Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Hali Ludowej: Zrobiłem wiele dobrego i odchodzę (ROZMOWA)

Jerzy Wójcik
Bartłomiej Andrusiewicz
Bartłomiej Andrusiewicz fot. Kamil Czaja
Z Bartłomiejem Andrusiewiczem, kończącym pracę na stanowisku prezesa spółki Wrocławskie Przedsiębiorstwo Hala Ludowa, rozmawia Jerzy Wójcik.

Na kiedy w kalendarzu ma Pan wyznaczone spotkanie z nowym prezesem Hali Ludowej?
-Jestem do dyspozycji i służę swoją wiedzą, na razie jednak nie mam tego punktu w kalendarzu. Prezesem Hali Ludowej jestem do najbliższego weekendu. Następny punkt to długi urlop, który wreszcie mogę spędzić z rodziną. W pierwszym tygodniu lipca jestem jeszcze do Wrocławiu, jeśli więc jeśli nowy prezes będzie chciał się spotkać, uczynię to z przyjemnością. Uprzedzę jednak Pańskie kolejne pytanie – nie znam nazwiska nowego szefa Hali Ludowej.

A kto powinien nim zostać?
- Na pewno przy zarządzaniu takim obiektem może sprawdzić się menedżer z dużych, prywatnych firm. Jednak prawda jest taka, że spółki miejskie mają ograniczenia, natury formalnej i finansowej, które często zawężają pole manewru i trudno jest pozyskać takiego menedżera.

Pan się jednak skusił, najpierw na szefowanie Aquaparkowi, potem Hali…
- Szukałem nowych wyzwań i je dostałem (uśmiech). Jestem jednak zdania, że w zarządzanych przeze mnie spółkach udało się zrobić wiele dobrego. W Aquaparku osiągnęliśmy ogromny sukces biznesowy – to jedyna tego w Polsce tego typu placówka, która przynosiła zyski. Hala po dwóch moich rządów rozbłysła na nowo. Co tydzień coś dzieje, ku mojej satysfakcji w tym roku już zaczyna brakować terminów na rok 2014. Mimo to moje kolejne miejsce pracy nie jest w żaden sposób związane z urzędem miejskim.

Wykończyły Pana afery? W Aquaparku wysyłał Pan prywatną korespondencję służbową droga, w Hali Ludowej – jak informowały media – urządzał Pan prywatne imprezy na rachunek firmy. Dziennikarze nie darowali Panu także nowego wystroju gabinetu i ekskluzywnego samochodu w leasingu…
- To może ja Panu już przerwę i odpowiem. Określenie „afery” jest moim zdaniem bardzo mocno na wyrost, gdyż rozgrywały się one wyłącznie w sferze medialnej. Wielokrotnie już je wyjaśniałem, dowodząc że doniesienia prasowe nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. Zapewniam po raz kolejny, że Hala nie opłacała rachunków za żadne prywatne imprezy. Również opisywane trwonienie przeze mnie pieniędzy to gruba przesada, co potwierdziły kontrole zewnętrzne. Audyty wykazały ponad wszelką wątpliwość, że finanse zarządzanych przeze mnie spółek prowadzone są w sposób transparentny i prawidłowy. Dziś jestem na pewno bardziej ostrożny – rozważam, jak moje działania mogą zostać zinterpretowane przez opinie publiczną. To jest jedna z głównych różnic między prywatną spółką, a instytucją miejską. W tej pierwszej oceniają cię za skuteczność działania i jest z góry założone, że prowadzenie biznesu pociąga koszty, które są wliczone.

Z tego powodu zmienia Pan pracę na „normalną”?
- Nie traktuje tego w tych kategoriach. Zmieniam pracę na taką, która będzie mi dawała więcej satysfakcji, ale też pozwalała poświęcić więcej czasu rodzinie. Żeby dobrze zarządzać Halą trzeba jej poświęcić kilkanaście godzin na dobę, wliczając w to weekendy. Dopiero wtedy są efekty. Proszę zobaczyć. Tutaj co weekend coś się dzieje: targi, zjazdy, konferencje, wystawy, a do tego nasz bardzo mocny punkt – fontanna multimedialna. Ciężką pracę całego zespołu Hali udało się osiągnąć wiele. Za swoje sukcesy poczytuję zakończenie remontu, sprawne przeprowadzanie dwóch najważniejszych w owym czasie dla Polski imprez – Polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej oraz Europejskiego Kongresu Kultury, otwarcie Centrum Poznawczego - najbardziej nowoczesnej na Dolnym Śląsku wystawy multimedialnej, wdrożenie projektu elektronicznych usług turystycznych, z którego skorzystać będzie można już we wrześniu, jak również intensywną promocję marki na arenie polskiej i międzynarodowej. W tej chwili wszystko, jak Pan widzi, funkcjonuje bardzo dobrze. Zapewniam jednak, że konkurencja w innych miastach nie śpi i jeśli Hala nie będzie dobrze zarządzana, stracimy dobrą pozycję i klienci wybiorą inną ofertę. A tego bardzo bym nie chciał, bo związałem się emocjonalnie z tym miejscem.

Dlatego powie Pan nowemu prezesowi…
Przed wszystkim dalszy rozwój spółki, zwiększenie efektywności, atrakcje multimedialne i walka o klienta. Dokończenie budowy parkingu wielopoziomowego i remont pawilonu „Pod Misiami”, który dziś szpeci piękną okolicę Hali. To tak na początek, bo roboty jest co najmniej na następne sto lat (śmiech).

Kiedy poznamy nazwisko nowego prezesa?
Do publicznej wiadomości zostanie zapewne podane już w tym tygodniu. Ostatnia impreza, w której występuję jako szef Hali to Wielki Piknik Retro, zaplanowany już w sobotę, 29.06. Przy okazji zapraszam wszystkich na Pergolę. Poza koncertami i występami w strojach z poprzedniej epoki, każdy będzie mógł skosztować wielkiego tortu w kształcie Hali. To kulminacyjny punkt obchodów urodzin naszej Stulatki.

W której miejskiej spółce zobaczymy od poniedziałku prezesa Andrusiewicza. Może stadion? Na nim nie udaje się do tej pory zorganizować imprezy co tydzień. Gdy nie gra Śląsk, to nawet miesiącami niewiele się tu dzieje...
- Po kolei, ale od końca. Co do stadionu. W dzisiejszych czasach na pewno trudniej go zapełnić niż kilkutysięczną Halę. Koncerty i wydarzenia na 40 tys. osób wymagają zastosowania zupełnie innej koncepcji zarządzania. Różnica nie ma charakteru ilościowego – w końcu w Hali często zdarza się że 40.000 osób przewija się przez kilka dni. To po prostu inny model biznesowy, inne narzędzia w dążeniu do sukcesu. Wierzę jednak, że zarządzający Stadionem osiągną go, choć stanowczo dementuje – nie będzie mnie wśród nich. Podtrzymuje to, co mówiłem wcześniej. Kończę pracę dla miejskich spółek, wracam do prywatnej branży.

Telekomunikacyjnej? (Bartłomiej Andrusiewicz przed szefowaniem Aquaparkowi pracował w spółce Nokia-Siemens Networks– przyp. Red.)
- Między innymi, ale nie jest to jedyne pole działalności tej spółki. To duża, globalna firma, dzięki której będę miał okazję realizować międzynarodowe projekty. Trochę czasu będę pracował we Wrocławiu, trochę zagranicą – więcej powiedzieć nie mogę na ten moment. Jednak Wrocław na zawsze pozostanie moim miejscem – to najlepsze miasto w Polsce i nie tylko.

Gdy przenosił się Pan z jednej spółki miejskiej do drugiej na forach internetowych aż huczało, że jest Pan spokrewniony z prezydentem Dutkiewiczem i będzie Pan dożywotnim prezesem w miejskich spółkach…
- Umawialiśmy się na poważną rozmowę. Jeśli naprawdę muszę to komentować – stanowczo zaprzeczam. Kiedy kilka lat temu objąłem stanowisko prezesa Aquaparku, nie znałem nikogo ani z władz miejskich, ani Urzędu Miejskiego, prócz osób które mnie rekrutowały.

Egzotyczne wyspy?
- Raczej polskie morze i polskie góry.

To na koniec… Ludowa czy Stulecia?
- Dla mnie krótko: Hala Stulecia. Używam tej nazwy i jestem zdania, że ona wygra w ciągu najbliższych lat. Sądzą jednak, że nie można tej nazwy forsować na siłę.

A Ludowa?
Nazwa Hala Ludowa będzie żyła tak długo, jak długo będą żyli ludzie, którzy ją pamiętają i którzy jej używają. Trzeba to uszanować. Nigdy nie zamierzałem zmieniać nazwy Przedsiębiorstwo Hala Ludowa, właśnie ze względu na nich. Pamiętam jak przy ostatniej zmianie pracy powiedziałem mojemu ojcu, że będę prezesem Hali Stulecia. Ojciec wiele lat mieszkał we Wrocławiu, ale zapytał, gdzie to jest. Gdy usłyszał, że koło zoo, stwierdził tylko, że przy zoo nie ma żadnej innej Hali, poza Ludową (śmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska