18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przy pokerowym stole trzeba pamiętać, że dobra karta to nie wszystko

Małgorzata Moczulska
Krzysztof Grubka i jego pokerowa twarz
Krzysztof Grubka i jego pokerowa twarz Dariusz Gdesz
Krzysztof Grubka z Dzierżoniowa jest pierwszym Polakiem, który kilkanaście dni temu wygrał międzynarodowy turniej pokera na Malcie i... zarobił dzięki temu pieniądze na wymarzony dom.

Ma pokerową twarz, uśmiech amanta z Las Vegas i potrafi rozszyfrować przeciwnika za stołem. Wie, że szczęście przy rozdaniu to tylko dziesięć procent sukcesu, dlatego nigdy nie porównuje pokera z hazardem.
- Tak jak w szachach liczy się tu przede wszystkim strategia, wiedza i doświadczenie - tłumaczy Krzysztof Grubka.

Ma dopiero 24 lata i wie, że to, co najlepsze w pokerze, jeszcze przed nim. Gra od niedawna, a mimo to lista jego sukcesów jest już długa jak pas startowy lotniska.
Zwycięstwo w międzynarodowym turnieju na Malcie, 12. miejsce w podobnym w Pradze, niezły występ w Barcelonie - to tylko niektóre z jego osiągnięć.

- Wolę grać w karty niż iść do baru - śmieje się Krzysztof. Przystojny, komunikatywny, bardzo sympatyczny. - Niestety, mojego taty nie udało mi się jeszcze zaciągnąć do pokerowego stołu. Pewnie dlatego, że poker, całkiem niesłusznie, źle mu się kojarzy. To nie ruletka, a te filmowe obrazki zadymionych lokali, gangsterów za stołem i przegrywanych majątków to czysta fikcja - dodaje chłopak.

Z pokorą podchodzi do swoich sukcesów i choć poker stał się częścią jego życia, to są sprawy ważniejsze: narzeczona i trzyletnia córeczka Julia, obrona pracy magisterskiej i budowa domu dla rodziny.

Ma dopiero 24 lata i wie, że to, co najlepsze w pokerze, jeszcze przed nim.

- Na razie nie myślę o tym, by z pokera żyć. Mam stałą pracę, i chcę karty traktować nadal jako zabawę, dzięki której od czasu do czasu można się wzbogacić - wyjaśnia.
Pierwszy raz usiadł za stołem 3,5 roku temu. Namówił go kolega. Krzysztof studiował wtedy dziennie administrację na Uniwersytecie Wrocławskim. Przez kilka lat wynajmował ze znajomymi mieszkanie we Wrocławiu i to właśnie tam zaczęło się nocne granie w pokera.

- Zasad nauczyłem się w kilka minut, potem w trakcie gry dowiadywałem się coraz więcej, ale przez pierwsze półtora roku grałem, nie wiedząc czym poker jest tak naprawdę - opowiada Krzysztof i wyciąga karty. Kiedy tasuje talię, oczy mu błyszczą. Od razy rozdaje po dwie karty, trzy wykłada na stół i próbuje nauczyć mnie grać. Kiedy mówię "dość", uśmiecha się i rzuca tylko:
- To naprawdę łatwa gra.Niezrażony moją odmową, nadal tłumaczy, że miałam szczęście, dostałam niezłą kartę, ale to nie znaczy, że wygram rozdanie.
Dwa lata temu Krzysztof postanowił podejść do gry poważnie. Zaczął na ten temat dużo czytać, wykupił w internecie kurs, gdzie najlepsi gracze - grając online - objaśniali swoje decyzje, zwracali uwagę na to, jak zachowuje się przeciwnik.

Kilka miesięcy później postanowił sprawdzić się w szerszym, niż studenckie, gronie.
Zaczął grać w pokera w internecie. Tam była okazja, by zmierzyć się z pokerzystami z całego świata. Jak mówi, nigdy nie pociągała go gra na duże pieniądze, ale by była adrenalina, trzeba o coś grać, choćby o kilka złotych. Wiodło mu się całkiem nieźle. Potrafił kilka złotych wpłaconych jako wpisowe pomnożyć w ciągu miesiąca do stu, a nawet 200 zł. To było, jak mówi, fajne kieszonkowe dla studenta.

- Sam czułem, że jestem coraz lepszy, że potrafię przewidywać, nie spieszyć się z decyzjami, a to na dłuższą metę dawało efekty - mówi.
W tym roku po raz pierwszy zagrał w turnieju na żywo.
- To kolosalna różnica z graniem w internecie - przyznaje.
Tu poza taktyką niezwykle ważne jest nie zdradzać swoich emocji
- Powstały opasłe tomy książek na temat zachowania przy stole - śmieje się Krzysiek. - Sama pokerowa twarz nie wystarczy - dodaje.

Zdradza nas sposób siedzenia, trzymania kart, oddech.

Zdradza nas sposób siedzenia, trzymania kart, oddech. Wytrawni gracze potrafią przez kilka pierwszych rozdań nie wchodzić do gry, tylko obserwować i uczyć się swoich przeciwników.
- Lecąc na Maltę, miałem takie dziwne przeświadczenie, że wygram. Nawet żartowałem z kolegami, że będę mistrzem - mówi Krzysztof.
Ale pierwszego dnia karta mu nie szła, a konkurencja była duża - 290 graczy z całego świata. Drugiego dnia było lepiej, trzeciego był bezkonkurencyjny, choć zmęczony grą po 10 godzin dziennie.

Wygrał 100 tys. euro. To dla niego ogromna kwota. Ale nie to jest najważniejsze. Ma nadzieję, że jego sukcesy zachęcą do grania innych i zmienią polski stereotyp patrzenia na pokera.
- To ciężka praca i nie ma tu przypadków. Na dłuższą metę wygrywają nie ci, którzy mają szczęście, a ci, którzy mają wiedzę i doświadczenie - mówi dolnośląski pokerzysta.

Opłaca się?
Rekordowe wygrane na turniejach pokera (gra ta wywodzi się z Chin) w Stanach Zjednoczonych sięgają nawet kilku milionów dolarów. Najwyższa wygrana w historii to, bagatela, 12 milionów dolarów. W takich turniejach grają jednak tylko najlepsi z najlepszych. A do tego ścisłego grona należą m.in. Doyle Brunson - żyjąca legenda pokera. Mimo podeszłego wieku (73 lata), wciąż jest w wysokiej formie. Zdobył 10 bransolet mistrzostw World Series of Poker. To wynik, któremu dorównuje tylko inny wielki gracz, pochodzący z Hongkongu, Johnny Chan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska