Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiedz stary, gdzieś ty był, czyli jak unikać toksycznych znajomości [FELIETON]

Robert Migdał
Red. Robert Migdał
Red. Robert Migdał Paweł Relikowski

Nagle przypomnieli sobie o mnie znajomi, z którymi nie widziałem się od lat, z którymi nie zamieniłem w ostatnim czasie jednego słowa, bo jakoś nasze drogi się rozeszły. Ba. Wiele nowych osób chce mnie poznać. Nagle chcą być moimi znajomymi na Facebooku, porozmawiać ze mną osobiście i mailowo... Wygrałem konkurs Mister Migdał 2018? Sfotografowali mnie z jakąś megapopularną celebrytfanną? Eeee, no nie. Sprawa jest bardziej prosta, jak budowa cepa. Wysyp sympatii w moją stronę, chęć nawiązania nowych, lub odgrzania tych ciut starszych znajomości, spowodowany jest oczywiście jednym – żeby nie było złudzeń: zbliżają się wybory samorządowe i w najlepsze trwa wyborcza kampania.

Wszyscy ci, którzy chcą być moimi znajomymi na facebooku, którzy piszą do mnie mailowo i w zwykły, tradycyjny, listowy sposób przez Pocztę Polską, ogłosili swoją chęć w wyścigu po fotel radnego (miejskiego i wojewódzkiego), prezydenta i chcą mej sympatii, czytaj: mój wyborczy głos oddany właśnie na nich.
Przypominają mi się więc, najpierw po kumpelsku, koleżeńsku: „No cześć, pamiętasz mnie, poznaliśmy się tu i tu, znamy tą samą, no wiesz, to nasza wspólna znajoma, przyjaciółka, koleżanka...”, „Byłam nauczycielką pana córki...” , „Chodziliśmy razem na studia, do jednej grupy, pamiętasz mnie...” Gadu, gadu, uśmiechy, wspominki i po kilku minutach strzał: po co, na co to wszystko, dlaczego: „Aaaa, wiesz, startuję w tym roku w wyborach – zagłosujesz na mnie? A jeśli nie ty, bo może to nie twój okręg wyborczy, to może twoja mama, ciocia, koleżanka – wiesz, najlepiej, jak jest się z polecenia, magia poczty pantoflowej działa najlepiej...”.
A propos magii. Najlepiej powiedzieć takim „znajomym” - znikaj. Ja tak robię od lat ze znajomymi z dawnych lat, którzy przypominali sobie o mnie nagle, bo akurat zostali na przykład agentami Najlepszej Na Świecie Firmy Ubez pieczeniowej i koniecznie chcieli, po starej znajomości oczywiście z pakietem zniżek, ubezpieczyć mnie, moją żonę, dzieci, dom, samochód i psa. Nie szkodzi, że psa nie mam - pomoże mi kupić i też go ubezpieczy. Pomoc w zakupie oczywiście gratis. Do widzenia.

Inny kolega, przyjaciel z dzieciństwa, odnalazł mnie po latach. Cudne to było spotkanie – wspomnienia wspólnych zabaw, wspólnych znajomych, a czy pamiętasz tego i owego, a jak ten sąsiad był dziwny, a ten straszny, „a pozdrów mamę, a pozdrów tatę” i już się rozstajemy, już umawiamy na kolejne spotkanie-wspominki, gdy nagle przyjaciel sprzed lat wyciąga laptopa i... po przyjacielsku, po starej znajomości, proponuje mi biznes (bo komu by miał zaproponować, jak nie mnie, staremu przyjacielowi”). Czysty zysk, mega pieniądze – nie jakieś tam drobniaki - miliony (oczywiście za jakiś czas). Piramidą finansową dla naiwnych wieje jak ostrym wiatrem pustynnym w Egipcie. Pożegnaliśmy się (już nie dostaję od niego życzeń na święta)…

Unikajmy znajomości, których cel jest jeden: wykorzystać dla swojego celu, dla swojego interesu. Przecież wystarczy nam garstka znajomych, przyjaciół, bliska i dalsza rodzina. Którzy są, bo są dla nas ważni. O których nie myślimy interesowanie (ani oni o nas też nie).
Czas jesieni, czas porządków. Może to dobry czas, żeby przewietrzyć też trochę swoje życie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska