18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar w Jastrzębiu: Śledztwo ujawnia wpadki Dariusza P.

Katarzyna Spyrka
Pożar w Jastrzębiu
Pożar w Jastrzębiu
Wypowiedzi Dariusza P. w mediach porównywano z jego SMS-ami. Analiza pokazała, że język w obu wypadkach był prawie taki sam.

Pożar w Jastrzębiu: Ojciec spalił rodzinę.

Czy Dariusz P. uniknie kary za zabójstwo swojej rodziny?

CZYTAJ KONIECZNIE:
POŻAR W JASTRZĘBIU: DARIUSZ P. UNIKNIE KARY ZA SPALENIE RODZINY, BO BYŁ UZNANY ZA NIEPOCZYTALNEGO?

Dariusz P., podejrzany o podpalenie swojego domu w Jastrzębiu-Zdroju, a przez to spowodowanie śmierci żony i 4 dzieci, oraz usiłowanie zabójstwa piątego dziecka, został zatrzymany m.in. na podstawie analizy odebranych SMS-ów z pogróżkami i swoich wypowiedzi w mediach. A tych 41-latek nie szczędził po tragedii.

- Jednym z dowodów w śledztwie, była opinia biegłego eksperta językoznawcy, w której potwierdził, że autorem SMS-sów z pogróżkami jest ta sama osoba, która udziela wypowiedzi prasie. I tu ukłon w stronę niektórych mediów, które ułatwiły prokuraturze dostęp do materiałów z wypowiedziami Dariusza P. - mówił nam Michał Szułczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Na podstawie tych materiałów, biegły mógł stwierdzić, że język używany w mediach jest podobny do tego, stosowanego w SMS-ach z pogróżkami. To utwierdziło prokuraturę w przekonaniu, że to sam Dariusz P. wysyłał do siebie wiadomości z groźbami.
Profesor Brunon Hołyst, ekspert z dziedziny kryminalistyki z Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie, jeden z twórców kryminalistyki w Polsce, twierdzi, że takie metody w śledztwie są stosowane od dawna.

- Jeżeli ktoś podejrzany wysyła lub dostaje SMS-y z pogróżkami, zawsze muszą one być poddane analizie. Trzeba ustalić źródło pochodzenia informacji, wtedy podejmuje się analizę zarówno wypowiedzi podejrzanego w mediach, jak i wypowiedzi w rozmowach z sąsiadami. Każde zdanie może być cenne - uważa prof. Hołyst.

Odszukanie wszystkich wypowiedzi Dariusza P. w mediach i obejrzenie każdego programu i audycji z udziałem Dariusza P. może zabrać sporo czasu. To dlatego, że podejrzany dziś o zabójstwo Dariusz P., po pogrzebie rodziny , regularnie wypowiadał się dla mediów. Czy w ten sposób próbował uwiarygodnić swoją wersję wydarzeń?

Tymczasem, jak udało się nam ustalić, wersja wydarzeń, którą przedstawił w mediach Dariusz P., ma się nijak do rzeczywistości - przynajmniej tak wynika z ustaleń prokuratury.

Przykład? W wywiadzie dla "Dziennika Zachodniego" niespełna dwa miesiące po pożarze Dariusz P. podkreślał, że do pożaru doszło w momencie, kiedy przebywał w pracy. Śledczy sprawdzili jednak, że w momencie, w którym doszło do pożaru, 41-latek wcale nie był we wspomnianym warsztacie oddalonym o kilkanaście kilometrów od miejsca zamieszkania, tylko w pobliżu płonącego domu.

Pytany przez naszą dziennikarkę o podejrzenia śledczych, że pożar nie był nieszczęśliwym wypadkiem, Dariusz P. zapewniał, że on i jego syn, nie mają z tym zdarzeniem nic wspólnego.

O tym, że Dariusz P. był doskonałym aktorem, przekonała się również dziennikarka Radia Koszalin, Grażyna Preder, która spotkała się z jastrzębianinem 3 miesiące po tragedii. - Nagrywałam audycję o tym, jak pan Dariusz przyjechał pomagać dziewczynom chorym na zanik mięśni. Miał skończony kurs masażu, bardzo chciał pomagać, więc przyjechał i masował je. Rozmawiałam z nim wtedy o pożarze, był wiarygodny, sprawiał wrażenie cierpiącego po stracie rodziny - twierdzi Grażyna Preder.

Jej audycja nosiła tytuł "Pomagam, żeby nie zwariować". Dziennikarka wierzyła wtedy, że Dariusz P., mimo tragedii, jaka go spotkała, musi być człowiekiem o naprawdę wielkim sercu, skoro jeszcze ma siłę i chęci pomagać innym potrzebującym.
Po tragedii, jak wszyscy dziennikarze, zaczęła się jednak doszukiwać drugiego dna. - Widziałam rozmowę Dariusza P. w Magazynie Express Reporterów i dopiero po pożarze uświadomiłam sobie, że we wszystkich mediach, jakby na pamięć, powtarzał te same formułki. Tak samo opisywał akcję ratowniczą, tak samo mówił, że był w pracy. Na razie też jestem wstrząśnięta, że okazał się sprawcą tej tragedii - dodaje dziennikarka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pożar w Jastrzębiu: Śledztwo ujawnia wpadki Dariusza P. - Dziennik Zachodni

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska