Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premierem rządu zostanie Dr Jekyll i Mrs Szydło. A na Dolnym Śląsku rządzi Rafał „Kaszpirowski”?

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas, redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej"
Arkadiusz Franas, redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej" archiwum Polska Press Grupa
Leszek Miller przeszedł do historii literatury mówionej swoim słynnym stwierdzeniem, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna. Skończył jak widać nie najlepiej. Kompletnie mu nie wyszły romanse polityczne z dużo młodszymi paniami. Niestety, różnica wieku i wieków. W XXI jest trochę inaczej niż w XX. Nie wiem, jak skończy PiS, ale co nieco już widać jak zaczyna. Przede wszystkim współczuję pani prawie premier Beacie Szydło. Bo po pierwsze „prawie”, jak wiadomo, robi różnicę, a po drugie okazuje się, że jako premier będzie miała mniej więcej tyle do powiedzenia, co ja przy wyborze dodatków na obiad. Żona mnie pyta: wolisz ryż czy kaszę? - Ryż - odpowiadam. - A to szkoda, bo ugotowałam kaszę. Jutro będzie ryż - słyszę. Ale miałem prawo wyboru. I nie jestem aż tak drobiazgowy, by czepiać się, gdy jutro pojawią się ziemniaki.

Podobnie z panią Szydło. Była już dobrym premierem na czas wyborów, gdy Jarosław Kaczyński schował się przed Polakami. Ale teraz zajmuje się tym, co mu najlepiej wychodzi, czyli zarządzaniem przez konflikt. Podobno nie dość, że sam ustala skład rady ministrów, to jeszcze jako pierwszego wicepremiera ustawi swojego ulubieńca prof. Piotra Glińskiego, który będzie już 24 godziny pilnował Beaty Szydło, gdyby za bardzo chciała sobie porządzić, a prezes Kaczyński akurat będzie miał porę drzemki. Mam wrażenie, że nasz premier powinien nazywać się chyba Dr Jekyll i Mrs Szydło - w nawiązaniu do słynnej noweli Roberta Louisa Stevensona o dwoistej osobowości „Doktor Jekyll i pan Hyde”. I nie żebym uważał, że rządy PiS to jakiś thriller. Pożyjemy, zobaczymy. Choć jak słyszę, że na ministerialne stołki mają powrócić Z. Ziobro (od sprawiedliwości) czy K. Jurgiel (rolnictwo, ten sam, co przed laty wysyłał limuzynę ministerialną po ojca T. Rydzyka), to śmiać mi się nie chce. Tak samo jak nie wyobrażam sobie, by do rządu kiedykolwiek mieli wrócić Sławomir „Tik tak” Nowak czy Radosław „Ośmiorniczka” Sikorski. Rzecz nie w barwach partyjnych, a w podejściu do misji. A za taką uważam pracę ministra.

Podobno kiedyś ministrem miał też zostać prezydent Rafał Dutkiewicz. Ale... No właśnie, do dziś nie wiadomo, czy to było pobożne życzenie, czy pan prezydent nie chciał. Ostatnio pozostaje w cieniu, choć w mijającym tygodniu okazało się, że ma coś wspólnego z magiem od lecznictwa, czyli A. Kaszpirowskim. Gdy w sejmiku wojewódzkim był problem z głosowaniem, to przyjechał, spojrzał w oczy swoim radnym (sam tak powiedział) i wszystko przegłosowano zgodnie z planem koalicji jeszcze rządzącej. O co poszło? Ano o zmianę władzy również w województwie. PiS ma na to ochotę. Gdy Barbara Zdrojewska została senatorem, trzeba było wybrać nowego przewodniczącego sejmiku. Kandydatem został Paweł Wróblewski, człowiek z koalicji PO - Dutkiewicz - PSL. Ale przy głosowaniu wyszło, że 18 jest za i 18 przeciw. Kompletny pat. Z rachunków wynikało, że niezgodnie z umową przeciw zagłosowali albo politycy PSL, albo ludzie Rafała Dutkiewicza. Niby do dzisiaj nie wiadomo którzy. Jak to nie wiadomo? To komu w oczy patrzył prezydent Wrocławia? Chyba nie ludowcom. Coś mam wrażenie, że to była próba generalna przed większą zmianą w województwie. Ktoś PO pokazał, że to nie koniec jej kłopotów. A PiS bierze wszystko. Jak w sporcie. A Małyszowi, gdy był w formie, to wróble nawet pomagały w locie. Kto w sejmiku chce pomóc PiS-owi?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska