Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepłynął dwa kilometry w lodowcu, jako pierwszy człowiek na świecie. Niesamowity wyczyn pływaka z Wrocławia [ZDJĘCIA]

Michał Perzanowski
Michał Perzanowski
Polski pływak jest pierwszym człowiekiem, który przepłynął "lodową milę" wewnątrz lodowca. Pokonał dwa kilometry w Natur Eis Palast. To jaskinia lodowa z jeziorem w lodowcu Hintertux, która znajduje się w Tyrolu, w Austrii, na wysokości 3 250 m.n.p.m.
Polski pływak jest pierwszym człowiekiem, który przepłynął "lodową milę" wewnątrz lodowca. Pokonał dwa kilometry w Natur Eis Palast. To jaskinia lodowa z jeziorem w lodowcu Hintertux, która znajduje się w Tyrolu, w Austrii, na wysokości 3 250 m.n.p.m. fot. Jarosław Dulny
Krzysztof Gajewski z Wrocławia to człowiek, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. W grudniu został pierwszym człowiekiem, który pokonał „lodową milę” wewnątrz lodowca położonego na wysokości 3250 metrów. Woda miała temperaturę -0,02 stopni Celsjusza. Pływak przebył dystans 2000 metrów, ale zapowiada, że to nie jest jego ostatnie słowo!

- Pływanie, od kilku lat to praktycznie mój zawód. Głównym moim celem jest pływanie długodystansowe, które odbywa się latem. Przepłynięty dystans liczony jest w dziesiątkach kilometrów, a czas – w kilkunastu godzinach. Za nadrzędny cel biorę- przepłynięcie 125 kilometrów w ciągu 48 godzin, bez przerwy, bez snu i bez posiłków - wylicza rekordzista, Krzysztof Gajewski.

Pochodzący z Zielonej Góry, obecnie mieszkaniec Wrocławia, pewnego razu chciał wykorzystać zimowy czas na szlifowanie swojej kondycji w wodzie. Z „morsowania” zrodził się pomysł, aby wystartować w „lodowej mili”.

"Lodowa mila" to zawody z dziedziny sportów ekstremalnych, które cieszą się coraz większą popularnością. Temperatura wody ma wynosić poniżej 5 stopni Celsjusza, a sam pływak może być ubrany wyłącznie w czepek pływacki, strój kąpielowy i okularki pływackie.

Polski pływak jest pierwszym człowiekiem, który przepłynął "lodową milę" wewnątrz lodowca. Pokonał dwa kilometry w Natur Eis Palast.
Polski pływak jest pierwszym człowiekiem, który przepłynął "lodową milę" wewnątrz lodowca. Pokonał dwa kilometry w Natur Eis Palast. To jaskinia lodowa z jeziorem w lodowcu Hintertux, która znajduje się w Tyrolu, w Austrii, na wysokości 3 250 m.n.p.m. fot. Jarosław Dulny

- To najważniejszy, koronny dystans w pływaniu zimowym. Do jej zaliczenia należy przepłynąć w zimnej wodzie 1609 metrów lub więcej - mówi Gajewski.

Polski pływak jest pierwszym człowiekiem, który przepłynął "lodową milę" wewnątrz lodowca. Pokonał dwa kilometry w Natur Eis Palast. To jaskinia lodowa z jeziorem w lodowcu Hintertux, która znajduje się w Tyrolu, w Austrii, na wysokości 3 250 m.n.p.m.

Tej kategorii sportu, którego nie można zmieścić w jakichkolwiek ramach.

- Najłatwiej porównać to do morsowania, choć ekspozycja na zimno jest w przypadku pływania w lodowcu znacznie dłuższa. Dodajmy jeszcze do tego pływanie, czyli wysiłek fizyczny o dużej intensywności. W austriackim lodowcu dodatkową trudność sprawiała wysokość i zjawisko niedotlenienia organizmu. Te czynniki podbijały wyzwanie do dużo wyższej skali - opisuje swój wyczyn pływak.

Do tego wysiłku Gajewski przygotowywał się długimi miesiącami.

- Trudno jednoznacznie powiedzieć, ile trwały przygotowania do tego projektu. Pływaniem lodowym zajmuję się od kilku lat, z roku na rok moja forma rośnie, ale bezpośrednio do przepłynięcia w lodowcu, przygotowania trwały kilka miesięcy. W moim przypadku wyzwaniem nie był sam fakt pływania, a wysokość. Bardzo dużo pracy poświęciłem, z pomocą mojej fizjoterapeutki Kamili, na pracę nad oddechem i naukę oddychania na większych wysokościach, oraz nad samą poprawą wzorca oddechowego. Musiałem też zbadać całą okolicę. Na lodowcu byłem już pół roku wcześniej. Przy pierwszej wizycie, po chwili przebywania na wysokości i przepłynięciu raptem 200-300 metrów, bardzo rozbolała mnie głowa - tłumaczy rekordzista.

[cyt]- Sam jestem w szoku, jak przygotowanie specjalistyczne może podobne efekty zniwelować. Za drugim razem na lodowcu byłem już z żoną. Ona jednak nie przygotowywała się do tego wyzwania. Po drugiej wizycie ja czułem się normalnie, a u niej było widać ogromne zmęczenie - dodaje Gajewski.

Po przepłynięciu 2 kilometrów, w wodzie o temperaturze -0,02 stopni Celsjusza mogą się pojawić rozmaite problemy. Z jednej strony, im człowiek płynie spokojniej, tym mniej się męczy w wodzie. Z drugiej zaś, w zimnej wodzie bardzo szybko następuje hipotermia, a organizm stopniowo zaczyna się wyłączać.

- Początkowo czujemy szok, jakby efekt lekkiego podduszenia. Organizm krzyczy wtedy „stop!”, ale po dwóch minutach to uczucie mija. Wtedy zaczyna pracować coraz wolniej. Pojawiają się problemy z błędnikiem i ostrością widzenia. Są też lekkie zawroty głowy. Ruchy przestają być skoordynowane i precyzyjne, przez co są coraz wolniejsze – wyjaśnia pływak.

Krzysztof Gajewski przebył swój dystans w 43 minuty i 8 sekund. Po 30 minutach doświadczał, jak sam mówi, bardziej „widowiskowych” efektów ubocznych.

Polski pływak jest pierwszym człowiekiem, który przepłynął "lodową milę" wewnątrz lodowca. Pokonał dwa kilometry w Natur Eis Palast.
Polski pływak jest pierwszym człowiekiem, który przepłynął "lodową milę" wewnątrz lodowca. Pokonał dwa kilometry w Natur Eis Palast. To jaskinia lodowa z jeziorem w lodowcu Hintertux, która znajduje się w Tyrolu, w Austrii, na wysokości 3 250 m.n.p.m. fot. Jarosław Dulny

- To m.in. problemy z orientacją. Na prostym, 100-metrowym odcinku zacząłem błądzić, nie wiedziałem w którym mam płynąć. Nie mogłem znaleźć linii prostej, a krzyki ekipy nie docierały do mnie przez zatyczki w uszach - opisuje rekordzista.

Przy takim wysiłku, pojawiają się też zaniki pamięci krótkotrwałej.

- Nie pamiętam ponad połowy całego wyzwania! - twierdzi Gajewski. - To nie oznacza, że nie byłem świadomy w trakcie. Po prostu, po wyjściu z wody nie pamiętałem, że tego dokonałem. Miałem tylko dwa przebłyski – nawrót w połowie trasy i ostatnie 25 metrów, kiedy kompletnie zdezorientowany próbowałem znaleźć tunel prowadzący do „mety” - mówi.

Pokonanie "lodowej mili" odbywa się w zabezpieczonych warunkach. Od stanu, który opisuje pan Krzysztof, jeszcze daleko do poważniejszych skutków zdrowotnych.

- Z własnego doświadczenia wiem, że każdorazowo zaburzenia pracy układu nerwowego odbywają w tej samej kolejności. Nie ma ryzyka, że coś nagle wydarzy się w tej lodowatej wodzie. Daleko tu do zagrożenia życia. Między tymi zjawiskami może minąć kilkanaście minut. Wiem, że czuwająca nade mną ekipa wyciągnie mnie z wody na czas - uspokaja.

Krzysztof Gajewski mówi również, że w tydzień po całym wydarzeniu był już w dobrej formie, bez żadnych kontuzji i konieczności rehabilitacji, a jego wyniki krwi były prawidłowe. To obowiązek przy tego typu wyprawach.

- Na miejscu zawsze jest ze mną kilka lub kilkanaście osób. U podstaw bezpieczeństwa czuwa prof. medycyny sportowej, Artur Pupka, który zawsze konsultuje moje wyniki lekarskie i odpowiada za dopuszczenie mnie do startów. Dr Michał Starosolski zaś, zajmuje się ratownictwem specjalistycznym. On odpowiada za moje bezpieczeństwo na miejscu. Do tego mam za sobą cały sztab ludzi czuwających nad moim zabezpieczeniem wodnym i moją żonę, której obecność jest dla mnie ogromnym wsparciem mentalnym - wymienia pan Krzysztof.

Polski pływak jest pierwszym człowiekiem, który przepłynął "lodową milę" wewnątrz lodowca. Pokonał dwa kilometry w Natur Eis Palast.
Polski pływak jest pierwszym człowiekiem, który przepłynął "lodową milę" wewnątrz lodowca. Pokonał dwa kilometry w Natur Eis Palast. To jaskinia lodowa z jeziorem w lodowcu Hintertux, która znajduje się w Tyrolu, w Austrii, na wysokości 3 250 m.n.p.m. fot. Jarosław Dulny

2-kilometrowe wyzwanie w lodowcu odnotowano 1 grudnia 2022 roku. Zostało już ono zgłoszone do Księgi Rekordów Guinnessa. Plany na przyszłość Krzysztofa Gajewskiego są jeszcze bardziej ambitne. Aby osiągnąć swój cel, będzie musiał poświęcić ponad 8 lat na treningi.

- Chcemy celować nie w większy dystans, a większą wysokość, na której go pokonam. Może wybierzemy się w Himalaje, a może w Andy. Jesteśmy w trakcie konsultacji lekarskich, do jakiej wysokości możemy się tego podejmować – zapowiada sportowiec.

Swoje osiągnięcie pływak dedykuje znajomemu. Mateusz Szot, w maju uległ poważnemu wypadkowi i spadł z większej wysokości. Po serii operacji w obrębie czaszki rozpoczął rehabilitację. Od początku walczy o każdy ruch. Jest na etapie reedukacji chodu, a już myślami jest w wodzie.

- Mateusz swoją determinacją zagrzał mnie do dalszego pokonywania swoich rekordów - zakończył Krzysztof Gajewski.

PRZECZYTAJ INNE NASZE ARTYKUŁY:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska