Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Alicja Chybicka zdobyła Kilimandżaro. Właśnie wróciła z wyprawy "Szpik na Szczyt" (ZDJĘCIA)

Marcin Walków
5985 metrów n.p.m., walka z ciałem, surowym klimatem i niesamowite widoki - tak wspomina wyprawę prof. Alicja Chybicka, wrocławianka, która wraz z wyprawą "Szpik na Szczyt" zdobyła Kilimandżaro.

21 stycznia prof. Alicja Chybicka wraz z wyprawą "Szpik na Szczyt" zdobyła szczyt Kilimandżaro na granicy Tanzanii i Kenii.
- Celem tej wyprawy było pokazanie pacjentom walczącym z chorobą nowotworową, że po przeszczepie szpiku, który jest najbardziej zaawansowaną procedurą onkologiczną, można zdobywać szczyty - tłumaczy prof. Chybicka. W grupie oprócz 6 osób po przeszczepie, szli również dawcy. - Im również chcieliśmy pokazać, że oddanie szpiku kostnego nie powoduje w organizmie katastrofy.

Profesor Chybicka była członkiem ostatniej grupy w wyprawie, lekarzy transplantologów. - Moim założeniem było, byśmy wszyscy wrócili cało i zdrowo. Wielokrotnie zdobywcy Kilimandżaro zostawali na szlaku już na zawsze, tak też było w wyprawie, która szła tuż przed nami - wspomina prof. Chybicka.

Profesor Chybicka przebiegła w ubiegłym roku dwa półmaratony i jeden maraton. - Ten wysiłek był niczym w porównaniu ze zdobywaniem Kilimandżaro. To nieprawda, że można zdobyć ten szczyt zza biurka - mówi. Przed wyjazdem przeczytała co tylko się dało w internecie. - Dowiedziałam się, że pierwszy dzień ma być najłatwiejszy. Ja po nim byłam wykończona! - wspomina Chybicka. Skumulowaniem wysiłku był atak szczytowy z obozu na wysokości 4500 m. - Wyszliśmy o północy w dwunastogodzinny marsz. Prawie pionowo pod górę, po skałach, przez 6-7 godzin w totalnej ciemności. I gdy już opadliśmy z sił, zaśpiewaliśmy pieśń o Kilimandżaro i właśnie wtedy wzeszło Słońce. To było coś pięknego i dodało nam energii - opowiada profesor.

Najgorszym elementem wyprawy było ostatnie sto kilkadziesiąt metrów. - Dyszy się jak ryba w wodzie, bolą nerki, idzie, a w zasadzie raczkuje jak niemowlę. Całe ciało aż krzyczy o tlen - tłumaczy nam prof. Chybicka. Ale podsumowuje, że było warto. Lodowce widziała tylko w telewizji, podczas wyprawy miała okazję przechodzić tuż koło nich. Po dwóch dniach schodzenia ze szczytu uczestnicy pojechali na Safari i do wioski w Tanzanii. - Kupiliśmy zeszyty i cukierki dla dzieci. A przewodnik nam mówi, żebyśmy kupili zwykłe kilogramowe worki cukru. Jacy oni byli szczęśliwi, gdy dostali ten cukier - wspomina prof. Chybicka, która jest lekarzem dziecięcym.

Do dziś kaszle. - To efekt wciągania lodowatego powietrza ustami. Wyprawa to niesamowite wyzwanie. Walczyłam ze swoim ciałem. Weszłam tylko dlatego, ze miałam pełne zaufanie do Tomasza Kobielskiego, kierownika wyprawy. Jeśli on mnie nie wycofuje, to dam radę. Ale jakim cudem tam wylądowałam na szczycie, do dziś nie wiem. W głowie mi się kołowało - mówi Alicja Chybicka.

Z wyprawy wróciła w niedzielę i została w Warszawie. - Mamy posiedzenie Senatu i komisji senackich. Dużo pracy przede mną - kończy rozmowę prof. Chybicka.

Wyprawę "Szpik na Szczyt" zorganizowała i sfinansowała Fundacja "Przeciwko Leukemii".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prof. Alicja Chybicka zdobyła Kilimandżaro. Właśnie wróciła z wyprawy "Szpik na Szczyt" (ZDJĘCIA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska