Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent miasta podsumował rok swojej pracy

Grażyna Szyszka
Rafael Rokaszewicz, prezydent Głogowa
Rafael Rokaszewicz, prezydent Głogowa Grażyna Szyszka
Rafael Rokaszewicz: – Nie mam większości w radzie, ale nie mam w niej też wroga

Za Panem rok rządzenia miastem. Objął Pan urząd tuż przed końcem roku, gdy budżet miasta był już przygotowany przez poprzednika Jana Zubowskiego.

Taka jest naturalna kolej rzeczy, ale nie mogę też powiedzieć, że to nie był mój budżet, ponieważ w ciągu roku był on wielokrotnie przebudowywany. Dodaliśmy do niego sporo inwestycji i pozyskaliśmy pieniądze. Jednym z ważniejszych dla mnie wydarzeń 2015 roku było na pewno utworzenie wraz z Legnicką Specjalną Strefą Ekonomiczną spółki o nazwie Głogowski Park Przemysłowy, która poprzez budowę hal, wynajmowanie ich bądź ich sprzedawanie, będzie pozyskiwać inwestorów. Co prawda z budżetu miasta nie wydaliśmy na to ani złotówki, ale przekazaliśmy nieruchomość wartą milion złotych.

Są jednak inwestycje, które były już na tyle przygotowane, by je dokończyć. Choćby budowa ronda na skrzyżowaniu ulic Kazimierza Wielkiego z Kazimierza Sprawiedliwego.

Oczywiście całe mnóstwo zadań, które były przygotowane i grzechem by było ich nie wykonać. I to jest naturalne. Choćby budowa ronda na Piastowie. Jednak są też i takie, które były tylko w sferze dobrych życzeń poprzedników. Musieliśmy niemal od podstaw budować relacje z innymi zarządcami dróg. Mam na myśli Dolnośląską Służbę Dróg i Kolei, ponieważ dzięki porozumieniu dopięliśmy nie tylko budowę tego ronda na osiedlu Piastów, ale także remont ulicy Rudnowskiej.


Pana poprzednicy zapewniali, że przebudowa tej ulicy jest już dopięta.

Niestety, nie była. Ale dzięki naszej dobrej współpracy z zarządcą z Wrocławia jesteśmy już po przetargu na roboty drogowe. W pierwszej wersji prace miały dotyczyć remontu nawierzchni i odtworzenia chodników, ale udało nam się zaoszczędzić na przetargu i będziemy namawiać DSDiK do wybudowania chodników wzdłuż calej ulicy Rudnowskiej. Kolejną wymierną korzyścią dobrej współpracy z DSDiK będzie remont odcinka ulicy Piłsudskiego, od skrzyżowania z Wojska Polskiego do Fabryki Domów. Do połowy przyszłego roku remont ma być już zakończony. Jak zostanie wyremontowany ten odcinek, a my zrobimy remont Wita Stwosza i wepniemy ją do Piłsudskiego, to zrobi nam się południowa „obwodnica” miasta, do ulicy Szczyglickiej i Kolejowej, które są już wyremontowane.


Kończył Pan też budowę mariny nad Odrą.

W zasadzie musieliśmy ją przebudować, by była funkcjonalna. Została tak zaprojektowana, że bez naszych poprawek byłaby zwykłym przystankiem. Zmieniamy teren mariny w miejsce piknikowe, z kawiarenką, gdzie głogowanie będą mogli nie tylko czekać na statek, ale napić się choćby kawy. Podobny obiekt, który odziedziczyliśmy, jest blok koszarowy. Pomijając mankamenty z jego technicznym funkcjonowaniem, czyli wilgoć, pleśń, grzyb, brak izolacji, okazało się, że brakowało tam poza elektroniką , merytorycznego wsadu. Koszarowy blok będzie więc tak przerobiony, by cieszył głogowian i turystów. Bo i zostały nam jeszcze sukienne na rynku, które właściwie nie są skończone. Bez przewodnika człowiek nie dowie się nawet, co to jest. Skoro już to stoi, to trzeba to zagospodarować. Odziedziczyłem obiekty, na które wydano po kilka milionów złotych i muszę teraz zrobić wszystko, by jak najlepiej funkcjonowały. Przychodząc do ratusza chciałem uniknąć wyciągania „trupów z szafy”, bo ludzie są zmęczeni takim klimatem i wojnami. Staram się pracować najlepiej jak potrafię, aczkolwiek jak mi ktoś nadepnie na odcisk to mogę otworzyć szufladę i wyciągnąć kilka spraw, bo moi poprzednicy nie byli święci. Dziś mogę jednak powiedzieć, że ludzie nie boją się przychodzić do ratusza, bo wiedzą, że jestem otwarty na rozmowy. Stąd pomysł na powołanie choćby Rady Seniorów, Rady Gospodarczej czy zespołu konsultacyjnego złożonego z miłośników rowerów, ponieważ ich doświadczenie jest bardzo ważne i chętnie z niego korzystam.


Mówi Pan o tym, co trzeba dokończyć, przebudować czy poprawić. Będąc już prezydentem spotykał się Pan z mieszkańcami, by wysłuchać ich problemów i sugestii. Czego się Pan od nich dowiedział?

Okazuje się, że jest wiele nierozwiązanych problemów, głównie na osiedlach. Największą bolączką jest brak parkingów i dróg dojazdowych. Mówiono o tym na każdym spotkaniu, dlatego mamy plan, by rozwiązywać komunikacyjno - parkingowe kłopoty mieszkańców. Projektujemy duże zadania na osiedlach. Zabierzemy się za ulicę Jagiellońską i Budziszyńską. Na Koperniku przebudujemy, między innymi, ulicę Andromedy, Perseusza przy klubie Mayday natomiast w centrum miasta trwa przebudowa sięgacza przy ulicy Moniuszki. Mamy tam problem z Przedszkolem Publicznym numer 7, którego stan techniczny jest fatalny. Chcemy zaprojektować nowoczesny budynek ze żłobkiem na działce obok, a stary obiekt wyburzyć. Bardzo chciałbym zagospodarować teren po dawnych koszarach wojskowych. Jest szansa, by powstały tam budynki TBS-u, bo taką możliwość dają nam programy Banku Gospodarstwa Krajowego, ale i nasze własne środki. Ale do tego potrzebna jest także wola rady.


Skoro już mówimy o radzie miasta, to jak Pan ocenia dotychczasową współpracę z radnymi? Nie ma Pan przecież komfortowej sytuacji, ponieważ nie ma Pan większości głosów.

Mimo wszystko nie mogę narzekać na współpracę z radnymi. Owszem, byłoby łatwiej mając większość w radzie, ale skoro jej nie ma, to muszę bardziej się starać, by przekonać radnych do swoich pomysłów czy zadań. I często tak właśnie jest. Przyznam, że w rozmowach indywidualnych z radnymi widać zrozumienie i możliwość nawiązania dialogu, ale już na sesjach i komisjach wychodzi dyscyplina klubowa, która niweczy kompromis.

W kampanii wyborczej podkreślał Pan, że szpital powinien być wspólną sprawą i powiatu i miasta. Tymczasem wciąż nie ma konkretnych decyzji.

I nie wycofuję się z tego, bo wciąż uważam, że szpital jest jedną z najważniejszych głogowskich instytucji. Rocznie leczy się w nim około 10 tysięcy ludzi i trudno sobie wyobrazić, by go w mieście nie było. Aby przejąć udziały szpitala potrzebna jest zgoda rady, a oni nie bardzo tego chcą. Owszem, dają zgodę na pomoc i wspieranie naszej placówki, choćby na ostatnią pożyczkę w wysokości czterech milionów złotych. Uważam, że za trzy lata spłatę tej pożyczki można zamienić na udziały.

Potrzeby miasta są ogromne, ale z pewnością nie wszystko uda się zrobić. Czego zatem mogą się spodziewać głogowianie w 2016 roku?

Miasto jest dość mocno zadłużone, bo aż na 110 milionów złotych. Budżet nie jest z gumy, a doszło nam ponad sto zadań. Mówiłem już wcześniej o wielu zaplanowanych inwestycjach drogowych i parkingowych, również na Starym Mieście. Planujemy projektowanie kolejnych ścieżek rowerowych, chcemy przygotować dokumentację na odbudowę teatru, koncepcje i projekt na tor motocrossowy w Górkowie, gdzie powstanie miejsce rekreacyjne dla głogowian. Są tam przecież wyśmienite warunki na bieganie, jazdę quadami, czy rowerami. Planujemy też dokumentację na zagospodarowanie bulwaru nadodrzańskiego, by wreszcie ruszyć tam z pracami w 2017 roku.


Czego życzyłby sobie prezydent miasta na nowy, 2016 rok?

Mamy bardzo dużo zadań, dlatego życzyłbym sobie spokoju do ich realizacji. Mam na myśli nie tylko spokój w radzie miasta, ale również w kraju. Życzyłbym sobie normalnej spokojnej pracy. A tak bardziej prywatnie to więcej czasu dla rodziny. Ja absolutnie nie narzekam, ale nie da się ukryć, że większość obowiązków spadło na moją żonę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska