Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomidory były strzałem w dziesiątkę

Redakcja
Pomidory były strzałem w dziesiątkę W Siechnicach i pod Bogatynią  w wielkich szklarniach rosną pomidory, które potem trafiają do sieci dyskontów Biedronka
Pomidory były strzałem w dziesiątkę W Siechnicach i pod Bogatynią w wielkich szklarniach rosną pomidory, które potem trafiają do sieci dyskontów Biedronka
Grupa Citronex to wielobranżowa firma, zajmująca się m.in. uprawą pomidorów. Przedsiębiorstwo jest właścicielem ogromnych i nowoczesnych kompleksów szklarniowych. Jeden z nich o powierzchni 44 ha w Siechnicach, jest pionierem wśród największych europejskich szklarni. Drugi, mniejszy, lecz z realnym potencjałem na poważną rozbudowę, znajduje się pod Bogatynią, przy elektrowni Turów. Szklarnie działają przez okrągły rok, dzięki czemu mogą stale zaspokajać potrzeby polskich konsumentów, zainteresowanych lokalnym produktem.

Tygodniowo szklarnia w Bogatyni produkuje 150 ton pomidorów, które rozwożone są do sklepów sieci dyskontów „Biedronka”. 120 pracowników dba o doskonałą jakość produktu.[/b]

W 2011 roku Grupa Citronex zainwestowała w zakup pierwszych gruntów pod budowę najnowocześniejszej, nie tylko w Polsce, ale i w Europie, szklarni pod uprawę pomidorów.
W 2013 roku tuż przy granicy polsko-niemieckiej rozpoczęto budowę kompleksu szklarni do całorocznej uprawy pomidorów. Na początek zagospodarowane zostało 10 ha.

Merkel się zatruła
Firma od lat zajmuje się importem bananów, ma więc bardzo dobre relacje z kupcami, doskonale zna rynek owoców, jak i warzyw.
– Dowiedzieliśmy się, że jakość pomidorów jest bardzo zła. Zwłaszcza tych pochodzących z Maroka. Powodem jest przerzucanie towaru przez port w Rotterdamie, gdzie jest dodatkowy postój. Do Polski trafiały najstarsze warzywa, które już zaczynały się psuć poprzez długi postój i zmiany temperatury – opowiada Artur Toronowski, założyciel firmy Citronex.

W krajach arabskich, a nawet w Hiszpanii, woda do pomidorów pozyskiwana jest z morza i przechodzi proces odsalania. Taka woda nigdy nie będzie korzystnie wpływać na jakość warzywa. Pomidor w 80 procentach złożony jest z wody i tu sprawdza się podstawowa zasada: dobra woda to dobry pomidor.

– Zainteresowaliśmy się uprawą pomidorów, ponieważ nadarzyła się okazja. W 2011 roku całą Europą poruszyła wypowiedź kanclerz Angeli Merkel, która oświadczyła, że prawdopodobnie zaraziła się bakterią coli po zjedzeniu pomidora lub ogórka. Europejskie zakłady, które produkowały te warzywa, zaczęły bankrutować. Zakład w Siechnicach w tamtym roku poniósł straty w wysokości 10 milionów złotych. Ówczesna dyrekcja postanowiła sprzedać zakład, a my przystąpiliśmy do przetargu i wygraliśmy. Szklarnia w Siechnicach to największy zakład w Polsce i Europie. Od wspaniałych i doświadczonych pracowników z 30- letnim stażem, uczyliśmy się, na czym polega produkcja pomidorów. Ich zaangażowanie i doświadczenie pozwoliło nam osiągnąć sukces. Część zatrudnionych przenieśliśmy z Siechnic do Bogatyni i to był strzał w dziesiątkę – dodaje Artur Toronowski.

Przedsiębiorstwo ma własne stacje uzdatniania wody w Siechnicach i w Bogatyni. Firma współpracuje z najlepszymi w Polsce instytucjami zajmującymi się badaniami  jakości wody. Co tydzień poddawana jest ona badaniom i analizie, aby niezmiennie była najlepszej jakości. Dodajmy, że obecnie trwa remont stacji uzdatniania wody w Siechnicach.

Ciepło z elektrowni
Lokalizacja szklarni w Bogatyni nie jest przypadkowa. Dzięki współpracy z elektrownią Turów, ciepło odpadowe pozyskane z obiegu technologicznego elektrowni w postaci gorącej wody, zamiast trafiać do chłodni kominowych, jest kierowane do układu grzewczego szklarni. Dzięki temu pomidory mają    BBbb odpowiednią temperaturę do prawidłowego rozwoju. Korzyść jest obopólna, bo elektrownia oszczędza na kosztach chłodzenia wody. Z kolei korzyść dla środowiska polega na wykorzystaniu dwutlenku węgla (CO2), emitowanego przez elektrownię do atmosfery. Wchłaniany przez rośliny dwutlenek węgla jest jednym z kluczowych składników w biochemicznym procesie fotosyntezy.

Nowe miejsca pracy
Lokalne władze od początku były przychylne projektowi. Burmistrz miasta i gminy Bogatynia Andrzej Grzmielewicz, który od początku wspierał przedsięwzięcie, jest zwolennikiem ochrony przyrody. Przyczynił się do sukcesu rozmów z władzami elektrowni. Budowa szklarni nie była prostą sprawą. Teren jest górzysty, jego wyrównanie trwało dwa lata. Szklarnia została zaprojektowana w myśl norm unijnych. Wykonawcą była firma holenderska. Pozwolenie na budowę na podstawie surowych norm wydało Starostwo Powiatowe w Zgorzelcu.

Firma podpisała porozumienie z Uniwersytetem Przyrodniczym we Wrocławiu. Citronex finansuje budowę czterohektarowej szklarni na potrzeby akademickie. Będą w niej prowadzone badania wydajności i jakości warzyw, co stanie się doskonałym źródłem wiedzy, która znajdzie zastosowanie w praktyce dla rozwoju firmy. Szklarnia ma być podzielona na kilka sektorów z uprawą różnych gatunków i odmian warzyw, m.in. papryki, pomidorów i ogórków.

Przyszłości rysuje się obiecująco. Firma chce docelowo poszerzyć działalność o kolejne gatunki warzyw. Wykupiono już tereny, aby powiększyć istniejący zakład pod Bogatynią z 10 hha do 60 ha. To oznacza również miejsca pracy dla kilkuset osób. W bogatyńskiej szklarni pracuje teraz 120 osób, w Siechnicach – 500. Pracownicy zbierają pomidory i odkładają je do skrzynek, które po wypełnieniu ustawiane są na wózkach. Potem wózki zostają spięte, a kierowca wiezie je do sortowni. Posortowane, zabezpieczone przed uszkodzeniem pomidory przeładowywane są do tirów i trafiają do sklepów. Ten proces jest niemal w pełni zmechanizowany.

Logiczna dynamika rozwoju
- Firma Citronex założona została w 1988 roku. Zaczynaliśmy od importu owoców cytrusowych na polski rynek. Wtedy to wyznaczyliśmy główny kierunek rozwoju, który jest stale utrzymywany. Owoce sprowadzaliśmy własnym transportem, co z kolei dało początek drugiej, bardzo ważnej gałęzi biznesu – mówi Robert Zarzecki, współwłaściciel Grupy Citronex

Citronex to doskonały przykład na ewolucyjny rozwój przedsiębiorstwa. Wraz ze wzrostem importu konieczna była rozbudowa floty transportowej. Flota z kolei musiała gdzieś tankować (stąd własne stacje), być serwisowana (własne serwisy opon oraz serwisy naprawcze) czy też wymagała utrzymywania w czystości (własna, w tej chwili największa w Polsce, sieć myjni TIR).

– Dzisiaj we wszystkich spółkach grupy zatrudniamy ponad 1500 osób. Jesteśmy największym w Polsce importerem bananów. Od 2012 roku znajdujemy się w czołówce producentów pomidorów szklarniowych w Polsce, prowadząc uprawy pod szkłem na pięćdziesięciu pięciu hektarach. Dysponujemy flotą ponad 350 zestawów, która świadczy usługi transportowe na potrzeby własne, ale także dla innych podmiotów. Zarządzamy stacjami paliw, supermarketami, restauracjami, hotelami oraz myjniami TIR. Każdy kolejny szczebel rozwoju w sposób naturalny wiązał się z pierwotnie obranym kierunkiem – wyjaśnia Robert Zarzecki.

Małgorzata Zgrodzka

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska