Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ranne rozmowy rodaków pod blokiem

Aleksander Malak
Janusz Wójtowicz
Można pisać o pierwszej w historii sprzedaży rosyjskich strzelb samopowtarzalnych (wzorowanych na kałachu) amerykańskiej policji, można zająć się ACTA-mi, zwłaszcza w kontekście badań uczonych z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy twierdzą, że "protestujący wobec ACTA to w większości mężczyźni i osoby poniżej 24. roku życia, które często sprzeciwiają się wyobrażonym przez siebie zagrożeniom, a nie konkretnym zapisom", można delektować się zamawianą przez internet (a jakże) "spersonalizowaną" (cokolwiek to znaczy) szwajcarską czekoladą, można w końcu (bo zdanie pierwsze robi się koszmarnie długie i niestrawne) wspomnieć o dwóch wałbrzyszanach, którzy ukradli zepsuty samochód, żeby go naprawić, trochę pojeździć i… oddać właścicielowi.

Można, ale mróz jest taki, że czcionki na klawiaturze komputera odmawiają posłuszeństwa niczym zmarznięte akumulatory w naszych autach stojących smutnym rzędem pod blokiem. Ponieważ bezradność (wobec mrozu) naszych akumulatorów wyzwala niespotykane raczej na co dzień bezinteresowne odruchy życzliwości i ciepła praktycznie wszystkich mieszkańców bloku mijających się dotąd w windzie ze zdawkowym "dzień dobry", trzeba zająć się właśnie owymi odruchami.

- Ależ sąsiedzie, nie ma sprawy, już nosem mojego opla podjeżdżam pod nos pańskiej skody i jak najchętniej użyczam prądu, albowiem właśnie wczoraj byłem zmuszony kupić nowy akumulator, jako że…

Jako że powszechnie wiadomo, z jakich przyczyn sąsiad musiał kupić nowy akumulator, przytaczanie dalszego ciągu rozmowy jest zbyteczne.

- Jednakże, sąsiedzie, kompletnie nie mam pojęcia, który plus do którego plusa należy podłączyć, podobno też minus należy na masę, jeżeli wie pan, gdzie to jest.

Ponieważ nic tak nie przyciąga uwagi, jak stojące nosami do siebie samochody i dwóch dżentelmenów z niemałym trudem rozstrzygających dylemat plus czy masa, wkrótce wokół nich tworzy się wianuszek życzliwych właścicieli aut, którzy problemy z podłączaniem akumulatorów do siebie mają w małym palcu. Po chwili miły uchu dźwięk pracującego (po oczekiwanym zresztą odkaszlnięciu) silnika rozbrzmiewa po podwórku, a sąsiedzi zgrabnie przechodzą do wymiany poglądów i akumulatorowych rad.

- Bo ja to, jak tylko zaczęły się mrozy, zabrałem akumulator do mieszkania, a sam przesiadłem się na tramwaj.
- Ja też wyjmuję, ale tylko na noc, do ciepełka. Rano od pierwszego razu odpala.
- Ja tylko odpinam klemy, żeby nawet z zegara nie ciągnął prądu, nie mówiąc o centralnym zamku.
- Ja odpiąć nie mogę, bo renówka jest na pilota i mogliby się znaleźć jacyś młodzieńcy z Wałbrzycha.
Więc tylko wieczorem robię kilka rundek po okolicy, żeby samochodzik poszedł spać ciepły.

I tak sobie gaworzymy, że właściwie jest nie najgorzej, bo przecież chociaż mroźno, to jednak bez śniegu. A co by było, gdyby…?

Niestety są i malkontenci na naszym podwórku.
- Nie martwcie się, zapowiadają, że w drugiej połowie lutego do mrozów dojdą śniegi i wtedy dopiero…
Na szczęście malkontenci są w zdecydowanej mniejszości. Dzięki większości, odpalimy nawet wtedy, kiedy zawieje i zamiecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska