Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera "Car Samozwaniec", czyli stare konflikty grup społecznych współcześnie

Małgorzata Matuszewska
Piotr Krzyżanowski
Z Jackiem Głombem, reżyserem premiery „Car Samozwaniec” i dyrektorem Teatru im. Modrzejewskiej, rozmawia Małgorzata Matuszewska.

Wystawiacie „Cara Samozwańca” Adolfa Nowaczyńskiego – opowieść o triumfie Polaków na Kremlu. Wybraliście ten tekst dlatego, że Legnica wciąż jest kojarzona z „małą Moskwą”?
To absolutnie nie był najważniejszy powód naszego wyboru, choć nie ukrywam, że mówienie o sprawach polsko-rosyjskich, nawet z dalekiej przeszłości, wciąż jest dotkliwe i mocne w Legnicy, choć w żaden sposób nie będzie to lokalny spektakl.

Jaki był najważniejszy powód?
Poważnie potraktowaliśmy ideę Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”, organizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego. Idea konkursu to odkrywanie tekstów nieznanych, zapomnianych, granych w teatrze rzadko albo wcale. Trudno za taki tekst uznać „Balladynę” czy „Dziady”. Lubimy odkrywać to, czego nikt już nie pamięta. Robert Urbański, szef literacki naszego teatru, znalazł „Cara Samozwańca” Adolfa Nowaczyńskiego, raz jedyny wystawił go w Krakowie Ludwik Solski, w 1908 roku.

Będzie bardzo współcześnie?
„Car Samozwaniec” ma szeroką perspektywę: walki grup społecznych, wzajemnych stereotypów. To nie będzie historyczny spektakl w historycznych kostiumach. W inscenizacji Solskiego było np. bogactwo rosyjskich kostiumów, w naszej tego nie będzie. Nie XVII-wieczna historia jest tu najistotniejsza. Przenosimy całość w dziwną współczesność, interesuje nas wspomniany konflikt grup społecznych, brzmi on dziś bardzo współcześnie.

Robert Urbański mówił mi, że postacie mówią wręcz zruszczoną polszczyzną. Czy to będzie zrozumiałe?
Język jest rzeczywiście dziwny, polsko-rosyjsko-łaciński. Co zaskakujące, poprzez swoją dziwność brzmi bardzo współcześnie, archaizm wręcz dodaje mu wartości.

Cara Dymitra Joannowicza zagra Albert Pyśk, ale w obsadzie znaleźli się też aktorzy mniej znani w Legnicy.
Kilkoro aktorów zagra gościnnie. Bartosz Turzyński i Hubert Kułacz grali w „Mojej Bośni”, którą wystawiłem w Bolesławcu. Filip Gurłacz i Małgorzata Patryn są absolwentami Akademii Teatralnej w Białymstoku. Dla Alberta główna, bardzo duża rola to wyzwanie, ale jest bardzo dobrym aktorem i co tutaj bardzo ważne, odpowiada postaci wiekiem. Dymitr Samozwaniec miał dwadzieścia kilka lat, kiedy został carem.

I zagrają Kormorany...
To powrót do naszej teatralnej atmosfery sprzed lat. Współpracujemy z Kormoranami od 1998 roku, teraz powstała ich muzyka w duchu tej, którą stworzyli kiedyś do „Koriolana”. Są teatralnie bardzo sprawni, zagrają na żywo. Nasi widzowie pamiętają ich z przedstawień szekspirowskich: „Hamleta”, „Portowej opowieści”, „Otella”. Przedstawienie wystawiamy na Scenie na Nowym Świecie, którą mocno odrealniła Małgorzata Bulanda, scenografka spektaklu. To nasze magiczne, ukochane miejsce.
Premiera odbędzie się w Legnicy, 30 sierpnia o godz. 19. Następne spektakle we wrześniu.
CZYTAJ
TEATR IM. MODRZEJEWSKIEJ – PREMIERA CARA SAMOZWAŃCA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska