Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosław Gawlik z EKO-UNII: Spalarnie odpadów odchodzą do lamusa. Polska łapie się za coś, co już przebrzmiało

Hanna Wieczorek-Ferens
Hanna Wieczorek-Ferens
17.06.2021. Protest pod oknami prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka przeciwko budowie elektrocieplowni Fortum zasilanej odpadami
17.06.2021. Protest pod oknami prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka przeciwko budowie elektrocieplowni Fortum zasilanej odpadami Pawel Relikowski / Polskapress
Zanim władza wyda zgodę na budowę spalarni, musi sprawdzić jak będzie ona oddziaływała na otoczenie. Inwestor przygotowuje tak zwany raport odziaływania na środowisko. Stowarzyszenie EKO-UNIA zamówiło ocenę takiego właśnie raportu na temat planowanej spalarni odpadów w gminie Wisznia Mała, w sąsiedztwie Wrocławia i gminy Długołęka. Radosław Gawlik, prezes stowarzyszenia, opowiada, o czym inwestor - firma Fortum - w swoim raporcie zapomniał.
Radosław Gawlik, prezes Eko-Unii, działacz opozycyjny związany z ruchem Wolność i Pokój, wiceminister ochrony w rządzie Jerzego Buzka
Radosław Gawlik, prezes Eko-Unii, działacz opozycyjny związany z ruchem Wolność i Pokój, wiceminister ochrony w rządzie Jerzego Buzka Janusz Wójtowicz / Polskapress

Zacznijmy od pieniędzy. Inwestor, firma Fortum uważa, że ciepło produkowane w spalarni odpadów na pewno nie spowoduje podwyżki rachunków za ogrzewanie, a wręcz może doprowadzić do ich obniżenia. Pan mówi o dodatkowym opodatkowaniu za produkcję gazów cieplarnianych?

Nasz ekspert Leszek Pazderski, doktor habilitowany chemii z Torunia, wykazał, że Fortum w ogóle nie określa wpływu planowanej spalarni na klimat. Traktuje ją, jakby inwestycja ta była neutralna klimatycznie, a tak nie jest.

Co Pan opowiada, przecież podobno połowa ze spalanych odpadów uznawana jest za odpady odnawialne?

Tak, mówi pani o biomasie, które teoretycznie wiąże dwutlenek węgla. Wygląda to tak, że jeśli spalamy trawę, zakładamy że ta trwa za rok odrośnie i zwiąże CO2, więc rachunek wyjdzie w sumie na zero. Podobnie jest drewnem i odpadami domowymi. Tyle, że z drewnem sprawa już nie jest taka prosta, bo jeśli palimy kłodami ze stuletniego drzewa to potrzeba kolejnych stu lat, by drzewo wyrosło i związało CO2. A tak po prawdzie, to tych bioodpadów tam w ogóle nie powinno być w spalanej biomasie. Takie odpady się kompostuje. Jest to możliwe jak pokazuje przykład Szwecji czy Niemiec. Dziwnym trafem w Polsce się to nie udaje. Ale to tylko część problemu, ponieważ spalana będzie nie tylko biomasa, reszta to są palne “patenty”, które opierają się na kopalinach czyli na węglu lub ropie, na przykład plastiki. Podczas spalania takich odpadów powstaje CO2. Nasz ekspert zauważył, i było to dla mnie zaskoczenie, że spalanie tych odpadów w wysokich temperaturach, powoduje również powstanie drugiego gazu cieplarnianego, tak zwanego podtlenku azotu N2O, a ten ma 300 razy większy wpływ na klimat niż CO2. Negatywny oczywiście.

Czy dr Pazderski zwrócił uwagę na jeszcze inne zaniechania?

Tak i to jest bardzo ciekawe. Nasz ekspert przyjechał tutaj i zrobił zdjęcia terenu, na którym ma stanąć spalarnia odpadów. I cóż się okazało? Pomimo, że jest chemikiem, naliczył na owych fotografiach kilkanaście rodzin kwietnych roślin, a tam gdzie są kwiaty, są i owady. Zmierzam do tego, że Fortum nie wykonało inwentaryzacji przyrodniczej, odnotowało jedynie, że na działce rosną mało interesujące trawy. A tu taka niespodzianka. Raport inwestora trzeba więc uzupełnić o inwentaryzację przyrodniczą. To też jest wymóg ustawowy dotyczący składanych dokumentów. Być może czeka nas jakaś niespodzianka...

...przyjemna?

Zależy dla kogo. Ja się bardzo cieszę, kiedy w dowiaduję się, że gdzieś w okolicy żyją rzadkie owady, choćby chronione prawem UE motyle. Działka, na której na stanąć spalarnia jakieś dziesięć lat leżała odłogiem, może się w tym czasie zrenaturyzowała?

To faktycznie byłoby zaskoczenie, dla inwestora raczej niemiłe. Ale na razie to tylko gdybanie, a twarde argumenty?

Proszę bardzo. Inwestor w swoim raporcie nie uwzględnił kolejnych bardzo ważnych rzeczy: skumulowanych oddziaływań hałasu, pyłu oraz tlenków azotu . To znaczy, niby hałas został uwzględniony, jednak tłem akustycznym dla przedstawionych badań jest cały Wrocław. A tu przecież mamy działkę poza granicami miasta, w pobliżu jego peryferii, odnoszenie się więc do hałaśliwego ośrodka miejskiego, nie ma najmniejszego sensu. I kolejna sprawa. Unia Europejska od dawna podnosi argument, że nie wolno oceniać samych inwestycji, trzeba uwzględnić to co dzieje się dookoła. A dookoła mamy dwie ruchliwe drogi, należałoby więc odnieść się do hałasu z tych dróg i emisji tlenków azotu przez dziesiątki tysięcy samochodów**, które nimi przejeżdżają codziennie. A konkretnie policzyć emisje skumulowane ze spalarni oraz ruchu na tych drogach. Inwestor poszedł na skróty, pokazał hałas z Wrocławia, nie uwzględnił natomiast hałasu z tych dróg i nie dodał hałasu ze spalarni. A przecież jakiś hałas zakład na pewno będzie produkować. Podobnie z tlenkami azotu i pyłami. Brak tych wyliczeń, moim zdaniem, przekreśla raport przygotowany przez inwestora.

Doszliśmy do końca braków wypunktowanych przez eksperta Eko-Unii?

Nie. Ostatnia rzecz nie dotyczy bezpośrednio środowiska. Pewnie się pani zdziwi, ale raport oddziaływania powinien uwzględnić także społeczny odbiór planowanej inwestycji. A nasz ekspert zauważył, bo trudno tego nie zauważyć, że mieszkańcy okolicznych miejscowości są zdecydowanie przeciwni budowie spalarni. Do swojej ekspertyzy dołączył zdjęcia banerów „antyspalarniowych” oraz twierdzenie, że spalania nie powinna być lokalizowana w takiej bliskości osiedli. Myślę, że inwestor nie spodziewał się tak ostrego sprzeciwu społecznego.

No dobrze, jeśli Pana zdaniem spalarnia nie jest dobrym rozwiązanie to skąd przekonanie inwestora, że to działanie proekologiczne?

To efekt polityki ministerstwa środowiska i Narodowego Fundusz Ochrony Środowiska, które premiują spalarnie odpadów. Co wcale nie znaczy, że to jest to rozwiązanie dobre dla nas. Proszę zwrócić uwagę, że ustawa o odpadach każe nam najpierw minimalizować ilość tychże odpadów, segregować je, ponownie wykorzystywać jako surowce a dopiero na końcu pozbywać się, tego co z nich zostanie przez składowanie, ewentualnie spalanie. Ministerstwo zaczęło od, hmmm, końca rury, czyli tego co jest na końcu USTAWOWEJ strategii odpadowej. Uznano, że spalimy odpady i będziemy mieli problem z głowy. Zresztą to nie jest grzech tylko obecnie rządzących, poprzednia ekipa również promowała takie “łatwe” rozwiązanie.

Może inaczej się nie da?

A co pani za herezje opowiada. Wszędzie, poza Polską na razie, wdraża się unijną dyrektywę o rozszerzonej odpowiedzialności producenta za produkt. W Czechach producent płaci 200 euro za każdą tonę odpadów plastikowych, jaka powstanie w związku z jego produkcją, w Austrii 600 euro, a u nas tylko 0,5 euro. Polskim producentom nie opłaca się więc eliminować choćby plastikowych opakowań, nie muszą główkować, bo wszystko przerzuca się na konsumenta, który powinien znać i rozpoznawać jakieś 70-100 opakowań, żeby poprawnie selekcjonować śmieci w domu!

Znam ten ból. Ale po co mamy selekcjonować, jeśli można bezpiecznie spalić odpady, jak twierdzi Fortum.

Bezpiecznie?! Na Zachodzie spalarnie odchodzą do lamusa, a w Polsce jak zwykle załapujemy się na coś, co już przebrzmiało. Jeśli w Niemczech, Holandii czy Danii powstaje już jakiś zakład to zastępuje on 2-3 przestarzałe spalarnie. A i na to patrzy się coraz mniej przychylnie. Holendrzy mają doskonałe laboratoria i wystarczająco dużo pieniędzy, by przebadać dokładnie jaka jest emisja dioksyn i furanów w ich najnowszym i najnowocześniejszym zakładzie- tzw. termicznej utylizacji odpadów. Proszę mi wierzyć, badania są porażające.

Holendrzy łamią przepisy?

Nie łamią. Jednak okazuje się, że o ile trzymają się wyznaczonych norm w trakcie ustabilizowanego procesu spalania, o tyle zupełnie nie panują nad tym podczas rozpalania i wygaszania pieców. W tych dwóch okresach emisja dioksyn i furanów jest bardzo wysoka, no ale na to nie ma norm. Tak więc mieszkańcy Pawłowic, Psiego Pola, Ramiszowa czy Zakrzowa, którzy obawiają się tego, co będzie się wydostawało z kominów, mają rację. Jest się czego bać, ponieważ najmniejsza dawka dioksyn czy furanów może być przyczyną poważnej choroby lub zmian genetycznych.

Załóżmy czarny scenariusz, pomimo tych twardych dowodów, które przedstawiła EKO-UNIA, wójt wydaje jednak zgodę na budowę spalarni? Co wtedy zrobicie?

Po pierwsze, wierzymy, że nie wyda. Ma też wysłaną przez nas opinię dr Pazderskiego. Powinna pomóc w odmowie decyzji środowiskowej. A jeśli już stanie się takie nieszczęście, to mamy całą długą drogę odwoławczą, która kończy się w sądzie. Myślę, że batalia potrwa co najmniej rok jeśli nie kilka lat. Zobaczymy, kto się pierwszy zmęczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska