Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomnik Lotników Polskich w Northolt - twardy dowód pamięci

Artur Szałkowski
26 września 1940 roku gościem dywizjonu 303 był król Anglii Jerzy VI. W trakcie wizyty, Polaków poderwano do lotu i zestrzelili 12 maszyn Luftwaffe
26 września 1940 roku gościem dywizjonu 303 był król Anglii Jerzy VI. W trakcie wizyty, Polaków poderwano do lotu i zestrzelili 12 maszyn Luftwaffe FOT. ARCHIWUM OŚRODKA KARTA
Dokładnie 70 lat temu polscy piloci, biorąc udział w bitwie o Anglię, zapisali chlubną kartę historii. Mieli istotny wkład w zwycięstwie nad hitlerowską Luftwaffe. Hołd poległym polskim lotnikom oddano na Wyspach Brytyjskich okazałym monumentem.

Od bitwy w przestworzach Wielkiej Brytanii, która była pierwszą klęską III Rzeszy i miała istotny wpływ na porażkę hitlerowskich Niemiec w II wojnie światowej, mija dokładnie 70 lat. W Northolt na zachodnich przedmieściach Londynu, gdzie wówczas stacjonował słynny polski dywizjon 303, nadal mieści się baza Royal Air Force (Królewskich Sił Powietrznych). Wciąż są tu również trwałe ślady pobytu bohaterskich pilotów znad Wisły. Najbardziej wymowny to Polski Cmentarz Wojenny z grobami poległych lotników oraz wzniesiony już po wojnie Pomnik Lotników Polskich w Northolt (Memory of Fallen Polish Airmen).

Pomysł uczczenia kolegów poległych w bitwie o Wielką Brytanię zrodził się wśród polskich lotników już w 1943 roku. Początkowo miała to być pamiątkowa tablica. W realizacji projektu przeszkodziła jednak wciąż trwająca wojna. Dlatego dopiero latem 1945 roku postanowiono zbudować w Northolt pomnik. W tym celu zawiązano komitet, a sprawa została nagłośniona na łamach "The Daily Telegraph".

W lipcu 1946 roku rozpoczęto zbiórkę pieniędzy na monument. Datki wpływały zarówno od żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, jak i nastawionych pozytywnie do przedsięwzięcia Brytyjczyków. Parcelę pod pomnik przekazało hrabstwo Middlesex, jako dzierżawę na... 999 lat. Roczny czynsz z tytułu jej użytkowania ustalono w symbolicznej kwocie, równowartości jednego ziarnka pieprzu!

Na pomniku wyryto tylko 1241 nazwisk poległych lotników

Mimo hojności darczyńców, koszt budowy monumentu przekroczył sumę zebranych funduszy. Dlatego podjęto decyzję, że pomnik zostanie wzniesiony z tańszego niż pierwotnie planowano surowca. Wybór padł na piaskowiec "York". Na pomniku wyryto tylko 1241 nazwisk poległych lotników. Wiele kontrowersji wzbudziło pominięcie nazwisk ponad 800 lotników, którzy zginęli w trakcie lotów niezwiązanych z operacjami bojowymi. Oficjalne odsłonięcie monumentu nastąpiło 1 listopada 1948 roku.

Niespełna pół wieku później pomnik nadawał się już do kapitalnego remontu. Na regularnie czyszczonych tablicach z piaskowca zaczęły się zacierać nazwiska poległych, na bryle pomnika pojawiły się ubytki. Z tych powodów w 1995 roku zawiązał się Komitet Odbudowy i Rekonstrukcji Pomnika w Northolt. Honorowy patronat nad przedsięwzięciem objęli: Ryszard Kaczorowski, prezydent RP na uchodźstwie, oraz sir John Grandy, marszałek Królewskich Sił Powietrznych Wielkiej Brytanii. Projekt rekonstrukcji pomnika wykonał prof. Zbigniew Gąsiewicz. Natomiast surowiec, który miał zastąpić nietrwały piaskowiec, postanowiono pozyskać z Dolnego Śląska.
Wybór padł na twardy granit ze Strzelina i sjenit z Kośmina koło Piławy Górnej.
- Informacja o zamówieniu była ogromnym zaskoczeniem, ale również wyróżnieniem. Jako chłopiec zaczytywałem się w książkach o bohaterskich czynach polskich lotników na frontach II wojny światowej - przyznaje Ryszard Chęciński, wówczas dyrektor piławskiego "Sjenitu". - Kiedy realizowaliśmy zamówienie, wielu z nich jeszcze żyło.

Przygotowanie elementów zamówionych u dolnośląskich skalników trwało od grudnia 1995 roku do lutego 1996 roku. Najpierw trzeba było dokonać wyboru odpowiedniego kamienia. Musiał mieć jednolitą barwę, by poszczególne elementy monumentu idealnie się komponowały. Wybrany kamień nie mógł również mieć żadnych skaz. Później z wyselekcjonowanych bloków trzeba było wyciąć z wielką precyzją elementy pomnika, idealnie do siebie pasujące, oraz je wypolerować.
- Zajmowałem się wycinaniem i formatowaniem elementów pomnika - wspomina Wojciech Szcześniak, wówczas pracownik produkcji piławskiego "Sjenitu". - Były bardzo solidne i miały grubość 8-10 cm oraz 18-20 cm.

Dokładnie sto i dwa nowe, kamienne elementy Pomnika Lotników Polskich w Northolt były gotowe w marcu 1996 roku. Nim ładunek o wadze ponad 30 ton zapakowano w czterdzieści dwie skrzynie i dostarczono do portu w Gdyni, skąd drogą morską został przetransportowany do Anglii, część nowych płyt pomnika trafiła jeszcze do firmy "EBS GRANIT" z Dzierżoniowa. Była ona jedną z pierwszych w kraju, która do wykonywania wyrytych w kamieniu napisów i rysunków, używała techniki komputerowej.

Najbardziej skomplikowane i czasochłonne było przygotowanie godeł wszystkich jednostek lotniczych

- Najbardziej skomplikowane i czasochłonne było przygotowanie godeł wszystkich jednostek lotniczych, które zostały wyryte na tablicach pomnika - tłumaczy Bogdan Skiba, właściciel firmy. - Musiałem wykonać je ręcznie, mając za wzór tylko dostarczone mi przez zleceniodawców fotografie. Efekt końcowy był jednak znakomity. Polscy lotnicy przesłali mi nawet podziękowania i publikację ze zdjęciami odnowionego pomnika.

W zrekonstruowanym monumencie w Northolt poszerzona została platforma przed frontonem. Główne i boczne wejścia do pomnika dostosowano dla osób niepełnosprawnych. Za cokołem powstał półkolisty mur, do którego przytwierdzono tablice z nazwiskami poległych lotników. Również ponad 800 tych, których zabrakło w 1948 roku. Całość zyskała także nowe oświetlenie.
Co roku we wrześniu pomnik w Northolt jest jednym z głównych miejsc obchodów kolejnych rocznic bitwy o Anglię. W tym roku na uroczystość organizowaną przez Fundację Stowarzyszenia Lotników Polskich w Wielkiej Brytanii przybył między innymi książę Kentu, Edward Windsor.

Niestety, na obchodach kolejnych rocznic bitwy pojawia się coraz szczuplejsze grono polskich lotników, którzy walczyli na frontach II wojny światowej. Wśród żywych nie ma już nikogo z bohaterskich pilotów dywizjonu 303. W listopadzie minie sześć lat od śmierci generała pilota Stanisława Skalskiego. Najsłynniejszego polskiego pilota myśliwca z czasów II wojny światowej i uczestnika bitwy o Anglię. Na Dolnym Śląsku mieszka jednak wiele osób, które miały okazję nie tylko poznać, ale również zaprzyjaźnić się z lotnikiem, który już za życia stał się legendą.

- Od 1963 roku przygotowywałam we wrocławskim ośrodku Telewizji Polskiej cieszący się wielką popularnością i emitowany na cały kraj program na żywo - wspomina dziennikarka Barbara Folta.
- Jego bohaterami byli między innymi polscy lotnicy z okresu II wojny światowej oraz cichociemni. Do udziału w jednym z pierwszych programów udało mi się namówić Stanisława Skalskiego. Tak się zaczęła nasza długoletnia znajomość.

Generał Skalski nie rozdrapywał starych ran, patrzył w przyszłość

W programie tym miał wziąć udział również pułkownik pilot Witold Łokuciewski, uczestnik bitwy o Anglię i ostatni dowódca dywizjonu 303.
We Wrocławiu czekano na niego niemal do ostatniej chwili przed rozpoczęciem emisji programu. Z Warszawy do Wrocławia Witold Łokuciew-ski leciał jednak przez Katowice. Tam podobno miał spotkać dawno niewidzianych znajomych i do Wrocławia na nagranie ostatecznie nie dotarł. W związku z niedotrzymaniem przez niego słowa Barbara Folta nie zapraszała go już więcej do swoich programów. Skalski natomiast pojawił się w stolicy Dolnego Śląska jeszcze wiele razy i brał udział nie tylko w telewizyjnych programach, ale również między innymi w spotkaniach z młodzieżą szkolną.
- Skalski był wielką osobowością, a zarazem bardzo sympatycznym i przystępnym człowiekiem - opowiada Jerzy Siatkowski, dyrektor Aeroklubu Ziemi Wałbrzyskiej. - W czasie lotów bojowych wielokrotnie ocierał się o śmierć, a kiedy po wojnie powrócił do kraju, został uwięziony przez reżim komunistyczny i skazany na śmierć. Kiedy z nim wielokrotnie rozmawiałem, nigdy nie rozdrapywał tych ran. Był pogodny i cały czas patrzył do przodu, wybiegając planami w przyszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska