Nasza Loteria

Potrącony kot leżał na drodze, nikt nie chciał pomóc

Celina Marchewka
Celina Marchewka
- Obdzwoniłem różne organizacje, służby. Każdy odsyłał mnie dalej lub ignorował. A kot w tym czasie zdychał w bólu. Chyba nie tak to powinno wyglądać - denerwuje się nasz Czytelnik. Maciej Górski. Przed kilkoma dniami na drodze znalazł potrąconego kota. Nie było chętnych do pomocy zwierzęciu. Dlaczego? Odpowiedzi szukała nasza reporterka, Celina Marchewka

Maciej Górski wybrał się w sobotę z żoną na cmentarz w okolicach Strzegomia, żeby posprzątać groby przed Wszystkimi Świętymi. Kiedy wracali, zobaczyli leżącego na drodze kota.

- Musiał być potrącony przed chwilą. Myśleliśmy, że nie żyje, ale on nagle zaczął się ruszać. Zatrzymaliśmy więc samochód, żeby mu jakoś pomóc, nie mogliśmy go przecież tak zostawić. Żona wzięła z bagażnika jakiś koc i przeniosła zwierzę na pobocze. Widzieliśmy, że cierpi, było bardzo poturbowane - relacjonuje.

- Zacząłem dzwonić. Najpierw znalazłem numer do miejscowego weterynarza, ale nie udało mi się dodzwonić, pewnie zamknął już gabinet, w końcu była sobota. Później zadzwoniłem do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, gdzie powiedziano mi, że nie mogą mi pomóc, ponieważ jest sobota i żaden gabinet weterynaryjny nie będzie już czynny. Dali mi numer do schroniska. Tam z kolei dowiedziałem się, że miejsce, w którym kot leży nie jest w ich rejonie i mam dzwonić gdzie indziej. Rozłączyłem się więc i spróbowałem na 112. Pani, która odebrała, zapytała mnie czy kot leży na drodze. Kiedy jej powiedziałem, że znieśliśmy go na pobocze, funkcjonariuszka stwierdziła, że w takim razie nie zagraża bezpieczeństwu i ona nie przyjmie zgłoszenia - wylicza.

- Zdenerwowałem się strasznie, powiedziałem jej nawet, że przenieśliśmy w takim razie kota z powrotem na jezdnię, ale to nic nie pomogło. Poradziła mi, żeby dzwonić na straż miejską (ale tam jej nie ma), albo na miejscowy komisariat. W internecie znalazłem numer na ten komisariat i spróbowałem się połączyć. Przyjęto w końcu moje zgłoszenie i patrol po jakimś czasie przyjechał. Policjanci próbowali się skontaktować z weterynarzem, z którym gmina ma podpisaną umowę, ale nie odbierał. Po jakimś czasie w końcu udało się do niego dodzwonić. Weterynarz przyjechał po ponad godzinie od momentu, kiedy zatrzymaliśmy się przy drodze. Zbadał kota i okazało się, że w międzyczasie zdechł. To straszne! Człowiek chce pomóc zwierzęciu, ale jest odsyłany od drzwi do drzwi - denerwuje się nasz Czytelnik.

Zdarzenie miało miejsce na terenie gminy Strzegom. Alicja Czekajło z tamtejszego urzędu jest zaskoczona przebiegiem całej sytuacji.
- Dobrze, że ten mężczyzna zadzwonił na policję. Nie rozumiem tylko, dlaczego pani ze 112 nie przełączyła go do naszego komisariatu. Być może była niedoinformowana. W gminie Strzegom mamy podpisaną umowę z dzierżoniowskim schroniskiem, a także miejscowym weterynarzem, który reaguje na takie sytuacje przez całą dobę. Jeśli podobne zdarzenie ma miejsce w godzinach pracy urzędu, wówczas można dzwonić do nas, my przekażemy informację dalej. Jeśli jednak coś się dzieje popołudniami lub w weekendy, w takim wypadku najlepiej bezzwłocznie dzwonić na policję. Funkcjonariusze wiedzą, z którym weterynarzem współpracujemy i od razu się z nim skontaktują - tłumaczy Alicja Czekajło z Urzędu Miejskiego w Strzegomiu.

We wrocławskim ratuszu przekonują, że są przygotowani na podobne sytuacje.
- Jeśli to zdarzenie miałoby miejsce na terenie gminy Wrocław, wówczas należałoby się kontaktować ze schroniskiem. Miasto ma z placówką podpisaną umowę, na podstawie której świadczy ono całodobową pomoc między innymi właśnie zwierzętom poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych. Można spróbować wezwać kierowcę na miejsce, albo samemu zawieźć zwierzaka do schroniska - mówi Barbara Borzymowska z Urzędu Miejskiego we Wrocławiu.

Według Ustawy o Ochronie Zwierząt, każda gmina musi na swoim terenie ustalić zasady opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania ich bezdomności.
W tych przepisach określone jest czym dokładnie dana gmina się zajmuje w zakresie pomocy zwierzętom, jakie podmioty z nią współpracują, a także ile pieniędzy z budżetu zostaje przeznaczonych na te cele. Uchwała jest podejmowana każdego roku do końca marca.

Gminy muszą znaleźć rozwiązania dotyczące między innymi:

  • zapewnienia bezdomnym zwierzętom miejsc w schronisku,
  • przeprowadzania bezpłatnych zabiegów kastracji i sterylizacji zwierząt bezdomnych,
  • znakowania bezdomnych psów i kotów,
  • zapewnienie całodobowej opieki weterynaryjnej zwierzętom chorym, rannym lub poszkodowanym w wyniku zdarzeń drogowych,
  • humanitarnego odławiania zwierząt chorych, rannych, poszkodowanych w wypadkach lub stanowiących zagrożenie dla ludzi.

Gminy, w zależności od możliwości, mogą podpisywać umowy na pomoc w wykonywaniu obowiązków wynikających z Ustawy o Ochronie Zwierząt ze schroniskami, fundacjami i organizacjami prozwierzęcymi, a także poszczególnymi placówkami weterynaryjnymi. Jeśli ktoś, tak jak nasz Czytelnik, Maciej Górski, będzie szukał pomocy dla potrąconego zwierzęcia poza swoim miejscem zamieszkania, warto zadzwonić od razu do miejscowego komisariatu policji. Funkcjonariusze muszą wiedzieć, kto odpowiada za pomoc poszkodowanym zwierzętom w ich gminie.

To wyjątkowe miejsce pod Wrocławiem internauci nazwali Zagajnikiem Miłości. Cały świat podziwiał je na Instagramie i Facebooku, gdy wiosną zakwitł tu rzepak. Do Skarczyna między Wrocławiem a Trzebnicą zmierzali wtedy fotografowie z całej Polski. Dziś Zagajnik Miłości znów zachwyca - tym razem pięknymi jesiennymi barwami. Zobaczcie na kolejnych slajdach, posługując się klawiszami strzałek, myszką lub gestami.

Zagajnik Miłości pod Wrocławiem zachwyca jesienią

Przeczytaj także

od 16 lat
Wideo

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 100

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

A gdzie był Balawejder z MPK o rany on by go wziął,. Oni mają wyprawę w robieniu szol

G
Gość

już 2 miesiące o tym czytam

m
msr
10 grudnia 2019, 22:55, Gość:

I co z tego, że nikt nie chciał pomóc? Trzeba było samemu zawieźć do weterynarza

oczywiście znam z autopsji. Jeżeli zawizeziesz sam to musisz zapłacić za operację, opiekę albo uśpienie, które kosztuje 350 zł.

G
Greg

Nie ma kampanii wyborczej to nie było bohatera do przygarnięcia kotka a redaktor stał przez tyle godzin ile wiedział że kotu pomocy nie udzielono.

G
Gość
10 grudnia, 22:55, Gość:

I co z tego, że nikt nie chciał pomóc? Trzeba było samemu zawieźć do weterynarza

Dokładnie!

J
J23

Niestety to tylko Polska:(

G
Gość
17 listopada, 21:04, Tiszantul:

Kogo to obchodzi jest łamana konstytucja trzeba PiS od władzy odsunąć

trzeba było odsunąć, już po wyborach. tak, kot nic nie wie o konstytucji to jest mniej ważny?

G
Gość
29 listopada, 10:23, Gość:

Osobiście psa bym z jezdni zebrał do samochodu i sam szukał weterynarza.

Kot to trochę inna sprawa. Znam mnóstwo kociarzy, wszyscy jacyś obdrapani, ich własny kot nimi gardzi, a oni się tym upajają w ramach jakiegoś masochizmu i jeszcze się cieszą, że są traktowani jak automaty do podawania żarcia. Człowiek kota nie interesuje, kot chodzi swoimi ścieżkami, a że te ścieżki czasami wiodą pod koła samochodu, to cóż, jego prywatna sprawa, w którą się nie będę mieszał, żeby jeszcze pazurem nie oberwać.

bzdura i żenada

G
Gość

I co z tego, że nikt nie chciał pomóc? Trzeba było samemu zawieźć do weterynarza

L
Lili

Bo te wszystkie organizacje zbierajace pieniążki na pomoc zwierzakom biorą kasę w kieszeń!! A jak potrzebna pomoc to się wypinaja!!

G
Gość

Osobiście psa bym z jezdni zebrał do samochodu i sam szukał weterynarza.

Kot to trochę inna sprawa. Znam mnóstwo kociarzy, wszyscy jacyś obdrapani, ich własny kot nimi gardzi, a oni się tym upajają w ramach jakiegoś masochizmu i jeszcze się cieszą, że są traktowani jak automaty do podawania żarcia. Człowiek kota nie interesuje, kot chodzi swoimi ścieżkami, a że te ścieżki czasami wiodą pod koła samochodu, to cóż, jego prywatna sprawa, w którą się nie będę mieszał, żeby jeszcze pazurem nie oberwać.

G
Gość

Kato wolskie [wulgaryzm]...stwo powinno byc wymazane kilkoma nukami z mapy Europy.

m
mlopzaq

W gminie Żmigród jest tak samo,nie znalazłem pomocy dla zwierzęcia,każdy mnie zmył.Niestety pies zdechł.

U
Uczestnik

Te baby na 112 to zawsze takie nie ogarnięte. Radzę jeżeli jedna jest tępa to szybko się rozłączyć i znowu dzwonić. Mi za trzecim razem udało się połączyć z kumata która od razu łączyła z policja a nie wymyślała swoje prawa i rozporządzenia. Za co płaca tym ludziom?

G
Gość
29 października, 8:53, konrad:

Psy już dawno wszystkie obowiązkowo powinny być zarejestrowane i zaczipowane.Pozwoliło by to kosztami obciążać prawnego właściciela.

Z kotami jest ten problem że polskie prawo dopuszcza funkcjonowanie kotów wolno żyjących w przestrzeni publicznej .

Ale wszelkiego rodzaju organizacje pro-zwierzęcę są żywotnie zainteresowane konserwowaniem istniejącej patologi niż realną poprawą dobrostanu zwierząt

29 października, 14:40, Gość:

Nie zgadzam sie na zaczipowanie mojego psa. Moze Ty tez sie zaczipuj, jak to takie super i bezpieczne. :)

21 listopada, 16:02, wikto:

A co niebezpiecznego jest w czipowaniu zwierząt?

Taki sam chip powinien być wymagany u psa/kota oraz jego właściciela i to bezwzględnie.

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska