Protasiewicz i Borys nie będą europosłami, ale dostaną wielką odprawę. Co będą robić?

Politycy nie będą już europosłami nie dlatego, że wyborcy ich nie wybrali tylko, że ci nie wystartowali w wyborach. Jackowi Protasiewiczowi przeszkodziła w tym afera na lotnisku we Frankfurcie i awantura, w jaką się wdał z niemieckimi celnikami. Piotra Borysa nie chcieli na listach koledzy. Mieli mu za złe, że doniósł do prokuratury w sprawie tzw. afery taśmowej, która wybuchła po wyborach szefa regionu w Karpaczu.

Każdy były poseł będzie dostawał co miesiąc wynagrodzenie, które otrzymywał za pracę w Parlamencie Europejskim, czyli około 7665 euro miesięcznie. Odprawa może być wypłacana maksymalnie przez dwa lata. Od tego trzeba odliczyć podatek wspólnotowy i składki na ubezpieczenie od wypadków. Suma końcowa wynosi więc około 6 tys. euro, co daje prawie 25 tysięcy złotych miesięcznie.

Europosłowie będą musieli złożyć wniosek o odprawę w terminie trzech miesięcy od wygaśnięcia mandatu. Odprawa będzie wypłacana przez miesiąc, za każdy rok w którym poseł sprawował mandat, przez co najmniej 6 miesięcy, a maksymalnie do 2 lat. Czyli jeżeli poseł sprawował mandat przez rok otrzymał odprawę przez 6 miesięcy. Jeżeli przez 7 lat, to otrzyma odprawę przez siedem miesięcy. Jacek Protasiewicz sprawował mandat dwie kadencję, czyli 10 lat, więc będzie mu się należała odprawa przez 10 miesięcy.

Posłowie mogą jednak stracić prawo do odprawy, pod kilkoma warunkami: kiedy obejmą mandat posła w innym parlamencie, będą członkami w rządzie krajowym lub regionalnym, będą wysokiej rangi urzędnikiem sprawującym władze publiczną lub obejmą stanowisko członka instytucji wspólnotowej.

Jacek Protasiewicz i Piotr Borys mają także trzy miesiące na to, żeby spakować swoje rzeczy i zakończyć działalność swojego biura lub biur. Przez ten czas będą dodatkowo dostawali około 2 tys. euro, czyli ponad 8 tys. złotych miesięcznie.

Na tym nie koniec przywilejów dla byłych europosłów. Będą dostawali także pieniądze do emerytury, kiedy osiągną odpowiedni wiek, w tym przypadku to 63 lata. Piotr Borys, który przepracował jedną kadencję otrzyma około 4,5 tysiąca złotych więcej. W przypadku Jacka Protasiewicza, który był europosłem dwie kadencje jest to już około 9 tys. zł.

Co będą robić nasi byli europosłowie? Choć pieniądze będą im wpływać na konto co miesiąc, to zapowiadają, że nie zamierzają odpoczywać.

CO BĘDĄ ROBIĆ EUROPOSŁOWIE? - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Jacek Protasiewicz zamiesza zająć się strukturami regionalnymi PO i pracować już teraz na wygraną Platformy w jesiennych wyborach samorządowych. Chce wygrać te wybory. Przyznaje, że ostatnio mało było go widać, a to przez kampanię do Parlamentu Europejskiego. - To był czas kandydatów, nie mój. Podpytywany dalej przyznaje, że wiązało się to także z aferą we Frankfurcie. Protasiewicz wiedział, że inne partie mogą to wykorzystać w kampanii, dlatego znikł.

- Chcę odbudować wizerunek partii w regionie. To nieprawda co niektórzy próbują wmówić Dolnoślązakom, że nasza partia w regionie to czarna owca - mówi Protasiewicz.

Wiadomo także, że Protasiewicz będzie także czekał na rozwój sytuacji we Frankfurcie. Tamtejsza prokuratura, kiedy Protasiewicz przestanie być oficjalnie europosłem i nie będzie go chronił immunitet, może mu postawić zarzut obrażenia funkcjonariusza publicznego. Jeżeli tak się stanie to polityk może być w opałach. Protasiewicz wierzy jednak, że tak się nie stanie i się wybroni.

Piotr Borys zapowiada, że wystartuje w wyborach samorządowych. Być może do Sejmiku, chciałby być potem w zarządzie. - Nie wykluczam także startu w wyborach na prezydenta Lubina, ale decyzji jeszcze nie podjąłem. Mam nadzieję, że koledzy z Platformy Obywatelskiej zrozumieją, że mogą wzmocnić listy partii. Gdybym startował do Parlamentu Europejskiego być może Platforma zdobyłaby trzeci mandat.