Sprawą opłat w Miliczu zajmuje się wrocławska Prokuratura Regionalna. I to ona zażądała obniżenia cen. Wrocławiem zainteresował się z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich. Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu w obu przypadkach przyznał rację skarżącym uchwały. Samorządy kazały płacić kierowcom zbyt dużo.
Spór idzie o to, jak liczyć opłaty za holowanie źle zaparkowanych aut oraz za przetrzymywanie ich na parkingu do czasu aż pojazdu nie odbierze kierowca. Stawki ustala powiat. W przypadku Wrocławia (czyli miasta na prawach powiatu) - rada miejska. Maksymalną wysokość tych opłat ustala w rozporządzeniu minister finansów. W oby przypadkach – Wrocławia i Milicza – stawki nie przekraczają tego co ustalił resort. Tyle, że powiaty nie mogą stosować najwyższych stawek gdy tylko będą miały taką chęć. Przy ustalaniu wysokości opłat trzeba wziąć też pod uwagę rzeczywiste koszty tych usług. Opłaty nie mogą więc być wyższe niż to ile samorząd wydaje na holowanie i parkowanie aut. W przypadku Wrocławia – wyczytać można w uzasadnieniu wyroku WSA – to 300 złotych za holowanie samochodu osobowego. Bo taką cenę za jedno auto płaci magistrat firmie, z którą ma umowę.
Tymczasem Wrocław pobiera od kierowców pobierał aż 476 złotych za odholowanie samochodu osobowego oraz 39 zł za jedną dobę parkowania. W sierpniu uchwałę w tej sprawie uchylił WSA na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich. Ale wyrok jest nieprawomocny. Wrocław zaskarżył go do Naczelnego Sądu Administracyjnego. A w listopadzie ubiegłego roku przyjęto uchwałę jeszcze podnoszącą wysokość opłat – 486 złotych za auto osobowe. Zakwestionowane przez prokuraturę opłaty w Miliczu to 440 złotych za lawetowanie auta osobowego i 33 za dobę parkowania.
Wrocławscy urzędnicy przekonywali sąd, że 300 złotych to nie są wszystkie koszty. Trzeba do tej sumy doliczyć jeszcze 115 złotych za jeden samochód. To „szacunkowe koszty obsługi zadania przez funkcjonariuszy Straży Miejskiej" - tłumaczą w ratuszu. Ale to nie koniec. Jest jeszcze 100 złotych. To „szacunkowe koszty obsługi zadania przez pracowników Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego”. Krótko mówiąc koszty jakie za lawetowanie liczyło miasto Wrocław znacznie przewyższały maksymalną stawkę z rozporządzenia ministra. Stąd w uchwale stawka maksymalna.
Sąd doszedł do wniosku, że nie ma możliwości by do kosztów lawetowania dopisywać „koszty obsługi zadania” przez urzędników i strażników. Gmina nie może dopisywać takich kosztów do opłaty za lawetowanie i parking. Może policzyć tylko to co sama wydaje na firmę holującą i przechowującą auta.
Tak więc we Wrocławiu byłoby to 300 a nie 476 złotych. W przypadku Milicza - zamiast 440 złotych za samochód osobowy zaledwie 220. I za parkowanie 18,5 zł nie 33 zł.
Dodajmy, że wrocławska Prokuratura Regionalna bada uchwały w tej sprawie podejmowane też przez inne powiaty. Chodzi o Oleśnicę, Trzebnicę, Oławę i Środę Śląską. Ale w tych czterech powiatach poza milickim trwa postępowanie i nie ma jeszcze decyzji czy prokuratura zaskarży do sądu uchwały o lawetowaniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?