Dla spokoju nie używajcie też metafor. No, a przede wszystkim uważajcie na słowo "gej" (i wszystkie jego pochodne) i nie wypowiadajcie go pod żadnym pozorem, chyba że znaleźliście się w obsadzie nowych odcinków programu "Jackass" i niestraszna wam obita gęba lub zwiędnięte uszy. Dlaczego? Bo jeden gej, a właściwie "pedał", jedno przedstawienie i kilka metafor w zupełności chórowi górniczemu wystarczy.
Ów "pedał" występuje w spektaklu "Orkiestra", przygotowanym przez legnickich aktorów z okazji 50. rocznicy powstania KGHM. Nie materializuje się co prawda na scenie, ale wychodzi z ust Zenka - jednego z bohaterów. Chłopaczyna skłaniany do wstąpienia w zastępy śpiewających kolegów odparowuje, że "chór to czyste pedalstwo", czyli - w domyśle - składa się z "pedałów". Można mu wybaczyć - jest chłopakiem z zabitej dechami podrzeszowskiej wsi, który przyjeżdża do Lubina poszukać lepszego jutra. Scenarzysta Krzysztof Kopka jest dla niego łaskawy - wskazuje mu do tego jutra drogę. I, przewrotnie, w końcu umieszcza w górniczym zespole, który czyni z nie-go wrażliwego na sztukę faceta.
Spadkobiercom Kościuszki może nie spodobać się na przykład, że w spektaklu "Berek Joselewicz" generał nie dość, że jest kobietą, to jeszcze roznegliżowaną
Niestety, członkowie prawdziwego chóru działającego przy KGHM przemianę Zenka skwitowali wzruszeniem ramion. Zażądali za to od Jacka Głomba - reżysera spektaklu - zmiany w zdaniu o "czystym pedalstwie". Nie, wcale nie chodzi im o to, że w kopalni pedalstwo może być co najwyżej brudne. Chodzi im o o usunięcie "pedalstwa" raz na zawsze z tekstu sztuki, choć w liście do reżysera utrzymują, że doskonale wiedzą, co to jest metafora. W tym samym liście pytają też, czy "nie można było użyć innego środka artystycznego wyrazu, który nie krzywdziłby niepotrzebnie ludzi".
Już nie mogę się doczekać, co będzie dalej. Może zaprotestują mieszkańcy podrzeszowskich wsi, wypierając się prostackiego Zenka? A spadkobiercy Tadeusza Kościuszki wytoczą działa przeciwko dyrektorowi Teatru Polskiego we Wrocławiu, który pozwolił na to, by generał w spektaklu "Berek Joselewicz" nie dość, że był kobietą, to jeszcze roznegliżowaną? Do sądu mogliby pójść też potomkowie Bolesława Prusa. W "Lalce", którą na tej samej scenie wyreżyserował Wiktor Rubin, Wokulski za nic ma dziewiętnastowieczny savoir vivre i do Izabeli Łęckiej mówi bezpardonowo: "Wsadź mi palec w dupę".
O swoje mogłyby też zawalczyć żony pracowników budek z kebabem i taksówkarzy. Te od kebabów niech zaskarżą Wrocławski Teatr Pantomimy, który pokazuje spektakl o facecie uprawiającym seks z kawałkiem mięsa, w złym świetle stawiając ich mężów. Te zaś od taksówkarzy niech wynajmą detektywa i sprawdzą, czy ich wybranek nie wzoruje się na głównym bohaterze farsy "Mayday", który tak bardzo kochał kobiety, że poślubił aż dwie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?