizatorów pomocy dla Ukraińców

Już zgłosiło się także 18 chętnych rodzin z Wrocławia, które są gotowe przyjąć Ukraińców do swoich domów i zapewnić im opiekę, gdy zostaną już wypisani, że szpitali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska