Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator z Wrocławia skazany na 6 lat więzienia

Barbara Sadłowska
Zbigniew Sz. nigdy nie przyznał się do winy
Zbigniew Sz. nigdy nie przyznał się do winy Paweł Relikowski
Poznański sąd skazał wczoraj za korupcję i ujawnianie służbowych tajemnic prokuratora z Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu Zbigniewa Sz. na 6 lat więzienia oraz grzywnę. Nie będzie on mógł również pełnić przez 6 lat funkcji publicznych w organach ścigania. Zbigniew Sz. nie przyznał się do winy.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Apelacyjna w Lublinie. Postawiła wrocławskiemu prokuratorowi kilkanaście zarzutów, które dotyczą właściwie tylko jednego błędu oskarżonego: znajomości z niewłaściwą dziewczyną. Poznali się w Legnicy, gdy Zbigniew Sz. pracował w tamtejszej Prokuraturze Rejonowej. Wioletta, młodsza o dwadzieścia lat od prokuratora, była konkubiną 12-krotnego recydywisty Waldemara P., który żył wówczas z procederu wypłat na czeki bez pokrycia.

Wioletta mu pomagała. Według dziewczyny, prokurator podczas przesłuchania objął ją i... - Zgodziłam się, bo seks z prokuratorem to dobry sposób załatwiania swoich spraw - powiedziała na przesłuchaniu w marcu 2006 roku.

Została aresztowana za wyłudzenia i fałszowanie dokumentów. Obciążyła wówczas prokuratora, jednego z legnickich sędziów oraz wrocławskich adwokatów. Była głównym świadkiem oskarżenia w sprawie Zbigniewa Sz. Wszystkie zarzuty dotyczą jej kontaktów z tym prokuratorem - od seksu w gabinecie latem 1997 albo 1998 roku aż do spotkań w latach 2003-2006. Wpadli na siebie przypadkiem. Wioletta chciała wiedzieć, kto obciążył jej męża. Zbigniew Sz. zdobył te informacje. Później ujawniał jeszcze inne tajemnice śledztw. Miał brać za to łapówki - łącznie około 44 tysięcy złotych.

- Zrobił błyskawiczną karierę - od sanitariusza, poprzez funkcjonariusza policji, po aplikacji sądowej został prokuratorem. Po kilku latach awansował do Prokuratury Okręgowej i jeszcze szybciej do Prokuratury Apelacyjnej - mówiła sędzia Izabela Pospieska, uzasadniając motywy wyroku. Zdaniem poznańskiego sądu, powinien być on surowy, gdyż oskarżony miał stać na straży praworządności, a wielokrotnie złamał prawo, przekazując Wioletcie P. informacje z postępowań dotyczących jej męża, a potem - jej samej. Sąd stwierdził wprawdzie, że łapówki, które przyjmował, nie były wysokie, ale orzekł przepadek przeszło 44 tys. zł, które w ten sposób miał uzyskać. Uwierzył także Wioletcie P., że Zbigniew Sz. zaproponował jej seks w swoim prokuratorskim gabinecie w Legnicy. Sąd uniewinnił oskarżonego od zarzutu utrudniania śledztw, bo jak stwierdził - informacje przekazywane żonie Waldemara P. właściwie je... przyspieszały.

Wczorajszy wyrok jest nieprawomocny. Zbigniew Sz. nie był obecny na rozprawie. Jest zawieszony w czynnościach prokuratora. Niedawno ujawniliśmy, że przeciwko niemu toczy się też postępowanie dyscyplinarne, bo w grudniu został przyłapany na próbie kradzieży w Empiku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska