Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przejdź podziemną trasą i poznaj pracę górnika

Anna Bijak
Anna Bijak
Z Patrycją Ościak, instruktorką Związku Harcerstwa Polskiego, przewodniczką górską sudecką i pilotką wycieczek, laureatką plebiscytu Gazety Wrocławskiej Dolnośląska Osobowość Turystyki rozmawia Arkadiusz Orman.

Miłośnicy zwiedzania niesamowitych miejsc, mogą przejść się podziemną trasą turystyczną położoną we wsi Krobica, w gminie Mirsk. Dlaczego warto ją odwiedzić?

W latach 2010-2013 Gmina Mirsk z inicjatywy specjalisty dr Madziarza z Politechniki Wrocławskiej, wzięła udział w projekcie unijnym pt. „Rekultywacja obszarów zdegradowanych działalnością górniczą“. Utworzono osiem kilometrów ścieżki dydaktycznej „Śladami dawnego górnictwa kruszców“, której ważnym elementem jest kawałek podziemi. Dzięki dużemu wkładowi własnemu Gminy Mirsk (ponad 1 mln 100 tys. zł), dotacji unijnej (2 mln 763 tys. 197 zł) i uporze ludzi zaangażowanych w przedsięwzięcie, przystosowano do ruchu turystycznego 350 metrów podziemnej trasy turystycznej oraz osiem kilometrów ścieżki dydaktycznej z Krobicy do Przecznicy, z oznakowaniem miejsc przypominających o ciężkiej pracy mieszkających tu górników. Przez sześć lat podziemna trasa turystyczna udostępniana była nieodpłatnie. Gmina Mirsk zatrudniała przewodników i kładziono nacisk na poziom snutej przez nich opowieści. Poziom podtrzymujemy, pracują ci sami przewodnicy. Natomiast nowi muszą się trochę pouczyć.

Odwiedzający mają okazję zobaczyć, jak ciężka była praca górnika w XVII i XVIII wieku.
Mogą poznać realia życia takiego pracownika kopalni, rozwiązania, jakie wówczas stosowano w górnictwie. Wchodzimy do wnętrza góry i podziwiamy ją od środka. W najgłębszym miejscu jest nad głową 20 metrów litej skały. Niezabrudzona skała w sztolni, to minerały i kamienie szlachetne na wyciągnięcie ręki. Można zobaczyć kwarc i granat w ich środowisku naturalnym. Mimo wszystko, to górotwór, ręcznie wydrążona sztolnia we wnętrzu wzgórza, a z przyrodą nie ma żartów. Nie trzeba wydobywać granatów ze ścian sztolni. Jest ich pod dostatkiem w okolicznym lesie. Małe, pojedyncze granaciki od czterech do sześciu milimetrów średnicy, wystają z płaskich łupkowych kamieni. Ciekawym przeżyciem będzie powędrowanie zimą naszą ścieżką edukacyjną, mając założone na nogach rakiety śnieżne. Tak się składa, że w naszej mobilnej wypożyczalni jest ich 40 par.

Na zwiedzających czeka też zabytkowa wieża!
W latach 2009-2013 odnowiono pięć zabytków na terenie Dolnego Śląska, a nawet zawężając promień, byłego województwa Jeleniogórskiego. Inwestycje prowadzone były w ramach jednego projektu „Zobaczyć krajobraz - dotknąć przeszłości“. Wśród niezwykłych miejsc znalazła się wieża ciśnień z 1890 roku w miejscowości Mirsk. W ramach renowacji zbudowano wewnątrz platformy widokowe, zakupiono lunety i pojawiły się mosiężne tabliczki z „obrazkami“ dla niepełnosprawnych i opisem w alfabecie Braille’a. Wspinając się na wieżę mającą 37 metrów wysokości, możemy zobaczyć po drodze urządzenia, które służyły do gromadzenia zapasu wody, na porę dnia, kiedy jej zużycie wzrastało, aby zapewnić w kranach w Mirsku należyte ciśnienie.
Idąc po schodach, najpierw widzimy rury, które wodę doprowadzały na górę i odprowadzały na dół oraz misę - można łatwo wyobrazić sobie jak taka wieża działała.

Z wieżą związanych ma Pani dużo planów.
Chcę udostępniać ją o nietypowych porach. Przepiękny zachód słońca, wieczorne spotkanie ze znanym podróżnikiem czy pokaz slajdów na ciekawy temat. W przyszłości wewnątrz wieży pojawi się panel wspinaczkowy. Już zamówiłam też na jeden z poziomów stoliczki kawiarniane i na początek oglądam automaty takie jak na uczelniach do kawy, herbaty czy kakaa, docelowo powstanie prawdziwa kawiarnia z dobrą kawą, ciastem, deserami...

Z turystyką związana jest Pani od lat. Jest Pani przede wszystkim miłośniczką gór! Jak zaczęła się Pani przygoda?
Powiem szczerze, że to bardzo trudne pytanie. Może zaraziłam się górami, jak miałam sześć lat i byłam noszona przez znajomych mamy na plecach po górach, kiedy już nie miałam siły iść. Może miłość do gór rosła z każdym dniem, kiedy wędrowałam do szkoły w Krobicy tysiąc pięćset metrów w stronę Stogu Izerskiego. Nieraz miałam ochotę minąć podstawówkę i iść dalej, zwłaszcza kiedy za oknem była piękna pogoda i te góry odcinały się od niebieskiego tła. Pamiętam moje wszystkie szkolne wycieczki. Dziś, oprowadzając po Zamku Czocha, czasem opowiadam ludziom rzeczy, które zapamiętałam, jak zwiedzałam zamek mając osiem lat. Później w moim życiu pojawiło się harcerstwo. Już w wieku czternastu lat potrafiłam po prostu w wolnym dniu pójść na wędrówkę po górach. Przejść ze Świeradowa do Szklarskiej. Podróż fascynowała mnie od zawsze i nie musiała być nie wiadomo jak odległa – choć, kiedy wsiadam do pociągu, czuję się wolna. Szperanie w historii, odkrywanie informacji, do których nikt jeszcze nie dotarł i ich po polsku nie opublikował, potrafi być fascynujące. Oficjalnie zawodowo turystyką zaczęłam zajmować się w roku 2007, kiedy zdałam egzamin na przewodnika górskiego sudeckiego i pilota wycieczek. Tego samego roku odbyłam kurs instruktora chodzenia w rakietach śnieżnych.

Które tereny lubi Pani najczęściej odwiedzać?
Moje strony są mi nadal najbliższe. Ten widok z Kotliny czy Gierczyna w Gminie Mirsk. Widok z Kotliny Mirskiej na Góry Izerskie, z Wyżyny Rębiszowskiej w naszej gminie. Tu wszędzie tkwi jeszcze duży nieodkryty potencjał i cieszę się, że nasze władze dobre kilka lat temu zaczęły go odkrywać i wykorzystywać. Uwielbiam schronisko na Wysokim Kamieniu w Górach Izerskich. Upór i zapał gospodarzy jest dla mnie motywacją i odpowiedzią na to, że jak ktoś mi mówi, że mi się coś nie uda, to nie prawda. Wędrowałam tam przez lata i najpierw stał drewniany kiosk, później budowało się schronisko, kamienne, teraz buduje się wieżę widokową. Piękny widok na całe Góry Izerskie i Karkonosze oraz możliwość powędrowania tam zimą w rakietach śnieżnych, bo nawet jak mniej popada śnieg, to w Górach Izerskich znajdzie się nieudeptana przez turystę leśna ścieżka.
Mieszkam w górach, ale i na urlop chętniej jeżdżę w góry. Lubię Podhale, pod warunkiem, że uda mi się zakwaterować u prawdziwych górali, którzy rozmawiają przy mnie po swojemu.

Czy zauważa Pani, że przybywa miłośników zwiedzania ciekawych zakątków naszego kraju?
Ludzie są coraz aktywniejsi. Nie chcą siedzieć w domach, pragną poznawać i przeżywać świat. Rośnie grono ludzi szukających przeżyć innych niż serial w telewizji. Jednocześnie jest potrzeba nowych doznać, poznawania nowych rzeczy – to jest naturalne u każdego człowieka, zaraz po zaspokojeniu tych podstawowych. Kiedyś potrafiłam przewędrować Głównym Szlakiem Sudeckim całe Góry Izerskie i nikogo nie spotkać. Latem zabrałam dzieci na spacer na Smrek i zastanawiałam się, czy przypadkiem nie wylądowałam w Zakopanem na Krupówkach - takie tłumy. Tymczasem, kiedy powędrowaliśmy ścieżką edukacyjną w Geoparku, to nikogo nie spotkaliśmy, cała ścieżka dla nas. Są jeszcze miejsca dla tych, co preferują samotność, a jest ich bardzo dużo.

Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska