Nadal należy Pan do Platformy Obywatelskiej?
Tak.
Nie żałuje Pan? Ledwo zdecydował się Pan, zresztą po długim namyśle, wstąpić do partii, a polityka bardzo szybko pokazała, jaka może być brutalna. Poświęcono Pana na rzecz koalicji z Rafałem Dutkiewiczem.
Parę lat temu Platforma Obywatelska zaprosiła mnie do pełnienia służby publicznej. W 2007 r. z rąk premiera Donalda Tuska odebrałem nominację na wojewodę dolnośląskiego. W 2010 r. zostałem marszałkiem województwa dolnośląskiego. Po trzech latach sprawowania przeze mnie tego urzędu w Platformie pojawiła się nowa koncepcja koalicji w sejmiku i moja misja dobiegła końca. Także w polityce. Teraz jestem menedżerem projektu, który nazywa się Legnicka Specjalna Strefa Ekonomiczna. Nie rozpamiętuję tego, co się stało.
Wypisze się Pan z partii?
Nie myślałem o tym.
Plan Jacka Protasiewicza w sprawie koalicji PO z Rafałem Dutkiewiczem został zrealizowany. Będzie wspólna lista do Rady Miejskiej. Wcześniej krytykował Pan takie rozwiązanie, mówiąc, że Rafał Dutkiewicz będzie łatał dziurę budżetową miasta z unijnych pieniędzy i to będzie niekorzystne dla województwa. Nadal Pan tak myśli?
Nie chcę i nie muszę już komentować wydarzeń politycznych w regionie. Mam inne priorytety. Mój czas wypełniają sprawy związane z funkcjonowaniem spółki.
A często zmienia Pan zdanie?
Nie. Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że je po prostu mam.
Wieloletnie doświadczenie, które Pan zdobył będąc wojewodą i marszałkiem pomagają w zarządzaniu strefą?
O tak. To jakby naturalna kontynuacja tego, co robiłem do tej pory w administracji rządowej i samorządzie. Przygotowując strategię rozwoju Dolnego Śląska razem z urzędnikami samorządowymi, szczególny nacisk położyliśmy na stworzenie silnego gospodarczo obszaru dla tej części Polski i Europy. Miejsca, gdzie opłaca się inwestować. Wiadomo, że tam gdzie jest produkcja, tam jest praca dla ludzi i pieniądze. To buduje poczucie bezpieczeństwa i zadowolenie mieszkańców. To jest pomysł na cały Dolny Śląsk i on jest również realizowany w Legnickiej Strefie Ekonomicznej. Tam inwestorzy budują firmy, które płacą podatki i zatrudniają pracowników. I to im się opłaca.
Legnicka strefa to ponad 1200 hektarów terenów inwestycyjnych umieszczonych w 18 podstrefach. Jest co robić.
To dobry moment dla tej części Dolnego Śląska. Rozbudowujemy sieć drogową, co zapewne jeszcze bardziej wpłynie na zainteresowanie naszą strefą potencjalnych inwestorów. Z jednej strony jest autostrada A4, a już niedługo będziemy mieli drogi S5 do Poznania i S3 w kierunku północnym, do Szczecina i na południe do granicy czeskiej.
Jakie są Pana plany na najbliższy czas?
Nasza spółka ma pewną pulę gruntów, które są już w gotowej ofercie dla inwestorów. To tereny zarówno dla małych firm, ale także większe i duże działki. Choćby ta, jedyna w skali Europy, w podstrefie Środa Śląska - Miękinia, o wielkości 460 hektarów. Teren jest przygotowany pod dużego inwestora i dobrze skomunikowany. Planuję także poszerzenie terenów legnickiej strefy.
Ostatnio zarząd województwa dogadał się z gminą Wrocław, ale otrzymał mniej pieniędzy niż Pan się domagał w sądowym sporze. Chciał pan 50 mln zł, Wrocław da 33 mln zł. Dolnośląski samorząd na tym stracił?
Proszę mnie zwolnić z odpowiedzi na to pytanie. Taka była decyzja nowego zarządu województwa i ja ją przyjmuję do wiadomości. Nie mam wątpliwości, że marszałek rozpatrzył tę sprawę uważnie.
Ma już Pan swojego kandydata, na którego zagłosuje w wyborach na prezydenta Wrocławia?
Jeszcze nie. Uważnie studiuję programy poszczególnych kandydatów. I bardzo zachęcam do udziału w wyborach samorządowych. Każdy z nas może mieć realny wpływ na przyszłość Wrocławia i Dolnego Śląska. a
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?