Samochód stoczył się ze skarpy i wpadł prosto do wody. Z relacji świadków wynika, że auto pędziło z prędkością ok. 100 km/h i nie zmieściło się w zakręcie. W czasie koziołkowania w aucie rozbiły się wszystkie szyby. Prawdopodobnie tylko dzięki temu kierowca i pilot przeżyli. Udało im się szybko wydostać z tonącego auta i wypłynąć na powierzchnię. Nie doznali obrażeń również dzięki klatce bezpieczeństwa zamontowanej w każdym samochodzie rajdowym.
Od poniedziałku kierowca Sławomir Ogryzek i jego pilot Bogusław Browiński z Automobilklubu Rzeszowskiego są już w swoich domach w Tarnowie. Wrak citroena dotrze do nich dopiero we wtorek.
- W tym roku wyciągaliśmy z wody już trzy zatopione pojazdy. W Rokitkach koło Legnicy ładowarkę i w Głogowie z Odry samochód osobowy - mówi Ryszard Patora ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego Państwowej Straży Pożarnej w Legnicy.
Nad Zalewem Pilchowickim strażacy musieli podzielić akcję na dwa dni, bowiem nie udało się wydobyć z wody citroena w tym miejscu, w którym do niej wpadł. Pojazd został w niedzielę podwieszony do specjalnych balonów i przeholowany kilometr dalej do płaskiego nabrzeża. Tam auto "przenocowało" w wodzie. Wczoraj płetwonurkowie zaczepili stalową liną citroena i wyciągarka z wozu strażackiego wydobyła auto na brzeg. Pracownicy firmy transportowej załadowali je na lawetę i zabrali do Tarnowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?