Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poseł Palikota narzeka: w Sejmie co drugi to premier lub minister

Marcin Torz
fot. Krzysztof Białoskórski
Henryk Kmiecik, poseł Ruchu Palikota z Lubawki na Dolnym Śląsku, domaga się od premiera Donalda Tuska zmian w Sejmie. I to rewolucyjnych, bo chce odebrać tytuły ważnym parlamentarzystom. - Byli marszałkowie, premierzy czy ministrowie nie powinni być tytułowani tytułami, które im się już nie należą - stwierdza.

Teraz jest tak, że na przykład lider Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, były szef rządu, jest grzecznościowo tytułowany "premierem". - Zwyczaj ten, który bardzo często debaty sejmowe, konferencje czy wywiady zamienia w niekończący się korowód wymieniania tytułów, nie dość, że utrudnia komunikację, to jeszcze powoduje nierzadko zamieszanie graniczące z groteską - wylicza w swojej interpelacji poseł Kmiecik.

W rozmowie z nami dodał, że do absurdalnych sytuacji dochodzi w kuluarach. - Gdy ktoś powie "panie ministrze", to odwraca się nieraz kilka osób na raz. Przecież to absurd. Oficjalnie powinno się albo zupełnie zrezygnować z tytulatury, albo używać sformułowania na przykład "były premier" - mówi Kmiecik.

Kmiecik wylicza, że na sali sejmowej jest co najmniej kilkunastu marszałków Sejmu, w tym tych byłych i tych z przedrostkiem wice-, kilku premierów oraz niezliczona liczba ministrów.

Na pomysł Kmiecika ostro zareagował Stefan Niesiołowski, poseł PO, były wicemarszałek Sejmu.
- To chyba jakiś żart? Pan Kmiecik chyba musi się zastanowić, czy w ogóle powinien być posłem. Bo chyba nie rozumie, czym poseł powinien się zajmować. Jeśli nie umie normalnie pracować, tylko ma takie dziwne pomysły, to powinien złożyć mandat poselski. Jego propozycja to przecież czysty absurd. Często jest jednak tak, że nowi posłowie wymyślają takie rzeczy. Chyba tylko po to, by zwrócić na siebie uwagę mediów - skomentował zaaferowany Stefan Niesiołowski.

Poseł Platformy Obywatelskiej dodał, że używanie takich tytułów świadczy po prostu o kulturze osobistej.
- Na podpułkownika mówi się pułkownik, na docenta profesor. I jakoś nigdy nikomu to nie przeszkadzało. Moim zdaniem, również w Sejmie, nie rodzi to żadnych komplikacji. Zresztą, teraz na sali jest tylko trzech byłych premierów: Leszek Miller, Jarosław Kaczyński i Waldemar Pawlak - mówi były wicemarszałek Niesiołowski.

Więcej jest byłych marszałków i wicemarszałków, a najwięcej ministrów. Takim tytułem posługują się też sekretarze stanu w gabinetach ministrów.
Na przykład Grzegorz Schetyna. Dolnośląski polityk był już i marszałkiem Sejmu, i wicepremierem. Może więc mówić do niego albo "panie premierze", albo "panie marszałku"?
Jak mówi Henryk Kmiecik?
- Normalnie. Panie pośle. Nawet się z tego ostatnio z Grzegorzem Schetyną śmialiśmy - kończy dolnośląski deputowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska