Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Dutkiewicz bierze wszystko: PSL, SLD, PO, ale bez drużyny Schetyny. I ciężary na bary...

Arkadiusz Franas
To poszło nadspodziewanie łatwo. Najpierw słynny pokojowy pucz karpacki (od Karpacza, nie Karpat), gdzie za Borysa Jelcyna z 1991 roku robił Jacek Protasiewicz. I jak to po puczu bywa, pojawiła się chwilowa zadyszka przechodząca w chroniczną zapaść. Ale wreszcie nastąpił kolejny atak. Tym razem ugoda ratuszowa, choć niektórzy interpretują to słowami ministra Sikorskiego: "Jeszcze jedna bitwa, dorżniemy watahy...".

Jak znam nastawienie dyplomatyczne obu liderów negocjacji, Rafała Dutkiewicza i Jacka Protasiewicza, to wybiorą tę pierwszą wersję. Niech będzie ugoda ratuszowa. Doszło do niej w poniedziałek we wrocławskim magistracie po niespełna półgodzinnych negocjacjach obu panów. A mam wrażenie, że decyzje zapadły kilka dni wcześniej. Mam bowiem podejrzenie, że - wbrew temu, co napisał jeden z moich sympatycznych kolegów dziennikarzy - Donald Tusk odpuścił sobie pod koniec ubiegłego tygodnia wizytę w wałbrzyskich szpitalach nie z powodu podwójnego zatrudnienia tamtejszego prezydenta i lekarza w jednej osobie Romana Szełemeja. Bo o tym fakcie wszyscy wiedzieli od dawna. Zrezygnował chyba dlatego, że obawiał się konsternacji środowiska politycznego. Bo miał przyjechać na Dolny Śląsk bez wiedzy marszałka i wojewody. Do tej pory to się nie zdarzało.

Więcej, marszałek Rafał Jurkowlaniec towarzyszył premierowi nawet podczas mało oficjalnych wizyt. A teraz nagle bez tak ważnego samorządowca. I na pewno ktoś by zapytał: A czemu teraz tak? I co by miał odpowiedzieć? Bo w poniedziałek prezydent Wrocławia i szef regionalnej PO ustalą, co następuje... Choć, jak to bywa w takich sytuacjach, musi się skończyć na spekulacjach. Pewnikiem jest, że Rafał Dutkiewicz rulez. PO poddała się praktycznie bez jednego wystrzału. Myślę, że prezydent Wrocławia od dawna szykujący się do przejęcia władzy w regionie jeszcze kilka miesięcy temu nie przypuszczał w najbardziej optymistycznych snach, że wygra wybory do sejmiku na 10 miesięcy przed otwarciem pierwszych lokali wyborczych. A teraz powoli staje się też liderem dolnośląskiej PO. Jak szybko i jak mocnym - zależy od planów Jacka Protasiewicza, który pewnie zaangażuje się w inne, ponadregionalne projekty.

Choć do niedawna słysząc o takiej ewentualności śmiał się i lekko przestraszał, bo widział przed oczami smoka w zarysach bardzo przypominającego Grzegorza Schetynę. A nigdzie nie było widać ochotnika na szewca Skubę, który by go spróbował pokonać. Dopiero praca zbiorowa przyniosła efekt. I smok poraniony ciężko czeka, czy ktoś zada ostatni cios. Czyli, czy PO zaproponuje Grzegorzowi Schetynie jedynkę we Wrocławiu w wyborach do PE. Jeśli wsłuchać się w sekretarza generalnego Pawła Grasia, że "na pewno wzmocniłby listy PO na Dolnym Śląsku", to takiej ewentualności nie można wykluczyć. Chyba że to miejsce na liście, ale niekonieczne pierwsze. Co wtedy?

I tu pojawia się kolejna możliwość. Schetyna da sobie spokój z PO i z własnym komitetem wystartuje w wyborach na prezydenta Wrocławia. Na razie powiedział: "Nie potwierdzam". Czyli... Będzie ciekawie. Szans na wygraną nie ma, ale wyborcy byliby świadkami ciekawej kampanii. Bardzo ciekawej... Ale teraz sytuacja wygląda tak, że Rafał Dutkiewicz skupił wokół siebie PO, SLD i PSL i może robić, co chce. A co chce? Podobno pokoju w regionie. Czyli współpracy z innymi miastami. Oby, bo jeśli to tylko skok na kasę, to porażka przyjdzie szybciej niż wiktoria.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska