Uwięzionego na zamarzniętym zalewie Mietkowskim ptaka zauważyła Jolanta Odrakiewicz.
Powiadomiłam straż pożarną o tym, że ptak potrzebuje pomocy. Zareagowali bardzo szybko, przyjechały dwa wozy strażackie i 7 strażaków. Dwóch weszło na lód i podeszło do ptaka. Postali, popatrzyli chwilę i... zeszli na ląd. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę: strażacy zostawili ptaka na lodzie i odjechali! - relacjonuje nam oburzona pani Jolanta.
Nasza Czytelniczka ponownie zadzwoniła do straży.
Usłyszałam, że ptak ma prawdopodobnie złamane skrzydło, ale nie przymarzł do lodu, więc strażacy go zostawili, bo ich kompetencje na tym się kończą - mówi Jolanta Odrakiewicz.
Następnego dnia rano (w niedzielę, 14 lutego) pani Jolanta wróciła nad zalew.
Zobaczyłam zasypanego śniegiem, zamarzniętego ptaka, dokładnie w tym samym miejscu, w którym leżał wczoraj - opowiada wstrząśnięta czytelniczka. - Strażacy zostawili go na pewną śmierć! Ja tej sprawy nie zostawię, ponieważ ucierpiała na tym moja psychika. Nie spałam całą noc, myśląc o ptaku pozostawionym na pastwę losu, któremu na pewno można było pomóc i do tej pory nie rozumiem tej sytuacji. Nad zalewem powinna być tablica informacyjna co zrobić, kogo powiadomić w razie zobaczenia ptaka potrzebującego pomocy. Wczoraj czułam się bezsilna.
Świadkiem zdarzenia była Ewa Trzesicka, która przesłała nam zdjęcia wykonane w czasie akcji na zalewie Mietkowskim i dzień później.
Zwierzęciu nie została udzielona pomoc, ptak z rannym skrzydłem został pozostawiony na tafli lodu" - mówi Ewa Trzesicka. - Tu ewidentnie zawiódł i system i brak empatii. Straż pożarna kazała nam dzwonić do centrum kryzysowego, a oni nam powiedzieli, że sami na lód nie wejdą, tylko w asyście strażaków. I tak się koło zamknęło, a ptak zamarzł nocą na otwartej przestrzeni przy -11 st. Celsjusza - mówi pani Teresa.
Próbowaliśmy skontaktować się ze strażakami z Mietkowa, ale odmówili odpowiedzi na nasze pytania. Do zdarzenia odniósł się za to rzecznik straży pożarnej.
"Z informacji ze zdarzenia wynika, że ptak nie był przymarznięty do tafli jeziora, po próbie podejścia do niego oddalał się w głąb jeziora, dalsze działania były niebezpieczne ze względu na lód który nie był wystarczająco twardy do bezpiecznego poruszania się po nim" - mówi Tomasz Szwajnos, rzecznik prasowy z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
WAŻNE!
Jeśli widzimy, że dzikie zwierzę potrzebuje pomocy, skontaktujmy się z Animal Patrol Straży Miejskiej (numer telefonu: 986) lub z Centrum Zarządzania Kryzysowego (numer telefonu: 71-770-22-22).
- Ostra walka w Radzie Miejskiej. Radni Jacka Sutryka chcą "przejąć" kluczowe komisje
- Nowe stacje kolejowe we Wrocławiu i okolicach. Zobacz, gdzie powstaną
- Wrocławskie baseny otwarte po remoncie. Zobacz jak wyglądają [ZDJĘCIA]
- Zobacz jak się zarabia we Wrocławiu. Sprawdź czy tyle płaci Ci szef?
- Tomasz Komenda: "Rozpoczynam nowe życie. Chcę wyjechać, kupić dom i żyć"
- Kultowe wrocławskie dyskoteki i kluby sprzed lat. Bawiliście się tam?
- Zamknięty wiadukt na Psim Polu. Robotników nie widać, korki owszem [ZDJĘCIA]
- Na basen, lodowisko, a może na kort? Zobacz, co się otworzyło we Wrocławiu
- Pogoda na weekend. Prognoza dla Wrocławia na 12-14 lutego. Sprawdź!
- Stok narciarski tuż pod Wrocławiem. Jedyne takie miejsce w okolicy
- Kiedyś ruiny i zaniedbane miejsca. Tutaj Wrocław zmienił się nie do poznania
- Oto zapomniane ulice we Wrocławiu. Tu nie wiedzą, co to pług
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?