Teraz musi jeszcze zostać tylko formalnie przyjęty. I choć na razie nie wiadomo, kiedy to się stanie, pomysł już wzbudza wielkie emocje. Nawet wśród działaczy samej rządzącej Polską Platformy Obywatelskiej.
Wrocławski radny Tomasz Hanczarek z PO nie kryje: - To krok w złym kierunku i uginanie się pod PiS-owską demagogią.
Suchej nitki nie zostawia na tym rozporządzeniu także prawnik i radny Krzysztof Bramorski, też z PO.
- Ujawnianie w oświadczeniach biżuterii czy dzieł sztuki to szukanie patologii tam, gdzie ona nie występuje - mówi Bramorski. - Mam nadzieję, że twórcy przepisów nie zamierzają przygotować w ten sposób swoistego przewodnika dla przestępców, którzy czarno na białym otrzymają informację, gdzie warto zajść po antyki, a gdzie po biżuterię. Dzisiaj samorządowcy w rubryce "Składniki mienia ruchomego o wartości powyżej 10 tys. zł" wpisują tylko samochody. Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli i Centralnego Biura Antykorupcyjnego powinni ujawnić wszelkie inne posiadane dobra.
Fakt, że rozporządzenie pojawiało się właśnie teraz, przed wyborami do Sejmu i Senatu, zirytowało Jacka Ossowskiego (Klub Rafała Dutkiewicza), szefa wrocławskiej rady miejskiej.
- To przedwyborcza zagrywka, zrobiona tylko po to, żeby pokazać, że w przyszłości bogaci będą kontrolowani - ocenia Ossowski. Z ironią deklaruje, że jak będzie trzeba, policzy sobie wszystkie włosy na głowie i wpisze do oświadczenia.
Wrocławscy radni nie są jedynymi sceptycznie nastawionymi do pomysłu bardziej szczegółowego spowiadania się z własnego majątku.
- To chyba największa głupota, o jakiej słyszałem - Jerzy Pleskot, radny miejski (SLD) z Jeleniej Góry jest zaskoczony rządowym rozporządzeniem. - Od sprawdzania nas są urzędy. Ja oczywiście mogę podać cały swój majątek, łącznie z tym, ile par skarpetek mam w szafie, ale instytucjom, a nie wszystkim obywatelom Polski - zaznacza.
Samorządowcy: radni, wójt, burmistrz czy prezydent pierwsze oświadczenia majątkowe składają miesiąc po złożeniu ślubowania. Kolejne - co roku do 30 kwietnia i na dwa miesiące przed upływem kadencji.
W razie podejrzenia, że samorządowiec napisał nieprawdę albo coś zataił, oświadczenie sprawdza Urząd Kontroli Skarbowej. - Nigdy nie wytropiliśmy nic rażącego - mówi Michał Kaczmarek z UKS we Wrocławiu.
Wiadomo, że nikt radnym czy skarbnikom nie będzie przetrząsał domów w poszukiwaniu brylantowych kolii czy dzieł Wyspiańskiego lub Kossaka. Ci, których przepytaliśmy, zarzekają się, że takich cennych rzeczny nie posiadają, a jeżeli już by jakieś mieli, to... po babci.
Wśród jeleniogórskich rajców znalazł się jednak i taki, który pomysł popiera. - Nie znam dokładnie tego projektu, ale przejrzystość w polityce jest dla mnie bardzo ważna - mówi Oliwer Kubicki (PiS), najmłodszy spośród radnych. Jego zdaniem polityk czy samorządowiec to zawód zaufania publicznego i trzeba liczyć się z tym, że ktoś będzie zaglądał nam do portfela i zabierze nieco z prywatności.
Piotr Babiarz, radny PiS z Wrocławia, ma na ten temat inne zdanie: - To traktowanie samorządowców jak potencjalnych złodziei, którzy robią lewe interesy.
Majątki radnych, prezydentów czy skarbników może prześledzić każdy. Są one zamieszczone na stronach internetowych miast i gmin w Biuletynie Informacji Publicznej.
Współpraca Violetta Pietrzak
Co jeszcze samorządowcy powinni wpisywać do swoich oświadczeń majątkowych? Podyskutuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?