Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poszukiwania Piotra Lucińskiego: Studenta widziano na Grabiszyńskiej? Są nowe tropy, ale fałszywe

Weronika Skupin
fot. Weronika Skupin
22-letni student Politechniki Wrocławskiej, świdniczanin Piotr Luciński zwany Ponczkiem, wciąż jest poszukiwany przez policję i fundację ITAKA. - Nie mamy żadnych nowych pewnych wiadomości w jego sprawie - przyznają zgodnie policja i znajomi zaginionego. Tropów jest coraz mniej i zawsze okazują się fałszywe. Czy dziś dowiemy się czegoś nowego? We wtorek Luciński miał być widziany na ul. Grabiszyńskiej i pl. Jana Pawła II - takie telefony dostała ITAKA.

Piotr Luciński ostatnio był widziany 19 stycznia. Wtedy wracał ze znajomymi z klubu Ambasada. Grupka miała się rozdzielić pod Halą Targową, a Piotrkowi w dalszej drodze przez Ostrów Tumski towarzyszyć miał jeden kolega. Widział Ponczka po raz ostatni, gdy ten wyszedł za potrzebą w okolicy "mostu zakochanych". Jak potwierdza Sylwia Kaczan z fundacji ITAKA, Piotr Luciński przed zaginięciem oddalił się od grupy.

Wielodniowe poszukiwania, włączenie się w akcję psów tropiących, straży pożarnej z podwodnymi kamerami, fundacji Itaka i rzeszy wrocławian, nie przyniosły skutku. Znajomi Piotra rozwieszali w stolicy Dolnego Śląska a także w jego rodzinnej Świdnicy plakaty i rozdawali ulotki. O ile jednak w kilka dni po zaginięciu zdarzały się sygnały, że Piotr był widziany w różnych miejscach, m.in. pojazdach MPK, sklepach, czy McDonaldzie, o tyle teraz właściwie nikt już się w tej sprawie nie odzywa. Wszystkie tropy okazały się fałszywe, czemu dowiodły m.in. nagrania monitoringu i wyciągi bankowe z konta Piotra Lucińskiego.

Czytaj też: Piotr Luciński wciąż poszukiwany. Matka studenta: dziękuję wszystkim za pomoc (ZDJĘCIA)

- Poszukiwania Piotra Lucińskiego nie zostały zawieszone, ale nie są też prowadzone w takiej formie jak tuż po zaginięciu - mówi nadkom. Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej policji. - Reagujemy na każdy sygnał i sprawdzamy informacje, ale chcielibyśmy, żeby były wiarygodne. Wcześniej pojawiały się różne tropy, ale informacje o możliwym miejscu przebywania zaginionego okazały się nieprawdziwe - dodaje Zaporowski i podaje przykład takiego działania policji, które nie przyniosło skutku. - W zeszłym tygodniu pojawił się sygnał, że Piotr Luciński może przebywać w jednym ze szpitali lub noclegowni dla bezdomnych. Sprawdziliśmy je wszystkie z wynikiem negatywnym - mówi Zaporowski.

Czynne działania, takie jak akcja poszukiwawcza z psami czy szukanie Piotra w Odrze, zostały odroczone. Czy nurkowie będą jeszcze sprawdzać rzekę? - Jest pewne miejsce do sprawdzenia, ale wysłanie tam nurków czy też sprzętu poszukiwawczego zależy od strażaków, którzy tymi narzędziami dysponują. Muszą się poprawić warunki pogodowe - tłumaczy nadkom. Krzysztof Zaporowski.

Wcześniej pisaliśmy: Piotr Luciński wciąż zaginiony. Odrę sprawdzą nurkowie?

Fundacja ITAKA otrzymała dziś dwa kolejne sygnały. - Osoby podobne do zaginionego miały być widziane dziś na ul. Grabiszyńskiej i pl. Jana Pawła II - przekazuje Sylwia Kaczan z fundacji. ITAKA przekazała już tę informację z policji. Jak mówi kobieta, miejsca wymienione przez informatorów są objęte monitoringiem miejskim.

Policja po zaginięciu studenta sprawdziła już monitoring w wielu miejscach. Między innymi w okolicach Ostrowa Tumskiego ale też tam, gdzie Luciński był podobno widziany. - Kamery pokazały, że Piotr wchodził na Ostrów Tumski, ale nie zszedł z wyspy - przekazuje jeden ze znajomych Ponczka, który swoje dane pozostawił do wiadomości redakcji. - Niestety policja pomału odpuszcza. Przypuszczają, że nasz kolega wpadł do Odry. My cały czas wierzymy, że znajdzie się cały i zdrowy, choć monitoring na to nie wskazuje - mówi chłopak.

Dodaje też, że część plakatów z wizerunkiem Piotra jest zdzierana z przystanków. - Ludzie myślą, że urządzamy sobie jakąś maskaradę. Zastanawiamy się więc nad zorganizowaniem bilbordów, których nikt nie zedrze. Orientujemy się na razie jak to wygląda cenowo - informuje chłopak.

Sylwia Kaczan z ITAKI pracę policji, reakcję rodziny i wrocławian ocenia pozytywnie. - Rodzina przekazała nam informację o zaginięciu bardzo szybko, bo już 20 stycznia (dzień po tym, jak Piotrek przepadł bez śladu przyp. red.). Od tego czasu otrzymaliśmy łącznie 20 sygnałów od informatorów. To dużo. W dodatku są one bardzo szczegółowe. Informatorzy podają miejsce, godzinę, opisują ubiór i zachowanie obserwowanej osoby. Większość informatorów zgadza się też, byśmy podawali ich numer policji. Z funkcjonariuszami z kolei współpraca w poszukiwaniach układa nam się dobrze - mówi Sylwia Kaczan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska