Czy Franz-Friedrich Prinz von Preußen, potomek królów Prus pomoże odnowić rodową zabytkową letnią rezydencję królewską w Mysłakowicach?
Związek Gmin Karkonoskich i władze Mysłakowic rozmawiają ze Stowarzyszeniem Pielęgnowania Sztuki i Kultury Śląska VSK (Verein zur Pflege schlesischer Kunst und Kultur), którego członkiem jest książę, o przyszłości tego zabytku.
Od lat 50. ubiegłego wieku mieści się w nim szkoła. Choć uczniowie lubią chwalić się, że uczą się Hogwarcie (budynek nieco przypomina bajkową szkołę magii i czarodziejstwa), nie jest to dobre dla zabytku, ani dla zaspokojenia edukacyjnych potrzeb.
Hohenzollernowie nie zamierzają odzyskiwać pałacu, który ród sprzedał w 1909 roku. Działacze stowarzyszenia chcieliby w nim ulokować instytucję kulturalno- naukową, być może wyższą uczelnię. Chcą też zagospodarować odrestaurowany pobliski Dom Tyrolski (Mysłakowice są jedyną miejscowością w Polsce z zabudową tyrolską, pozostałością po dawnych mieszkańców, którym król Prus pozwolił schronić się na Śląsku przed prześladowaniami religijnymi).
- Jesteśmy na etapie koncepcji. By ją zrealizować trzeba znaleźć pieniądze na budowę nowej szkoły, by uczniowie mogli się wyprowadzić w pałacu. Ze strony księcia padła deklaracja pomocy w zdobyciu środków - mówi Witold Szczudłowski ze Związku Gmin Karkonoskich.
Wójt Mysłakowic, Michał Orman szacuje, że budowa nowej szkoły kosztowałaby ok. 20 mln zł. Wartość pałacu rzeczoznawcy wycenili na ok. 11 mln zł. - Liczę się z tym, że gmina musiałaby dołożyć do budowy szkoły. Potrzebujemy obiektu na 400- 500 uczniów - mówi wójt Orman.
Gabinet w łazience
Na nowy budynek czeka dyrektor szkoły Andrzej Dąbek.
- W latach 50 budynek zaadaptowano na potrzeby szkoły. Na szkolnej mapie Polski jesteśmy miejscem wyjątkowym, bo nie ma innych placówek, które mieściłby się w pałacach królewskich. Ale to nie do końca dobre. Niektóre klasy są za małe, a zajęcia wychowania fizycznego mamy w dawnej sali jadalnej i balowej - mówi Andrzej Dąbek, którego dyrektorski gabinet mieści się...w dawnej pałacowej łazience.
Pałac w Mysłakowicach był letnią rezydencją króla Prus Fryderyka Wilhelma III. Później stał się on własnością Fryderyka Wilhelma IV. Po wojnie były w nim przechowywane zbiory z berlińskiej Biblioteki Akademii Sztuk Pięknych i zajmowały go wojska radzieckie. Poza pałacowymi murami, detali królewskiej obecności zachowało się niewiele. Są to niewielkie pozostałości ceramicznej posadzki. W ogrodowej fontannie znajdziemy kamienny trzon, sprowadzony tu przez pruskiego monarchę z Pompei. Stamtąd pochodzą też dwie kolumny przy wejściu do miejscowego kościoła.
- Bryła pałacu także zmieniła się podczas adaptacji na cele szkolne. W części dobudowano jedną kondygnację, tworząc na niej mieszkania dla nauczycieli. Wewnątrz zachował się tylko układ klatki schodowej - mówi Gerard Gałęski, kierownik gospodarczy szkoły w Mysłakowicach. - Wszystkie pozostałe elementy, łącznie ze stropami wymieniono. Powstał nowy podział pomieszczeń. Zachowano jedynie wysokość pięter, bo wymusiło to położenie okien. Została odrobina stolarki okiennej - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?