Parlamentarzyści debatują właśnie nad zmianami przepisów. Jeśli je uchwalą, te wejdą w życie pod koniec roku. Na razie więc rowerzyści, którzy po kilku piwkach wsiądą na rower, nie mogą liczyć na pobłażliwość.
A pijanych cyklistów jest zatrważająco wielu. W Sycowie podchmielony rowerzysta próbował przekupić policjantów, dając im 100 zł łapówki. 53-latek miał prawie dwa promile alkoholu w organizmie. - Takie przypadki można mnożyć, bo dolnośląscy policjanci każdego dnia zatrzymują kilku pijanych rowerzystów - potwierdza Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji. W naszym województwie w ubiegłym roku zatrzymano ich ponad 1500. W tym roku tylko w powiecie legnickim było prawie 300 pijanych rowerzystów. Jeśli mają mniej niż 0,5 promila alkoholu w organizmie, ale więcej niż 0,2, sądy karzą ich przeważnie grzywną do kilkuset złotych. Jeśli jednak rowerzysta ma ponad 0,5 promila, to popełnia przestępstwo i oprócz grzywny sąd zabiera mu prawo jazdy, jeśli zatrzymany je ma. Jeżeli nie, dostaje tylko grzywnę i zakaz jazdy rowerem.
- Dlaczego zabiera się prawko, skoro jazda na rowerze nie wymaga żadnych uprawnień? - dziwi się Konrad Piasecki, wałbrzyski kierowca ciężarówek. Jak dodaje, za czasów PRL było tak, że milicjant spuszczał z koła powietrze w rowerze pijanego cyklisty i sprawa była załatwiona. Dziś sądy rejonowe prawie codziennie rozpatrują sprawy pijaków na dwóch kółkach.
To sąd ma karać rowerzystę
Z Tadeuszem Titowem, jeleniogórskim adwokatem, który popiera propozycję posłów, rozmawia Mariusz Junik
4,25 promila alkoholu we krwi miał rowerzysta, którego zatrzymano w Długołęce
Czy zlikwidowanie przepisu mówiącego o obligatoryjnym zabraniu prawa jazdy pijanemu rowerzyście to dobry pomysł?
Uważam, że tak. Należy zrezygnować z obligatoryjnych ograniczeń. Większość przepisów, które z góry narzucają sądowi ukaranie sprawcy w określony sposób, należałoby zmienić. Każdy przypadek jest inny i nie można wszystkich oceniać jedną miarą już w przepisach, czyli w tym przypadku w kodeksie karnym. W końcu bowiem to sąd jest od oceny konkretnego przestępstwa i to on wie najlepiej, czy zabranie prawa jazdy każdemu pijanemu rowerzyście jest najlepsze.
Czyli uważa Pan, że posłowie powinni zostawić sądowi swobodę w ocenie konkretnego zdarzenia?
Absolutnie tak. Oczywiście granice kar powinny być określone w przepisach, jednak już ich zastosowanie w praktyce powinno leżeć wyłączenie po stronie sądu. To sąd powinien decydować, czy zabrać pijanemu rowerzyście prawo jazdy, czy nie zabierać. Posłowie, uchwalając przepisy, powinni dać sądowi jak największą swobodę w ocenie sprawy.
Każdy pijany to zagrożenie
Z Tomaszem Kucharem, kierowcą rajdowym, który proponuje zaostrzenie kar, rozmawia Mariusz Junik
6 wypadków spowodowali pijani rowerzyści w ubiegłym roku na Dolnym Śląsku
Czy pijany rowerzysta powinien być łagodniej traktowany od pijanego kierowcy samochodu?
Uważam, że nie. Pijany kierowca pojazdu, bez znaczenia, jaki to pojazd, jest w każdym wypadku zagrożeniem na drodze. Mam świadomość, jak negatywnie alkohol wpływa na człowieka. Widziałem wiele wypadków, których przyczyną był tylko i wyłącznie wypity alkohol i twierdzę, że nie powinno być pobłażania dla pijanych: czy to rowerzystów, czy kierowców samochodów. Nie zmieniałbym przepisów, a je wręcz zaostrzył.
Zaostrzył? Obecnie obowiązujące przepisy są dość uciążliwe dla pijanych kierujących pojazdami.
Właśnie. I co z tego, skoro liczba pijanych na drogach wcale nie maleje. Każdy z nich jest zagrożeniem, mniejszym lub większym, ale zawsze zagrożeniem. Nie powinno się łagodzić przepisów, bo surowa kara zawsze działa odstraszająco. Ponadto wszystkich kierowców powinna obowiązywać generalna zasada: piłem - nie jadę. Każdy powinien mieć to zakodowane w głowie. Jeśli jednak złamie zasadę, musi ponieść karę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?