Organizatorów wezwano w związku z art. 63a kodeksu wykroczeń, który mówi o nielegalnym umieszczaniu ulotek i reklam. Wiadomo już, że po przesłuchaniu sprawa zostanie skierowana do głogowskiego sądu.
- Za takie wykroczenie mogliśmy zostać ukarani grzywną nawet do 1,5 tys. zł lub ograniczeniem wolności - mówi Bartosz Metelski, pomysłodawca głogowskich protestów. - Dlatego sam wniosłem o to, by sprawa została skierowana do sądu. Tam chcę udowodnić swoje racje i walczyć o niższą karę.
Metelski dodaje, że był mile zaskoczony nastawieniem policji. Funkcjonariusze mieli go nawet pytać, kiedy szykuje kolejny protest. Podkreśla, że nie ma do nich pretensji o wezwanie na komendę, ponieważ rozumie, że nie mogli postąpić inaczej, skoro złożono oficjalne doniesienie.
Głogowianin chce przy okazji pokazać przed sądem pewien absurd. W środę przejechał się samochodem ulicami Głogowa i zobaczył liczne plakaty kandydatów do Sejmu. Nadal wiszą, mimo że od wyborów minęło już wiele miesięcy.
- Widziałem głównie plaka-ty Platformy Obywatelskiej i Ruchu Palikota - opowiada Bartosz Metelski. - Jednak nie wykluczam, że są tam również banery innych polityków. Dziwi mnie to, że ściga się nas za kilka malutkich naklejek na biurze poselskim, a ogromne plakaty wiszą miesiącami i nikomu to nie przeszkadza.
Głogowianin wypatrzył takie plakaty w sześciu miejscach w mieście, między innymi w samym centrum. Na rozprawie sądowej chce poruszyć ten wątek. Dodaje też, że rozmawiał z organizatorami protestów w innych miastach. Oni także będą wskazywać na absurdalność zarzutów.
Posłanka Ewa Drozd przyznaje, że nie ma nic przeciwko takim protestom, ale nie pochwala oklejania okien. - Ktoś musiał przecież to posprzątać - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?