Według naszych informacji, inspektorzy PIP nie znaleźli żądnych problemów technicznych w funkcjonowaniu urządzeń odpowiadających za bezpieczeństwo opiekunów na wybiegu. Nie znaleziono też żadnych błędów proceduralnych, związanych z organizacją pracy, które mogłyby mieć wpływ na tragiczny wypadek. W samym ZOO - jeśli chodzi o sprawy BHP - ujawniono nieprawidłowości, ale nie miały one wpływu na dramat pracownika zabitego przez zwierzę. Szczegóły ustaleń Inspekcji mają być znane w przyszłym tygodniu. Bo do 12 listopada spółka ZOO ma czas, by odpowiedzieć Inspekcji na zarzuty z kontroli.
ZOBACZ TEŻ: Kulisy wypadku w zoo: Tygrys zagryzł opiekuna
Ofiara to wieloletni i bardzo doświadczony pracownik wrocławskiego Ogrodu. Świetnie znał procedury. Wiedział kiedy można wejść na wybieg. Krytycznego dnia - w środę, 16 września - miał sprzątać wybieg. Żeby opiekun mógł tam wejść, zwierzę musi być zamknięte w klatce, w pawilonie znajdującym się przy wybiegu. Pomiędzy tygrysem na człowiekiem muszą być dwie zamknięte kraty. Jedna z nich zamyka się elektrycznie, druga ręcznie. Opiekun - przed wejściem na wybieg - musi sprawdzić w tzw. "okienku referencyjnym" czy zwierzę jest zamknięte w pomieszczeniu.
Jak się dowiadujemy PIP uznał, że od strony technicznej wszystko działało bez zarzutu. Czy zginął przez swój własny dramatyczny błąd? Takie mają być - według naszych informacji - ustalenia kontroli PIP.
Wciąż trwa śledztwo w sprawie wypadku. Prowadzi je Prokuratura Rejonowa Śródmieście.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?