Zaczynamy od melanżu. – Pochodzący z franc. melange, znaczy on tyle, co „pomieszanie różnych rzeczy, gatunków, stylów; mieszanina” (melanż siły i słabości, chytrości i naiwności; kompozycyjny melanż; melanż ras), „połączenie nitek o różnych barwach w tkaninie lub włóczce” (trójkolorowy melanż), „tkanina, włóczka z takich nitek” (wdzianka z modnych melanżów), „kolor takiej tkaniny lub włóczki” (kostiumy w ostrych melanżach).
Autor artykułu nawiązał metaforycznie do pierwszego ze znaczeń, mianem melanżu określając parę małżeńską. Choć wolałbym w tym kontekście też pochodzący z francuskiego mariaż – również synonim połączenia, mieszanki, ale i małżeństwa, to jednak poprawnościowych dział przeciw tak użytemu melanżowi wytoczyć nie mogę. Chciałbym natomiast poinformować wszystkich Czytelników, zwłaszcza starszych, że w gwarach młodzieżowych melanż jest od paru lat nazwą „spotkania towarzyskiego – głównie z alkoholem, imprezy, spędzenia czasu z przyjaciółmi” (po sesji trzeba koniecznie zorganizować jakiś melanż; ale mam dziś kaca – dawno nie byłem na takim melanżu – przykłady ze „Slangu UG. Słownika slangu studentów Uniwersytetu Gdańskiego” z r. 2010).
A teraz o cudownym dziecku – „o wunderkindzie”, jak napisał z niemiecka autor artykułu. Skoro o dziecku – rzeczowniku rodzaju nijakiego, także w niemczyźnie (das Kind), czy nie należało stworzyć konstrukcji „musiało urodzić się wunderkind”? – Z punktu widzenia znaczeniowego byłoby to uzasadnione. Względy formalne każą mi wziąć w obronę zastosowany rodzaj męski. Proszę zobaczyć, że wyraz wunderkind autor rozpoczął małą literą – wbrew ortografii niemieckiej, już tym dając do zrozumienia, że chodzi mu o zaadaptowany do polszczyzny wariant. A kończy się on spółgłoską – jak absolutna większość słów rodzaju męskiego funkcjonujących w naszym języku. Więc i ten wunderkind, który musiał się urodzić, brzmi w polskich uszach po prostu naturalniej!
A skoro już o nim mowa, to jako niepoprawny dziadek muszę się pochwalić fantastycznym słowotwórczym pomysłem mego starszego, ośmioletniego wnuczka. Jak większość dzieci uwielbia on lody, a szczególną konsumpcyjną radość sprawia mu ich zamienienie w postać płynną. Gdy przed paroma tygodniami dokonał tego zabiegu, wykrzyknął radośnie: „Patrzcie, już je zzupiłem!”. Czyż nie genialne – zzupić jak zbrylić, zbruździć, zbrudzić, zbryzgać, zmrozić, znitować, zwęglić?!!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?