Na blogu internetowym dotyczącym problemu tak zwanych pseudohodowlii w Polsce pojawił się wpis głogowianki, która spotkała się ostatnio z bardzo negatywną postawą policjanta. Głogowianka odnalazła w internecie wpis dotyczący sprzedaży psa bez rodowodu (przypomnijmy, że jest to nielegalne). O sprawie postanowiła więc poinformować organa ścigania. Co usłyszała?
- Znów nas pani nęka tymi kundlami? - miał spytać na wstępie jeden z policjantów.
Według relacji kobiety funkcjonariusz przez całą rozmowę miał przekonywać ją, że zgłaszanie tej sprawy nie ma sensu, bo policja i tak ją umorzy, a on będzie miał zero w statystykach. Głogowianka opisała całą tą sytuację na blogu.
Udało nam się skontaktować z kobietą, która opisała tę bulwersującą sprawę. Nie chciała ona jednak rozmawiać oficjalnie, mając nadzieję, że następnym razem po prostu trafi na bardziej ludzkiego funkcjonariusza. Bo tacy też się trafiają. Ale o sprawie i tak zrobiło się głośno. Lotem błyskawicy rozeszła się ona po Facebooku i forach zrzeszających miłośników zwierząt.
- My przeszliśmy to samo. Policja umarzała, nie chciała przyjmować spraw. Ale zasypaliśmy ich przepisami i wnioskami. I w końcu coś ruszyło - mówi Aneta Ciećko z Amicusa. - Jak by nie patrzyć. Takie ogłoszenia łamią prawo, którego to prawa mają przecież pilnować policjanci. Pseudohodowle są dużym problemem w okolicach Głogowa. My też szukamy takich ogłoszeń i gdy je widzimy, informujemy administratorów stron o łamaniu prawa na ich portalach. Ale nie zawsze reagują.
Podinspektor Bogdan Kaleta, oficer prasowy głogowskiej policji wyjaśnia, że ściganie tzw. pseudohodowli nie jest tak łatwe jak to się wydaje.
- Ogniwo do spraw Wykroczeń KPP w Głogowie prowadziło postępowanie w sprawie nielegalnej sprzedaży psa, to jest o czyn z artykułu 10a ustęp 1 Ustawy o Ochronie Zwierząt z zawiadomienia głogowianki. Przeprowadzone postępowanie i zebrane dowody w sprawie nie dały podstaw do sporządzenia wniosku do sądu o ukaranie osoby, która na portalu społecznościowym miała umieścić taką ofertę. Osoba ta wyjaśniała, że oferta nie miała charakteru handlowego i skierowana była do wąskiego kręgu znajomych. Wyjaśniła również, że oszczenienie się jej suczki to efekt przypadku a nie zamierzonej hodowli - mówi Bogdan Kaleta. - Obecnie prowadzone jest drugie postępowanie z zawiadomienia tej osoby w podobnej sprawie. Zawiadomienie zostało przesłane 23 marca a więc o wynikach postępowania będzie można mówić dopiero po jego przeprowadzeniu. Sprawdzamy również okoliczności związane z rozmową jak miała mieć miejsce pomiędzy policjantem a osobą zgłaszającą powyższą sytuację.
Egzekwowanie przez policję tych przepisów utrudniają luki prawne, z których pseudohodowcy doskonale zdają sobie sprawę.
W głogowskiej komendzie trwa sprawdzanie, czy przebieg rozmowy funkcjonariusza z kobietą był faktycznie taki, jak opisany na blogu. Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?