Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzebują wolontariuszy, aby spełniać marzenia chorych dzieci

Dominika Cicha
Dzięki wolontariuszom Ala przeniosła się do bajkowej „Krainy Lodu”
Dzięki wolontariuszom Ala przeniosła się do bajkowej „Krainy Lodu” fot. Fundacja Mam Marzenie
Fundacja Mam Marzenie pomogła spełnić już 6 tys. 728 marzeń chorych dzieci. W kolejce są następne. Jeśli zabraknie wolontariuszy, mali marzyciele na wyśnione prezenty mogą się już nigdy nie doczekać.

Krakowska siedziba Fundacji Mam Marzenie. Zza zielonych drzwi uśmiecha się młoda kobieta Anna Krzysztofek, koordynatorka oddziału. - Te srebrne gwiazdki na suficie przypominają o marzeniach, których spełniliśmy już 6 tysięcy 728. A pocztówki na ścianach i laurki to prezenty od naszych marzycieli - wyjaśnia.

Do fundacji trafiła 5 lat temu. Jak mówi, był to nagły impuls. - Przeprowadziłam się akurat do Krakowa i pomyślałam, że nadszedł czas na nowe wyzwania. W telewizji zobaczyłam relację ze spełnienia jednego marzenia i poczułam, że chciałabym być częścią tej wspaniałej grupy, która zwykły dzień przemienia w coś magicznego. W ciągu kilku minut wypełniłam ankietę i wysłałam ją do fundacji. A potem się w niej zakochałam - wspomina.

Nie ukrywa, że gdy po raz pierwszy zobaczyła łyse główki dzieci na szpitalnym oddziale, obleciał ją strach. Ale już od pierwszej chwili wiedziała, że fundacja to jest właśnie to miejsce, którego szukała i że zostanie w nim na długo. Dziś kieruje jej oddziałem w Krakowie i, jak przekonuje, nigdzie się stąd nie wybiera. W ciągu dnia pracuje w korporacji jako lider zespołu w dziale księgowo-finansowym, a po godzinach kieruje 34 wolontariuszami. Oczywiście pomaga tu za darmo, jak wszyscy członkowie fundacji.

- Czasami dostajemy telefon od lekarza: „albo spełnicie marzenie dziecka w ciągu 24 godzin, albo już nigdy”. Gdy marzyciel umiera na oczach wolontariusza, jest najtrudniej - opowiada Anna Krzysztofek.

W kolejce po marzenia
Domek ogrodowy ze zjeżdżalnią i piaskownicą, prawdziwy koń albo dubbing w bajce - to tylko niektóre z marzeń czekających obecnie na spełnienie w krakowskim oddziale fundacji. Zazwyczaj chore dzieci cieszą się wyśnionymi prezentami po 4-5 miesiącach, chyba że nie pozwala im na to stan zdrowia. Niestety, gdy zaczyna brakować wolontariuszy, ten okres się wydłuża.

- Do każdego marzyciela przydzielamy dwóch wolontariuszy. Na pierwsze spotkanie z dzieckiem zawsze zabierają ze sobą „lodołamacz”, czyli coś, co jest zgodne z jego zainteresowaniami i pozwoli przełamać pierwsze lody. Potem staramy się o pozyskanie sponsorów na spełnienie marzenia i jesteśmy w stałym kontakcie z marzycielem i jego rodzicami - opowiada Anna Krzysztofek.

Fundacja spełnia marzenia w czterech kategoriach: chciałbym kimś zostać, kogoś spotkać, coś zobaczyć albo coś mieć. Pierwsza z nich jest szczególnie lubiana przez wolontariuszy. Gdy pomagają marzycielom na jeden dzień zmienić się w Myszkę Miki, księżniczkę, policjanta albo żołnierza, sami czują się jak dzieci.

Anna Krzysztofek: Jedna z dziewczynek zapragnęła zostać serialową Violettą. Zorganizowaliśmy jej koncert w restauracji, zdobyliśmy oryginalne ubrania od Disneya, zamówiliśmy limuzynę, zrobiliśmy plakaty. My, wolontariusze, bawiliśmy się świetnie, a uśmiech małej gwiazdy rozdającej autografy był najlepszą nagrodą za nasz wysiłek.

Wśród dziecięcych idoli, których chcą spotkać marzyciele, przeważają aktorzy, piosenkarze i piłkarze, zwłaszcza Robert Lewandowski i Leo Messi. Ale jest też np. papież Franciszek. Natomiast na liście miejsc do zobaczenia, o których marzą, górują Legoland, Disneyland, Paryż i Rzym.

Mali wojownicy. Wielkie serca
Anna Krzysztofek: W 2014 roku miałam zaszczyt poznać 7-letniego Mikołajka, którego marzeniem było zobaczyć największe oceanarium na świecie. Pojechaliśmy więc do Kopenhagi do Blue Planet. Z fascynacją i niedowierzaniem patrzyłam na tego małego człowieka, który dzielnie pokonywał kolejne kilometry, choć miał problemy z chodzeniem. Walczył tylko po to, by dotknąć wymarzonej rybki i zaspokoić głód wiedzy o podwodnym świecie. Nigdy nie zapomnę też wspólnych śniadań, podczas których Mikołajek, smarując kanapkę nutellą, śpiewał piosenkę zespołu Strachy na Lachy: „Dzień dobry, kocham cię, już posmarowałem tobą chleb”. Niestety, nie ma go już z nami, ale ten mały wojownik nauczył mnie, dorosłą osobę, że nie wolno się nigdy w życiu poddawać!

Spełnianie marzeń z kategorii: „chcę coś mieć” sprawia wolontariuszom najmniej satysfakcji. Zakup laptopów, smartfonów, mebli do pokoju albo domków do ogrodu nie wymaga od nich takiego zaangażowania jak w poprzednich wypadkach.

Jest też kategoria piąta, nieformalna. Trafiają do niej marzenia, których nie da się podporządkować nigdzie indziej. To tutaj znalazło się m.in. pragnienie Darii, dziewczynki, która chciała podziękować weterynarzom za to, że leczyli jej psa na własny koszt. Zwierzak o imieniu Goldi zachorował dokładnie wtedy, kiedy jego pani. Co więcej, na tę samą chorobę.

Wolontariusze potrzebni na już!
Wolontariuszem Fundacji Mam Marzenie może zostać każdy, kto chce podzielić się wolnym czasem z innymi. Co powinien zrobić kandydat? Po pierwsze: wypełnić ankietę zgłoszeniową dostępną na stronie internetowej fundacji i przesłać ją e-mailem. Następnie: przyjść do siedziby fundacji (w Krakowie spotkania dla kandydatów odbywają się w pierwszy poniedziałek miesiąca) wraz z trzema listami polecającymi. Zanim kandydat na wolontariusza zda test wiedzy i podpisze umowę, czeka go 3-miesięczny okres próbny.

Jakie zalety niesie wolontariat w Fundacji Mam Marzenie? Pomaga w rozwoju kariery zawodowej, uczy współpracy w grupie, umiejętność rozwiązywania problemów i zarządzania czasem. Wolontariusz uczy się także jak pozyskiwać sponsorów, organizować zbiórki pieniędzy oraz prowadzić zajęcia z dziećmi.

Anna Krzysztofek: Ta praca uczy pokory i radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Ja wciąż odkrywam w sobie umiejętności, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Niektórzy mówią, że chcieliby pomóc, ale brakuje im czasu. A moja mama zawsze powtarza: „jak nie masz czasu, znajdź sobie pracę. Wtedy będziesz miał czas na wszystko”. Wszystko da się zorganizować. Tylko ostrzegam: spełnianie marzeń uzależnia!

Patrycja Czurak, wolontariuszka, która na co dzień pracuje w korporacji: Walt Disney powiedział kiedyś: „Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać”. Marzenia zawsze były dla mnie ważne, a dążenie do ich spełnienia uważam za najlepszy sposób na życie. Idea, którą szerzy fundacja, jest więc bliska mojemu sercu. Trzeba spełniać marzenia swoje i swoich bliskich. Ale trzeba też pomagać w tym osobom, które nie mają siły i możliwości, by zrobić to same. Marzenia mają ogromną siłę!

Marcin Czerwiński, wolontariusz zawodowo zajmujący się marketingiem: Praca w fundacji pozwala uwierzyć w siebie i swoje możliwości. Tu żaden pomysł nie jest głupi i wszystko jest wykonalne. Przez 5 lat spełniania marzeń przekonałem się, że ofiarowane dobro zawsze powraca do nas z podwójną siłą. Fundacja pozwala mi też oderwać się od problemów życia codziennego, nabrać pozytywnej energii do dalszego działania, a przede wszystkim przewartościować swoje życie i problemy. Bo spiesząc za prozą życia codziennego zbyt często zapominamy o tym, co naprawdę ważne.

Misja: szczęście
Fundacja Mam Marzenie od 2004 r. spełnia marzenia dzieci w wieku 3-18 lat, cierpiących na choroby zagrażające ich życiu. Jej misją jest wywołanie uśmiechu na twarzach podopiecznych oraz zapewnienie im niezapomnianych wrażeń, które dodadzą sił w walce z chorobą.

Jak znaleźć Fundację Mam Marzenie?
Jej krakowski oddział znajduje się przy ul. św. Krzyża 7. Więcej informacji wyszukać można na stronie internetowej: www.mammarzenie.org

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Potrzebują wolontariuszy, aby spełniać marzenia chorych dzieci - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska