Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepisy surowe, czyli niedogotowane

Andrzej Górny
Niemiłościwie nam panujący lokatorzy Wysokiej Izby kolejny raz chcą sięgnąć do kieszeni rodaków, przynajmniej tych zmotoryzowanych. Opony zimowe mają obowiązywać od listopada do końca marca. Kierowca przyłapany z ogumieniem letnim zapłaci mandat. Nie wiem, co ze mną, bo jeżdżę na uniwersalnych, czyli podobno dostosowanych do każdej pory roku. Pewnie zostaną one unieważnione, bo nie może być tak, aby jakaś czarna owca wymknęła się z obławy.

Zastanawia mnie, dlaczego posłowie z równą troską nie pochylili się nad pieszymi? Wiadomo, że podczas gołoledzi przechodnie nagminnie łamią nogi i ręce. Aż się prosi nakazać podbijanie obuwia gwoździami lub owijanie łańcuchami antypoślizgowymi. Za brak zabezpieczeń - kara finansowa wymierzana przez patrole policji, wspomagane przez szewców.

W każdym ustroju znajdą się powody ideologiczne, religijne lub finansowe, aby czegoś zakazać lub nakazać cokolwiek. Za komuny było łatwiej, bo tylko władza centralna mogła tworzyć kretyńskie przepisy. Niech mi kto wytłumaczy, dlaczego nie wpuszczali na dancingi w knajpach gości bez krawatów? Była taka teoria, że tytułem zapomogi dla portierów (często emerytowanych milicjantów), którzy wypożyczali krawaty za opłatą.

Dlaczego nie meldowano w hotelach par niebędących małżeństwem, z grubsza wiadomo - władza dbała o zdrowie moralne narodu. Ale nie takie numery z Polakami przywykłymi do konspiracji. Wystarczyło działać we dwie pary - panowie brali jeden pokój, panie inny, a pod wieczór następowała stosowna wymiana, jeśli, oczywiście, towarzystwo było po bożemu heteroseksualne.

Przy stałym niedoborze żywności dziwactwem wydawał się obowiązujący w lokalach nakaz zakupu zakąski do każdej porcji alkoholu. Co prawda rynku specjalnie to nie rujnowało, bo oferowane na zagrychę zsiniałe ze starości jajko czy plasterek zzieleniałej kiełbasy na miano żywności nie zasługiwały.

Dziś oprócz zarządzeń płynących ze stolicy, każdy urzędnik terenowy lub właściciel firmy ustanawia własne prawa. Do jednej knajpy nie wpuszczają gości w adidasach, a liczne zatrudniają kontrolerów, którzy szacują przybyszów na oko i niektórym stawiają szlaban według swego widzimisię.

Do pewnego kina nie wpuszczono mnie z butelką mineralnej musiałem ją oddać do depozytu, a napój ewentualnie kupić w tamtejszym bufecie. Więcej tam nie poszedłem.

Każdy lubi sobie porządzić, bo to rzecz lekka, łatwa i niewymagająca żadnej odpowiedzialności. Tak przynajmniej wynika z przykładów płynących z samej góry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska