Pucowali most, a kierowcy klęli w korku [Zdjęcia]

Około godziny 9, firma pracująca dla Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zablokowała jeden pas ruchu na jedynej przeprawie przez Odrę. Na kłopoty nie trzeba było długo czekać. Ruch wahadłowy sprawił, że po drugiej stronie Odry zrobił się ogromny korek. Ludzie jadący do pracy czy szkoły nie mogli dostać się do miasta.

- Jadę rowerem po wnuczka, bo nie zdąży do szkoły. Córka stoi z nim w korku już ponad pół godziny. A sznur aut ciągnie się do Serbów - mówił Tadeusz Kołodziej, którego spotkaliśmy w okolicach mostu. - Bardzo źle to wymyślili. Znacznie dłużej puszczali samochody od strony Głogowa, a przecież rano to ludzie jadą do miasta, a wracają z niego po południu!

Pracownicy firmy nie zważając na przekleństwa kierowców pucowali most, aż miło. Szczęśliwcy, którym udało się przejechać nie pozostawiali na nich suchej nitki. Niektórzy po prostu trąbili, inni jednak wtrącali swoje uwagi dotyczące pracy robotników.
- Takie rzeczy się k...a w nocy robi, a nie o tej godzinie! - krzyczał do robotników przejeżdżający kierowca.

Korek po drugiej stronie Odry ciągnął się przez kilka kilometrów. Zadzwoniliśmy więc do kierownika głogowskiego rewiru GDDKiA z pytaniem, czy takich prac nie można wykonywać w innych godzinach, niż poranny szczyt.

- Oczywiście, że tak! Nawet trzeba. Nie wiedzieliśmy, że oni wejdą na most o takiej porze! Natychmiast dzwonię do nich - mówił Dariusz Zajączkowski na gorąco.

Nasza interwencja przyniosła skutek i po chwili firma zjechała z mostu, przepuszczając kierowców. Jak zapewnia GDDKiA do sytuacji doszło przez pomyłkę i nie powinno się to powtórzyć.

Przynajmniej most mamy teraz czyściutki, a jego róż lśni w Słońcu jak złoto. Ale co kierowcy najedli się nerwów, to ich. To jednak nie pierwsza podobna sytuacja. W poprzednich latach podobne korki tworzyły się, gdy firmy czyściły lub wymieniały studzienki na tej trasie... oczywiście również w godzinach szczytu.