Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Qa'rraan Calhoun - nowy koszykarz Śląska Wrocław

Paweł Kucharski
Piotr Warczak
Z Qa'rraanem Calhounem, skrzydłowym Śląska Wrocław, rozmawia Paweł Kucharski

Dzień dobry we Wrocławiu. Jak Pan przedstawiłby się i zareklamował kibicom Śląska?
Cóż, myślę, że moją mocną stroną jest gra na deskach i zbiórki, tak w obronie, jak i w ataku. Potrafię też dobrze panować nad piłką i dryblować. Ciężko mi jest mówić o samym sobie. Mam nadzieję, że na boisku potwierdzę swoje atuty.

A pierwsze wrażenia po przybyciu do Polski jakie były?
Na razie niewiele mogę powiedzieć, bo jestem tu dopiero od poniedziałku. Oczywiście nie widziałem jeszcze wszystkiego, ale to, co do tej pory zobaczyłem, wywarło na mnie dobre wrażenie. Koledzy z zespołu i trenerzy również. Są bardzo pomocni.

Ma Pan już spore doświadczenie z gry w Europie. Występował Pan w Niemczech, Holandii, a ostatnio w Rumunii. Gdzie żyło się i grało najlepiej?
Bardzo podobało mi się w Niemczech. To bardzo miły kraj. W Holandii też żyło się dobrze. Ale to samo mogę powiedzieć o Rumunii. Naprawdę trudno mi wybrać jedno miejsce, ale mam nadzieję, że jak wrócę kiedyś do Stanów Zjednoczonych, to będę mógł powiedzieć mojej rodzinie i znajomym, że Polska to najlepsze miejsce do życia i grania w koszykówkę (śmiech).

Czy postrzega Pan możliwość gry w Polsce jako sportowy awans w swojej karierze?
Na ten moment trudno mi cokolwiek powiedzieć. Niewiele wiem o polskiej lidze, ale to rozgrywki na pewno silniejsze od tych w Rumunii. Ja chcę po prostu cieszyć się grą i dać Śląskowi najwięcej, jak tylko będę mógł. Polska to kolejne doświadczenie w mojej karierze. Chcę poznawać nowe ligi i uczyć się jak najwięcej. Jak wyjdzie, przekonamy się w trakcie sezonu. Z tego, co zdążyłem zauważyć, mamy bardzo młody zespół. W takich przypadkach nigdy nie wiesz, czego się spodziewać. Boisko zweryfikuje, na co będzie stać mnie i naszą drużynę. Wszystko może się wydarzyć, oby tylko omijały nas kontuzje.

W nowym zespole spotkał Pan Aleksandara Mladenovicia, który, tak jak Pan, grał w lidze rumuńskiej. Pamięta go Pan z boiska?
Tak, grałem przeciwko jego drużynie dwa razy. Nie, nawet cztery razy. Znam jego umiejętności. Jest naprawdę bardzo dobrym, a przede wszystkim bardzo silnym koszykarzem. Był wyróżniającą się postacią w lidze rumuńskiej.

Ma Pan cztery siostry. Każda z nich ma imię na Q - Qarree-na, Quameka, Quaera i Qua-nee. Dlaczego?
To sprawka naszego taty. Tak sobie wymyślił i teraz każde z nas ma imię na literę Q. Właściwie nie wiem, dlaczego. Trzeba jego spytać (śmiech). Może dlatego, że on też nazywa się na Q (Qa'rraan Aleem - dop. PK).

Qa'rraan - to nie brzmi jak typowe amerykańskie imię.
Rzeczywiście, ludzie często mnie pytają o to. Qa'arraan brzmi trochę po muzułmańsku, ale ja nie jestem muzułmaninem.

Studiował Pan w Houston. Czy to oznacza, że jest Pan również kibicem Houston Rockets?
O nie, moją drużyną są New Jersey Nets i im kibicuję najbardziej (śmiech). A to dlatego, że pochodzę z New Jersey. W Houston studiowałem, ale nie zżyłem się z Rockets tak, jak z Nets.
Rozmawiał Paweł Kucharski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska