Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces "Bekacza" rozpoczęty. Co zeznały prześladowane kobiety?

Marcin Kruk
Marcin Kruk
Przed młodym mężczyzną zaczepiającym kobiety w tramwajach wrocławianki ostrzegały się od kilkunastu miesięcy. Nazwany “Bekaczem” Piotr L. nękał pasażerki, groził im, bekał w twarz i wyzywał. Właśnie rozpoczął się jego proces.

Trwa proces Piotra L. nazywanego przez wrocławian “Bekaczem”. Podczas rozprawy we wtorek, 27 lipca, przed Sądem Rejonowym dla Wrocławia Fabrycznej zeznawały dwie kobiety pokrzywdzone przez oskarżonego. Na pierwszej rozprawie, 13 lipca, nie stawili się świadkowie oraz prokurator. Oskarżony wtedy oświadczył, że nie leczy się psychiatrycznie, neurologicznie, odwykowo, odbywa karę - prace społeczne.

O Bekaczu “Gazeta Wrocławska” pisała kilkakrotnie. To 34-letni mężczyzna, który na przystankach MPK oraz w tramwajach i autobusach zaczepia kobiety, wyzywa je, pluje, beka i grozi.

Czytaj więcej:Ten człowiek nagabuje pasażerki. MPK i policja rozkładają ręce

Piotr L. w postępowaniu wszczętym z urzędu jest oskarżony z art. 190, par. 1 Kodeksu karnego, który za grożenie innej osobie popełnieniem przestępstwa przewiduje karę więzienia do 2 lat oraz z art. 216, par. 1, który za publiczne znieważenie innej osoby pozwala wymierzyć karę grzywny lub ograniczenia wolności.

Prokurator w akcie oskarżenia przedstawił szereg zarzutów. Piotr L. w kwietniu 2020 r. miał grozić Michałowi M. zakażeniem chorobą zakaźną, od kwietnia do listopada wulgarnie i publicznie znieważał Anetę R., a we wrześniu i październiku publicznie znieważał oraz groził uszkodzeniem ciała Dominice N. i Monice P.

Podczas rozprawy 27 lipca oskarżony nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Sędzia Magdalena Krośnicka-Zaleśny odczytała zatem jego wyjaśnienia złożone w postępowaniu przygotowawczym, w których Piotr L. odniósł się jedynie do zarzutu grożenia nożem Monice P. Zdaniem oskarżonego to Monika P. groziła mu użyciem gazu, dlatego on powiedział, że ma nóż, chociaż faktycznie go nie miał.

Czytaj także:Wrocław: Samosąd na przystanku. Mężczyzna zaczepia kobiety w MPK [FILM]

Z wyjaśnień Anety R. przedstawionych na rozprawie wynika, że oskarżonego widuje od 2018 r. do dziś, najczęściej na przystanku autobusowym Damrota, oraz w tramwajach i autobusach MPK. Najpierw raz w tygodniu, ostatnio nawet 3 razy tygodniowo. 24 kwietnia 2020, jak zeznała Aneta R., gdy na przystanku Damrota mijała oskarżonego, ten zaszedł jej drogę, beknął w twarz, po czym splunął na ziemię i powiedział “o ty ku**o”.

- Widuję go często, jak się dowiedziałam, niestety mieszkamy w pobliżu. Za każdym razem, jak mnie widzi, nazywa mnie “k**wą”. Zawsze unikam, staram się nawet nie spojrzeć na niego, ponieważ nawet wymiana spojrzeń powoduje, że mu “odwala” - zeznała Aneta R.

Podczas jednego z takich spotkań, już w kwietniu tego roku, gdy Piotr L. awanturował się na przystanku Arkady, Aneta R. nagrała jego zachowanie. - Oskarżony irytował się, że tramwaje na Arkadach nie jeżdżą. Wysiadł z tramwaju, awanturował się. W kierunku pani, którą mijał, wykonał gest dłonią złożoną w kształcie pistoletu, jakby do niej strzelał i głupio się uśmiechnął. Po chwili podszedł do mnie, zsunął maskę, beknął mi w twarz, parsknął śmiechem i oddalił się, by robić dalej awanturę - mówiła pokrzywdzona. Wtedy postanowiła nagrać Piotra L. Na przedstawionym sądowi nagraniu słychać, jak oskarżony krzyczy do Anety R.: - Chcesz mnie ku**a nagrywać, suko je**na? To chodź ze mną, ku**o ty!

Aneta R. opowiedziała przed sądem także, że w czasie jednego z przejazdów Piotr L. znów stanął nad nią. Gdy przesiadła się, oskarżony na cały tramwaj miał powiedzieć: - Dobrze, lubię jak suka ustępuje.

- Ten mężczyzna robi wszystko, by zwrócić na siebie uwagę. Ja nie reaguję, wtedy wyzywa mnie od ku**w. Mówi to głośno. Po wyzwaniu staje się agresywny. Czuję się zagrożona, bo dla mnie jest to osobna nieprzewidywalna, ja nie wiem, do czego on jest zdolny - zeznawała Aneta R. i dodawała, że czuje przed Piotrem L. lęk.

Następna zeznawała Dominika N., motornicza. Kobieta opowiedziała, że 10 września 2020 r. Piotr L. około godz. 14 wsiadł do tramwaju, którym kierowała i pootwierał wszystkie okna. Po dojechaniu do pętli Klecina Dominika N. pozamykała wszystkie okna i wytłumaczyła mu, że gdy są otwarte, to nie działa klimatyzacja i może się ona nawet uszkodzić. Gdy Piotr L. stwierdził, że ma chore płuca i nie może jechać z klimatyzacją, motornicza zaproponowała, aby poczekał na następny tramwaj, który będzie bez klimatyzacji.

- Odmówił. Powiedział, że spieszy się do pracy. Pojechaliśmy do następnej pętli, po drodze znów pootwierał wszystkie okna. Na pętli znów je pozamykałam, tym razem blokując przed otwarciem. Piotr L. czekał na rozpoczęcie następnego kursu. A kiedy po otwarciu drzwi wszedł do tramwaju i zauważył, że okna są zablokowane, krzyknął do mnie: - I co ku**a, zablokowałaś okna? A wiesz, że mogę je wybić? A potem zajmę się tobą! - zeznawała Dominika N.

Czytaj także:Bekacz z MPK znów grasuje we Wrocławiu. Tym razem grozi mu więzienie

O tym zdarzeniu poinformowała dyspozytora, a ten policję. Dominika N. miała jechać kolejny kurs. Na patrol na następnej pętli czekała, jak mówiła przed sądem, półtorej godziny. W tym czasie Piotr L. odszedł. Policja, więc gdy zobaczyła że oskarżonego nie ma, odjechała. Ale Piotr L. czekał na pokrzywdzoną 4 przystanki dalej.

- Jeździł tak ze mną jeszcze 11, 14 i 15 września. Za każdym razem mówi, że jestem debilką, idiotką, krzyczał o moim stylu jazdy: “patrzcie, jak ta debilka hamuje”, “kretyn by jechał lepiej” - mówiła Dominika N. Dodawała, że oskarżony obraża też pasażerki, jednej groził gazem, pluje na podłogę, blokuje drzwi. Piotr L. przestał z nią jeździć, gdy kobieta w lutym tego roku poprosiła w pracy, żeby przydzielono jej takie linie, na których nie jest widywany oskarżony.

Także Dominika N. powiedziała, że czuje się zagrożona, gdy spotyka Piotra L. Obie kobiety na pytanie obrońcy, który z urzędu reprezentuje oskarżonego, o to czy rozpoznają Piotra L. i są całkowicie pewne, iż to on je prześladował -odpowiedziały, że tak.

Na koniec rozprawy sędzia odrzuciła wniosek Anety R. o zakaz zbliżania się do niej oskarżonego. Jak wyjaśniała sędzia, wprawdzie jest prawdopodobne, że oskarżony może zachowywać się tak, jak opisali świadkowie, ale zastosowanie takiego środka zapobiegawczego na tym etapie nie ma podstaw.

Na następnych rozprawach w listopadzie i grudniu będą składać wyjaśnienia kolejni świadkowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska