18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Dynamicom - gmina Wrocław: zeznawali Pietryszyn i Bluj [ZAPIS ROZPRAWY]

Marcin Torz, fot. Paweł Relikowski
fot. Paweł Relikowski
Przed sądem zaczął się proces firmy Dynamicom z wrocławskim magistratem. Firma - dziś już w upadłości - domaga się przeprosin za słowa prezydenta Dutkiewicza z października ubiegłego roku. 3 kwietnia zeznawali Jacek Siębor z MusicArt, Robert Pietryszyn ze spółki Wrocław 2012 oraz wiceprezydent Wrocławia Maciej Bluj.

Dynamicom - przypomnijmy - to współorganizator ubiegłorocznych imprez na stadionie. Firma złożyła pozew, bo poczuła się obrażona wystąpieniem prezydenta Rafała Dutkiewicza z października ubiegłego roku. Wtedy to, prezydent uzasadniając decyzję o dymisji Michała Janickiego mówił m.in. że Dynamicom nie rozliczył się z 14 mln zł przekazanych mu na organizację ubiegłorocznych imprez na stadionie: koncertu Queen i turnieju piłkarskiego. Firma domaga się przeprosin. Sąd namawiał strony do pojednania, ale prawnicy magistratu orzekli, że nie widzą takiej możliwości.

Pierwszy zeznawał Jacek Siębor, z firmy MusicArt, która współorganizowała koncert zespołu Queen. Twierdzi, że podobnie jak Dynamicom, on także poczuł się urażony słowami prezydenta Dutkiewicza, które wypowiedział na konferencji prasowej. Twierdzi, że w spotkaniach organizacyjnych ws. koncertu brał udział wiceprezydent Maciej Bluj.

ZEZNANIA ŚWIADKÓW (TRZEBA ODŚWIEŻAĆ - F5):

Jacek Siębior, firma MusicArt

Mec. Śliwa, rep. Dynamicom pyta: Co było przyczyną klapy finansowej?
Siębor: Dwie przyczyny. Zbyt krótki czas sprzedaży biletów i to, że decyzją spółki Wrocław 2012 rozdano wiele biletów lub sprzedano je za niewielkie pieniądze. Prezydent Dutkiewicz mowił, ze stadion nie moze być pusty. Sprzedano ok. 17 tys. biletów, uznano że to za mało. To był błąd, bo sprzedalibyśmy jeszcze kilka tysięcy biletów i strata byłaby niższa. Nie byłoby też oczekiwania ludzi, że następnym razem bilety są za darmo. Takie podejście jest naganne. Traktowaliśmy imprezę komerycjnie i wierzyliśmy w nią. Chcieliśmy, żeby Rock in Wrocław był imprezą cykliczną. Chieliśmy zarabiać pieniądze, a nie promować miasto (wcześniej mówił, że Wrocław 2012 bardzo zależało na promocji - MAT). Byliśmy gotowi ponieść w połowie stratę z koncertu, ale liczyliśmy, że w przyszłości będziemy mogli znowu organizować koncerty we Wrocławiu i w ten sposób odrobimy straty.

Sąd pyta: Czy wiceprezydent brał udział w negocjacjach, rozmowach?
Siębor: Wiem o dwóch spotkaniach, ale mnie na nich osobiście nie było.

Śliwa: Czy w dniu konferencji pana firma była winna 14 mln miastu? Jakiekolwiek pieniądze?
Siębor: Nie. Odstąpiliśmy wcześniej od umowy. Nic nie byliśmy winni, wręcz przeciwnie.

Sąd: Czy był do państwa skierowany jakiś pozew?
Siębor: Były różne pisma ze spółki Wrocław 2012.

Śliwa: Kto ponosił koszty związane z organizacją?
Siębor: Zaliczkowo pieniądze były przekazywane z 2012. My mieliśmy organizować imprezę i pozyskać artystę.

Śliwa: Czy spółka Wrocław 2012 płaciła zaliczki?
Siębor: Wpływały na konto Dynamicomu, ale nie w terminie. Nieterminowe wpłaty dość mocno nas ograniczały.

Sąd: Ile było transz zaliczek?
Siębor: Chyba cztery, ale nie pamiętam. Ostatnia transza w ogóle nie została wpłacona.

Rozpoczyna pytać Jacek Dżedzyk, prawnik miejski: Dlaczego państwo nie przesłali rozliczeń?
Siębor: Odstąpiliśmy od umowy, datego też nie przedstawialiśmy dokumentacji.

Dż: Jaki był sens negocjacji, skoro odstąpiliście od umowy?
S: Szukaliśmy drogi porozumienia.

Dż.: Ile pan wydał na imprezę?
S: 5 milionów złotych

Dż.: Ile winny jest panu Dynamicom?
S: Pół miliona, może milion.

Dż.: Kto był odpowiedzialny za sprzedaż biletów?
S: Przekazaliśmy sprawę kilku znanym firmom, które sprzedają bilety. Wszystkie wpływy zostały przelane Dynamiconowi.

Dz.: Czy przelali na konto Wroclaw 2012?
S: Powinni tak czynić, ale nie wiem, czy to robili.

Dż.: Jaka była kwota za sprzedaż biletów?
S: 3,1 mln. zł. Ale część sprzdawał jeszcze Dynamicom.

Sąd: Ile sztuk?
S: Ok. 17 tys. sztuk.

Dż.: Biznesplan ile zakładał?
S: 30 tys.

Dż.: Jakie państwo podejmowali działania marketingowe?
S: Było tego bardzo dużo. Plakaty na autobusach, tramwajach, internet. To było zadanie Dynamicomu. Promocja była wzorowa.

Dż.: Czy wiedząc, że macie tak mało czasu na sprzedaż biletów, liczyliście że sprzedaż będzie dobra?
S: Braliśmy pod uwagę, że może być kłopot, ale liczyliśmy że dzięki Euro 2012 wiele osób kupi bilety.

Siębor wspomina też koncert Prince'a. Mówi, że artysta nie przyjechał, bo chciał 2 mln dolarów. Queen nieco ponad 800 tys. Mówi o ryzyku i o tym, że ciężko zarobić na takim koncercie.

Dż.: Od kogo pan usłyszał, że trzeba sprzedawać bilety po niższych cenach?
S: Od Góralskiego, który z taką informacją wrócił z jednego ze spotkań. Powiedział, że decyzją prezydenta Dutkiewicza ma być pełen stadion.

Dż.: O ile obniżyliście ceny?
S: Różnie. Niektóre obniżki były bardzo duże.

Dż.: Aneks do umowy, pismo w tej sprawie?
S: Nic takiego nie widziałem.

Dż.: Czy taki aneks powinien być?
S: Przypuszczam, że tak.

Siębor mówi, że o obniżce wiedział od Góralskiego, ale nie weryfikował tego.

Dż.: Kiedy sygnalizowaliście, że sprzedaż biletów nie idzie zbyt dobrze?
S: Chyba około czerwca. Dynamicom bedzie lepiej wiedział.

Dż.: Na ile dni przed imprezą usłyszał pan, że trzeba obniżać ceny?
S: Nie pamiętam dokładnie.

Siębor mówi, że około dwa tygodnie - tydzień przed koncertem zapadła decyzja, że trzeba rozdać bilety. Usłyszał to od Góralskiego.

Sąd pyta: Czy uważa pan, że słowa prezydenta o nierozliczeniu imprez przez firmę Dynamicom, mogła naruszyć dobre imię firmy Dynamicom?
S: Myślę, że tak.
Czytaj na następnej stronie zeznania Macieja Bluja, wiceprezydenta Wrocławia.

ZEZNANIA ŚWIADKÓW (TRZEBA ODŚWIEŻAĆ - F5):

Maciej Bluj, wiceprezydent Wrocławia

Sąd: Co pan może powiedzieć na temat konferencji prasowej, na której padły słowa, które w odczuciu firmy Dynamicom, naruszały jej dobre imię?

B: Nie brałem w tej konferencji udziału. Natomiast podjąłem się próby ratowania sytuacji, jeśli chodzi o rozliczenia. To było 25 września w Warszawie, w kancelarii prawnika firmy Dynamicom. Firma nie przedstawiła nam rozliczeń imprez - koncertu i turnieju. Na tym spotkaniu dostaliśmy jedyną informację na temat rozliczeń obu imprez. Pan Buzantowicz powiedział, że koncert przyniósł stratę 6,4 mln, a turniej 9,6 mln. Ale nie pokazano nam żadnych dokumentów. Na tym spotkaniu chcieliśmy, aby rozliczyć obie imprezy oddzielnie, ale Dynamicom chciał razem. My uznaliśmy, że to gra na czas.

Sąd: Czy były ze strony gminy opóźnienia w płatnościach? Czy była informacja o rozdawaniu biletów?
Bluj: Nie wiem, nie uczestniczyłem na tym etapie w rozmowach.

Sąd: Kto był odpowiedzialny ze strony gminy za organizację imprez?
B: Spółka Wrocław 2012, pan Janicki i pomagał mu Marcin Urban. Do Janickiego nastąpiła strata zaufania. Słyszał od prezydenta, że jeśli nie imprezy nie zostaną rozliczone, to straci stanowisko.

Śliwa: Czy wiadomo coś panu na temat płatności, ze strony spółki Wrocław 2012?
Bluj: Nie mam wiedzy, nie uczestniczyłem w tym procesie.

Ś: Co było istotą sporu pomiędzy 2012 a Dynamicomem?
B: Dwa elementy. Nie rozliczono imprez. Drugi: wysokość strat, które są znaczne, ale zupełnie nie udekumentowane.

Ś: Kto zakończył negocjacje pomiędzy spółką a Dynamcomem?
B: Druga strona, która nie wywiązała się zezobowiązań.

S: Czy podczas rozmów przedstawiciele Dynamicomu podnosili kwestię, że współwinna jest spółka Wrocław 2012?
B: Tak, podnosili, ale nie mieliśmy żadnych dokumentów na ten temat.

Śliwa: Czy firma, w której pracuje pana żona wynajęła lożę z upustem 90 procent?
Bluj: Nic mi na ten temat nie wiadomo.

Dżedzyk: Czy ktoś z członków władz przedstawiał Dynamicom jako rzetelną firmę?
Bluj: Przedstawił tę firmę Michał Janicki. Nie pamiętam kiedy.

Śliwa: Czy pan jest z Tomaszem Góralskim na "ty"?
Bluj: Tak. (wcześniej Bluj opowiadał o swojej znajomości z Góralskim - MAT)

Robert Pietryszyn, szef spółki Wrocław 2012

Sąd: Zna pan sprawę?
P: Oczywiście, że tak. Spółka Dynamicom była mi znana od 2011. Góralski sprawiał wrażenie, że zna wiele osób w gminie.

Sąd: Wie pan ile biletów sprzedano?
P: Nie wiem

Sąd: Wie pan o rozdawaniu biletów?
P: Jeśli chodzi o Queen, to były to śladowe ilości.

S: A druga?
P: Prezydent Dutkiewicz powiedział mi, że mamy bardzo słabą sprzedaż. Mieliśmy prime time w telewizji, zależało nam więc na zapełnieniu. Nie rozdawaliśmy na ulicach, rogatkach. Bilety trafiły do związków zawodowych, policji, straży pożarnej.

Sąd: Kto był stroną kontaktową z gminy pomiędzy spółką a firmą?
P: Michał Janicki, ale też Marcin Urban i jego współpracownicy.

Śliwa: Czy uczestniczył pan w negocjacjach pomiedzy spółką Wrocław 2012 a Dynamicomem?
P: Tak.

Śliwa: Co było przedmiotem tych negocjacji?
Pietryszyn: Przede wszystkim chcieliśmy załatwić sprawę polubownie. Ale musieliśmy dostać dokumenty rozliczeniowe.

Ś: Jak się zakończyły negocjacje?
P: Nie mieliśmy osi porozumienia. Rozmawialismy kilka razy. Oni chcieli, żebysmy wpłacili im czwarta transzę, a my chcieliśmy rozliczenia. Ustaliliśmy, że dostaniemy liczby. I później tak się stało. Z merytorycznego punktu widzenia, nie byliśmy zadowoleni z wyliczeń, które w końcu dostaliśmy od Dynamicomu.

Śliwa: Skąd się wziełą kwota 14 milionów zł?
P: To suma dopłat, które przekazała gmina na imprezy.

Pietryszyn zaznacza, że nie ma pełnej wiedzy na temat kwestii finansowych. Mówi, że o wiele lepiej zorientowany jest Marcin Urban, skarbnik miejski.

Śliwa: Czy był pan zadowolony z organizacji tych imprez?
P: Zawsze są różnice zdań. Istotnych zarzutów, co do realizacji, nie mam.

Ś: Kto podjął decyzję o rozdawaniu biletów? I obniżce cen?
P: My nie podjęlismy decyzji o obniżce cen, proszę o to pytać wykonawcy (Dynamicomu - przyp. MAT). Co do rozdawania: śladowe ilości podczas pierwszej imprezy. Przy okazji turnieju, trzy dni przed turniejem, spotakłem się z panem prezydentem Dutkiewiczem. Sprzedało się wtedy raptem kilka tys. biletów. To była nasza wspólna decyzja. Nie pamiętam, kto powiedział o tym Dynamiconowi. Ja albo Janicki.

Ś: Czy Dynamicom obawiał się, że takie rozdawnictwo zabije sprzedaż?
P: Były takie sygnały. Ale uznaliśmy, że to nie jest możliwe, żeby sprzedać pozostałe bilety. W ciągu ostatnich dni sprzedano zaledwie kilkadziesiąt biletów.

Dżedzyk: W jaki sposób została zawarta umowa z Dynamicomem?
P: Przychodząc do spółki, miałem wrażenie, że firma jest już świetnie znana. Chyba od prezydenta Janickiego dostałem informację, że Dynamicom chce zorganizować duże imprezy.

Dżedzyk dopytuje: Czyli pomysłodawcą był Michal Janicki?
P: Tego jednoznacznie stwierdzić nie potrafię, na pewno brał udział w kontaktach z firmą.

Dż: Czy była podpisana z Dynamicomem osobna umowa na sprzedaż biletów?
P: Tak, mieliśmy dwie umowy.

Dż.: Co należało do obowiązków Dynamicomu jeśli chodzi o dystrybucję?
P.: Mieli zorganizować sieć sprzedaży. Dostawali 8 procent od sprzedanych wejściówek.

Dz.: Jaki był powód nieprzekazania ostatniej transzy Dynamiconowi?
P: To była ochrona finansów spółki.

KONIEC ZEZNAŃ. Kolejna rozprawa 15 kwietnia, wtedy na pytania odpowiadać będą Tomasz Góralski i Michał Janicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska