Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znamy przyczynę śmierci 8-letniego Kamilka. Chłopiec zmarł kilka dni temu. Był ofiarą domowych oprawców

Katarzyna Stacherczak
Katarzyna Stacherczak
Znamy przyczynę śmierci Kamilka z Częstochowy. Śledztwo przeniesione do Gdańska
Znamy przyczynę śmierci Kamilka z Częstochowy. Śledztwo przeniesione do Gdańska Katarzyna Gwara
Znane są już wstępne wyniki sekcji zwłok tragicznie zmarłego 8-letniego Kamila z Częstochowy. Chłopiec był ofiarą domowych oprawców. Po ich uzyskaniu zapadną decyzje o zmianie zarzutów. 27-letni Dawid B., ojczym Kamila usłyszy zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Śledztwo zostało przeniesione do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Do sprawy odniósł się również premier Mateusz Morawiecki.

Spis treści

Dramat ośmiolatka z Częstochowy

Od przeszło miesiąca cała Polska żyła bulwersującymi wydarzeniami, które rozegrały się w jednym z mieszkań socjalnych przy ulicy Kosynierskiej w Częstochowie. Ośmioletni Kamilek stał się ofiarą przemocy domowej. Oprawcami chłopca okazali się jego najbliżsi - 35-letnia matka i 27-letni ojczym, z którymi mieszkał pod jednym dachem. Dziecko cierpiało we własnym domu... O jego dramacie odpowiednie służby powiadomił biologiczny ojciec. Jak się okazało, chłopiec miał liczne obrażenia ciała - poparzoną głowę, klatkę piersiową i kończyny, a także spalone włosy.

Kamilek w ciężkim stanie trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jego stan był bardzo ciężki, ale stabilny. Przebywał na oddziale intensywnej terapii. Mimo to wszyscy wierzyli, że ośmiolatek wyjdzie z tej walki zwycięsko. Pojawiły się nawet informacje mówiące o tym, że lekarze rozważają przygotowanie do procedury związanej z wybudzeniem chłopca ze śpiączki farmakologicznej. Niestety jego stan w ostatnich dniach pogorszył się... W poniedziałek rano, 8 maja, Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach przekazało tragiczne wieści - życia pobitego i poparzonego chłopca nie udało się uratować.

Sekcja zwłok Kamilka z Częstochowy

W związku z informacją o śmierci Kamila, prokurator polecił szpitalowi zabezpieczenie zwłok dziecka celem wykonania sekcji. Ta została przeprowadzona w środę, 10 maja, w godzinach porannych, w Zakładzie Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

- Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego, jeśli zachodzi podejrzenie przestępczego spowodowania śmierci, a tak jest w przedmiotowej sprawie, obligatoryjne jest przeprowadzenie sekcji zwłok, celem ustalenia przyczyny zgonu - wyjaśnia prokurator Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

W sekcji uczestniczyli lekarze specjaliści z zakresu medycyny sądowej, a także prokurator oraz policyjny technik kryminalistyki.

- W toku dotychczas ustalono, że 29 marca ojczym dziecka siłą zabrał je pod prysznic, rozebrał i polewał wrzącą wodą, rzucał o podłogę oraz uderzał prysznicem, a następnie zabrał do kuchni, gdzie rzucił na rozgrzany piec węglowy. Powodem tego agresywnego zachowania było rzucenie przez dziecko telefonu sprawcy ze stołu na podłogę. Dziecko doznało ciężkich obrażeń ciała zagrazających życiu - mówił prokurator Krzysztof Sierak, zastępca Prokuratora Generalnego.

Biegli po przeprowadzeniu sekcji ustalili, że przyczyną zgonu Kamila stało się rozległe poparzenie ciała w przebiegu, którego doszło do wstrząsu pooparzeniowego, infekcji ogólnoustrojowej, a ostatecznie do niewydolności wielonarządowej.

Zmiana zarzutów

Po uzyskaniu wstępnych wyników sekcji zwłok zarzuty, które zostały przedstawione w śledztwie podejrzanym Dawidowi B. i Magdalenie B. zostaną zmienione.

- Istnieje, według biegłych, bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy między spowodowanymi obrażeniami ciała, a zgonem pokrzywdzonego. Ustalenia i wnioski posekcyjne jednoznacznie pozwalają na zmianę zarzutów podejrzanym - ojczymowi i matce dziecka - wyjaśnił prokurator Krzysztof Sierak, zastępca Prokuratora Generalnego.

Początkowo, 27-letni mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące m.in. usiłowania zabójstwa dziecka i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna miał polewać je wrzątkiem i umieszczać je na rozgrzanym piecu. Wcześniej natomiast brutalnie bić i kopać, a także przypalać papierosami. Dawid B. przyznał się do popełnienia przestępstw, jednakże odmówił złożenia jakichkolwiek wyjaśnień w tej sprawie.

Z kolei 35-letniej matce prokuratura zarzuciła narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Kobieta bowiem nie reagowała na zachowania męża. Magdalena B. przyznała się do popełnienia tych przestępstw i złożyła wyjaśnienia w tej sprawie. Twierdziła, że nie pomogła dziecku, bo bała się męża.

Zarzuty te zostaną jednak zmienione. 27-letni Dawid B., ojczym Kamila usłyszy zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.

- Wobec matki rozważane jest uzupełnienie zarzutu o pomocnictwo do zabójstwa - dodał prokurator Krzysztof Sierak, zastępca Prokuratora Generalnego.

Sąd w Częstochowie tymczasowo aresztował 35-latkę i jej 27-letniego partnera. Z zeznań świadków wynika, że zdarzenie z 29 marca nie było zdarzeniem incydentalnym.

- Ustalono, iż ojczym od dłuższego czasu znęcał się nad Kamilem, bił go po całym ciele, kopał, rzucał o podłogę, przypalał papierosami. Dziecko wielokrotnie uciekało z miejsca zamieszkania - wyjaśnił prokurator Krzysztof Sierak, zastępca Prokuratora Generalnego.

Premier o śmierci Kamilka

Do sprawy odniósł się również premier Mateusz Morawiecki.

- Chcę nazwać tę tragedię po imieniu i tych, którzy to zrobili. Tylko potwór jest w stanie wyrządzić taką krzywdę. Krzywdę dziecku - niewinnemu i bezbronnemu - mówił. - Miejsce takich bandytów, oprawców, zwyrodnialców jest nie tylko w więzieniu... Dla przestępstw ze szczególnym okrucieństwem i z taką premedytacją, jestem zwolennikiem przywrócenia kary śmierci. Ona jednak została zniesiona w całej Europie - dodał premier Mateusz Morawiecki.

Premier zaznaczał, że zapisy kodeksu karnego, które mówią o znęcaniu się i o znecaniu się ze szczególnym okrucieństwem powinny zostać wzmocnione.

- Trzeba tak zmieniać system, tak usprawniać wszystkie możliwe procedury i działania wszystkich instytucji, żeby do takich tragedii nie dochodziło - zaznaczał premier Mateusz Morawiecki.

Polecił ministrowi sprawiedliwości o pilne zajęcie się tym tematem.

- Dla takich potworów, którzy są w stanie nie tylko niszczyć życie drugiego człowieka, bezbronnego dziecka i robić to z wyrachowaniem, nie ma dla mnie tak naprawdę odpowiedniej kary. Tutaj zawiódł czynnik ludzki, zawiodły instytucje... - przyznał premier Mateusz Morawiecki.

Zaapelował również do wszystkich, aby być czujnym i zwracać uwagę, czy wokół nas nie dzieje się komuś krzywda.

Odpowiedzą również ciotka i wujek

W toku śledztwa prokuratura przedstawiła też zarzuty 45-letniej Anecie J., która jest ciotką ośmioletniego Kamilka oraz jej mężowi. Z ustaleń śledczych wynika, że w mieszkaniu socjalnym przy ulicy Kosynierskiej w Częstochowie pod jednym dachem mieszkały w sumie dwie rodziny. To matka Kamilka Magdalena B. wraz z mężem Dawidem B. i dziećmi oraz właśnie jej siostra Aneta J. wraz z mężem i dziećmi.

Prokurator zarzucił im, że zarówno kobieta, jak i mężczyzna nie udzielili pomocy swojemu ośmioletniemu siostrzeńcowi, mimo że był w stanie, który zagrażał jego życiu. Nikt z nich nie zareagował na zachowanie Dawida B., ani nie wezwał też pomocy medycznej do dziecka. Aneta J. i jej mąż nie przyznali się do winy. Prokurator zastosował wobec nich dozór policji. Zarówno kobiecie, jak i mężczyźnie grozi do trzech lat więzienia.

Sytuacja rodzinna budziła niepokój

Rodzina, w której doszło do dramatu, była znana Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej w Częstochowie. Była objęta wsparciem pracownika socjalnego od marca 2021 roku. W czerwcu 2022 roku pracownicy socjalni zdecydowali o konieczności zawiadomienia sądu o sytuacji rodziny. Dyrektor MOPS wystosowała pismo w tej sprawie wraz z wnioskiem o zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej. Powodem były problemy rodziny, natomiast - jak wtedy ustalono - nie dotyczyły one przemocy. Sąd nie wydał jednak postanowienia w tej sprawie.

W sierpniu 2022 roku rodzina wyjechała poza Częstochowę i przeprowadziła się do Olkusza. Mieszkała tam do lutego 2023 roku. W tym czasie policjanci kilka razy jeździli na interwencję do rodziny. Powód? Ośmiolatek uciekał z domu, a ta o pomoc prosiła stróżów prawa. Najczęściej wracał sam. Choć nie zawsze tak było - w listopadzie ubiegłego roku został odnaleziony na przystanku autobusowym w samej piżamce. Wychłodzonego chłopca przewieziono do szpitala na obserwację.

Ośrodek Pomocy Społecznej w Olkuszu przekazał, że zawiadamiał sąd o zaniedbaniach wobec dzieci. To również w tym mieście wdrożono procedurę niebieskiej karty.

Jednak tak, jak wcześniej w Częstochowie, taki i później w Olkuszu nie stwierdzono, aby w rodzinie dochodziło do przemocy czy znęcania się nad dziećmi.

Na przełomie lutego i marca rodzina wróciła do Częstochowy. 1 marca Kamilek zaczął uczęszczać do jednej z częstochowskich szkół. W ciągu czterech tygodni pobytu rodziny w Częstochowie pracownik socjalny był w środowisku trzy razy.

W pierwszej połowie marca chłopiec został zaopatrzony na SOR, w związku ze złamaniem ręki. Z informacji MOPS wynika, że szpital nie zgłosił wówczas, że zaobserwował coś niepokojącego w wyglądzie czy zachowaniu dziecka.

Co istotne jednak, lekarz chirurg z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka przy ul. Medyków w Katowicach na początku kwietnia mówił, że najstarsze złamania prawdopodobnie powstały miesiąc przed tym, jak trafił do szpitala. Chłopiec miał m.in. złamania obydwu rąk i nogi. Poparzenia powstały natomiast kilka dni przed tym, jak przetransportowano go do Katowic. Żadne z obrażeń nie było wcześniej zaopatrzone ani leczone.

Ostatni kontakt pracownika socjalnego zajmującego się rodziną miał miejsce 29 marca rano. Widział się wtedy z matką Kamila. Chłopiec w tym czasie był w szkole - potwierdziła to placówka. A to właśnie w tym dniu w domu ośmiolatka miał rozegrać się prawdziwy dramat, który chłopiec przypłacił życiem...

To, czy doszło zaniedbań ze strony różnych instytucji - placówek dydaktycznych, MOPSu w Częstochowie i OPS w Olkuszu, sądów, prokuratury, czy policji - będą sprawdzali śledczy.

Śledztwo przeniesione z Częstochowy do Gdańska

- Jako prokurator generalny podjąłem kolejne zdecydowane działania by tę sprawę wyjaśnić do samego dna. By wszystkie okoliczności tej tragedii zostały wnikliwie prześwietlone i ocenione w ramach prowadzonego postępowania karnego - mówił minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

W związku z tym, że śledztwo dotyka nie tylko sprawcy, ale również szeregu instytucji państwa - osób pełniących różne funkcje, czy to w organach ścigania, sądach, prokuraturze, jednostkach wychowawczych, opiekuńczych podlegających samorządowi - zdecydowano o przeniesieniu sprawy z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.

- Zagwarantuje to właściwy dystans i obiektywizm w prowadzeniu tego śledztwa i wyjaśnieniu wszystkich okoliczności i wątków tej tragicznej historii - tłumaczył Zbigniew Ziobro.

Kwestią związaną ze zmianą zarzutów dla ojczyma i matki Kamilka zajmą się już śledczy w Gdańsku.

Prokurator generalny zdecydował się wystąpić do rzecznika dyscyplinarnego sędziów celem wszczęcia postępowania wyjaśniającego w stosunków do sędziów Sądu Rejonowego w Częstochowie i Sądu Rejonowego w Olkuszu. Chodzi o sytuacje związane z decyzjami procesowymi, które miały zapadać w związku z tą sprawą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Znamy przyczynę śmierci 8-letniego Kamilka. Chłopiec zmarł kilka dni temu. Był ofiarą domowych oprawców - Dziennik Zachodni

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska