Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powraca odwołany prezes spółdzielni Kozanów IV. I znów się barykaduje (ZDJĘCIA)

Maciej Kołtuniewicz
fot. Tomasz Hołod/Maciej Kołtuniewicz
Kolejna odsłona afery wokół spółdzielni mieszkaniowej na Kozanowie. Odwołany w poprzednią środę prezes spółdzielni Kozanów IV wrócił dzisiaj z urlopu. Już o godz. 7. rano polecił swoim pracownikom roznieść do skrzynek mieszkańców ogłoszenia, w których wyjaśniał, że w związku z "wulgarnym i agresywnym zachowaniem" jest zmuszony zamknąć spółdzielnię a interesanci będą pojedynczo wpuszczani przez ochronę. Tak jednak wcale się nie stało: drzwi spółdzielni były zamknięte na głucho. Nowy prezes, Grzegorz Mikołajczyk był bezsilny, bowiem stary zarząd postanowił wymienić zamki do drzwi wejściowych. Do środka udało się wejść dopiero policji.

Nowe fakty są zaskakujące. Przypomnijmy, że w piątek oba zarządy spółdzielni – odwołany, stary, który nie pogodził się z decyzją rady nadzorczej spółdzielni i za prezesem Kucharskim zgłaszał zastrzeżenia do pracy samego walnego zgromadzenia oraz nowy, powołany uchwałą rady nadzorczej jako tymczasowy – zawarły ugodę.

– Sprawy techniczne wciąż miał załatwiać stary zarząd, miał trzymać pieczę nad dokumentami i dostępem do kont bankowych, ale za to ani jedna ani druga grupa nie mogła podjąć żadnych decyzji bez konsultacji z drugą – mówił nam nowy prezes Grzegorz Mikołajczyk.

W przestrzeganiu zasad ugody nie pomogła sprawa zaginionych pieczątek spółdzielni. W piątek zniknęły z biura prezesa. Wymieniano także zamki. Wydawało się, że wszystko ucichnie już po podpisaniu ugody. Tymczasowy prezes Grzegorz Mikołajczyk poprosił o przywrócenie starych zamków, aby oba zarządy mogły współpracować. Odnalazły się też oficjalne pieczątki.

Dziś jednak nowy zarząd odbił się od drzwi. Ochroniarze siedzący w środku nie wpuszczali nikogo do pomieszczeń, a zamki przywrócone przez nowego prezesa zostały znów wymienione na polecenie dawnego. Pod budynkiem spółdzielni szybko zaczął gęstnieć tłum. Do popleczników prezesa Mikołajczyka dołączali zirytowani ludzie, którzy mimo zapewnień o przyjmowaniu interesantów pojedynczo nie byli w stanie dostać się do środka.

– Proszę przynieść mi w takim razie potwierdzenie zapłaty czynszu, tylko tego potrzebuję – krzyczała jedna z mieszkanek do zamkniętych drzwi. Znajdująca się za nimi ochrona była jednak niewzruszona.

Wezwana na miejsce policja przyjechała tuż przed godziną 11. Mundurowym udało się dostać do środka i porozmawiać z prezesem Kucharskim – Prezes twierdzi, że do czasu uzyskania wpisu w KRS, nie wpuści do środka nowego zarządu, a w ten sposób chroni się przed agresywnym zachowaniem i zastraszaniem pracowników – poinformowali funkcjonariusze policji prezesa Mikołajczyka.

NOWY, TYMCZASOWY PREZES NIE KRYJE OBURZENIA - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Prezes nie krył jednak oburzenia, a w tłumie mieszkańców emocje sięgały zenitu. Choć starano się je uspokajać, posypało się kilka niewybrednych uwag pod adresem funkcjonariuszy.

Tymczasowy prezes postanowił zadziałać ostro. Po konsultacji z prawnikiem, złożył zawiadomienie o zwolnieniu dyscyplinarnym całego dotychczasowego zarządu. Zawiadomienia te zostaną też przesłane pocztą. Tak nowym władzom doradził prawnik.

– To już jest swego rodzaju patologia – mówił prawnik Dariusz Nowakowski, wynajęty przez nowy zarząd – Spółdzielnia mieszkaniowa ma w godzinach pracy biura ma obowiązek przyjmowania interesantów, jeszcze nie słyszałem o sytuacji, w której prezes się w niej zamyka i nikogo nie wpuszcza.

W tłumie mieszkańców zgromadzonych przed spółdzielnią kipi od emocji. Ludzie zarzucają Kucharskiemu najróżniejsze rzeczy, mówi się o podrabianiu dokumentów z walnego zgromadzenia, wydawaniu setek tysięcy złotych na reklamy nietrafionych i zbyt drogich inwestycji deweloperskich.

Co teraz? Wszystko wskazuje na to, że nic się nie zmieni dopóki w Krajowym Rejestrze Sądowym nie zostanie wpisany nowy zarząd spółdzielni, stare władze nie odpuszczą i będą zajmowały pomieszczenia przy ul. Pałuckiej. Choć, jak zapewnia prawnik Dariusz Nowakowski, uchwała rady nadzorczej odwołująca stare władze jest jak najbardziej wiążąca, do czasu rozpoznania przez Krajowy Rejestr Sądowym, dla wszystkich instytucji zewnętrznych prezesem jest wciąż Ryszard Kucharski. Najlepszy tego dowód to dzisiejsza interwencja policja. Mogła ona jedynie pośredniczyć w rozmowach pomiędzy zabarykadowanym prezesem a mieszkańcami. Mundurowi nie mogą nakłonić dotychczasowego prezesa do opuszczenia budynku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska