Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski Ład. Większość nauczycieli nic nie straci, a część nawet zyska [ROZMOWA]

Janusz Gajdamowicz
Janusz Gajdamowicz
Roman Kowalczyk, dolnośląski kurator oświaty opowiada o tym, którzy nauczyciele zyskają na Polskim Ładzie
Roman Kowalczyk, dolnośląski kurator oświaty opowiada o tym, którzy nauczyciele zyskają na Polskim Ładzie Janusz Gajdamowicz
O kształceniu dzieci i młodzieży w dobie pandemii koronawirusa, wynagrodzeniach dla nauczycieli po wprowadzeniu w życie programu Polski Ład oraz o zamieszaniu wokół ustawy „Lex Czarnek” rozmawialiśmy z Romanem Kowalczykiem, dolnośląskim kuratorem oświaty.

Po trzytygodniowej świąteczno-noworocznej przerwie uczniowie wrócili do szkół. Jak funkcjonuje nauczanie stacjonarne w dolnośląskich placówkach w dobie trwającej pandemii?

Po krótkiej kwarantannie wróciliśmy do nauczania stacjonarnego i cieszymy się z tego niezmiernie, gdyż jest to naturalnym stanem oświaty. Kształcenie zdalne jest ostatecznością i tylko w części może zastąpić naukę, jaka powinna odbywać się w szkole, w której nasza młodzież nawiązuje relacje i kontakty z rówieśnikami oraz pedagogami, a pozostając przy komputerach jednak popadamy w uzależnienia czy depresje. Słabnie też kondycja fizyczna. Dlatego trzeba uczynić wszystko aby to nauczanie stacjonarne miało miejsce, bo - powiem tu za ministrem Przemysławem Czarnkiem - jest ono wszystkim potrzebne jak tlen, a ja podpisuję się pod tym dwoma rękami. Dodam, że podczas tej przerwy nauczanie trwało przez siedem dni, pozostały czas obejmował tradycyjną o tej porze kanikułę, a sens tej zmiany polegał na tym, aby nie zaniedbać edukacji, a zarazem dać pewien oddech epidemiczny i dzięki temu, jak wszystko dobrze się ułoży bez przeszkód funkcjonować w takiej formie aż do 31 stycznia, kiedy to rozpoczną się ferie zimowe na Dolnym Śląsku.

W niektórych europejskich państwach wprowadzono nakaz noszenia maseczek podczas wszystkich zajęć szkolnych – nawet w trakcie wychowania fizycznego. Jak to wygląda w Polsce i w naszym regionie?

Jak wiemy, w różnych krajach wygląda to bardzo indywidualnie, a my mamy po to nasze władze, ekspertów, epidemiologów i inspektora sanitarnego, którzy o tym decydują i podpisują odpowiednie zalecania do jakich mamy się stosować. Wierzę, że nasi specjaliści w tej dziedzinie podejmują decyzje, które są adekwatne do obecnej sytuacji i wymogów z nią związanych. Jednak mimo zaleceń i praktyki, której wszyscy ciągle w tej dziedzinie nabywamy, to musimy mieć świadomość, że nasz los jest w naszych rękach i od nas wszystkich bardzo dużo zależy. Kluczowe na dzień dzisiejszy są szczepienia i czym więcej Polaków to zrobi - w tym uczniów i nauczycieli - to tym lepiej. Potrzebne jest też żmudne, wytrwałe i mozolne praktykowanie zasad reżimu sanitarnego, a to mam nadzieję będzie nas przybliżało do wyjścia z tej trudnej dla wszystkich sytuacji.

Nowy rok zbiegł się z wprowadzeniem programu Polski Ład, a ponieważ nauczyciele otrzymują wynagrodzenie "z góry", jako jedni z pierwszych spotkali się z jego efektami. Wiele kontrowersji i dyskusji – szczególnie ze strony niektórych związków zawodowych i opozycji – wzbudziły informacje dotyczące uszczuplonych poborów. W czym tkwi problem?

Polski Ład jest wielkim projektem modernizacyjnym i planem odbudowy Polski po pandemii. To plan gospodarczo-społeczny, którego dużą część stanowią zmiany podatkowe, a dzięki nim w 2022 r. w kieszeniach podatników pozostanie 17 mld zł. Zmniejsza się w ten sposób fiskalizm państwa, a podatnicy będą zarządzali swoimi pieniędzmi, co bez wątpienia stanowi bardzo dobry i od dawna oczekiwany krok, na którym skorzysta ok. 18 mln Polaków. Zyskają finansowo osoby, które zarabiają miesięcznie do 5 700 zł brutto, dla tych, których dochody sięgają 12 800 zł ten efekt będzie neutralny, a ci którzy zarabiają powyżej tej kwoty zapłacą trochę więcej, ale te środki będą przeznaczone na bardzo określony i ważny obecnie cel, czyli na opiekę zdrowotną.

Jak więc wygląda to u nauczycieli?

Układa się to w taki sposób, że na Polskim Ładzie zyskają nauczyciele stażyści, nauczyciele kontraktowi i mianowani, gdyż ich średnia płaca zamyka się w przedziale do 5 700 zł. Nauczyciele dyplomowani, którzy zarabiają średnio 6 500 zł (pensja podstawowa wraz z dodatkami), nie będą beneficjentami tego programu, ale też nie stracą, natomiast osób, których pobory w oświacie sięgają ponad 12 800 zł jest bardzo niewiele. Podsumowując, mamy takie zestawienie, w którym 61 proc. to etaty nauczycieli dyplomowanych, 19 proc. to nauczyciele mianowani, 17 proc. kontraktowi, a 3 proc. to stażyści. Z tego wyliczenia wynika, że ok. 40 proc. środowiska zyska, prawie 60 proc. nie straci, a mniej niż 1 proc., czyli bardzo nikła część na Polskim Ładzie trochę dopłaci. Ale jak wspominałem, są to środki przeznaczone na bardzo istotny cel.

To skąd takie larum wokół tej sprawy?

Jak już zauważyliśmy, na pierwszy ogień nowego programu poszli nauczyciele, ponieważ podobnie jak niektóre służby mundurowe, mają płatne z góry i część z nich otrzymała pensje mniejsze niż w grudniu ub. r. Wynikało to z dwóch powodów. Część nauczycieli pracuje w dwóch i więcej miejscach pracy, tymczasem PIT 2, czyli wniosek o rozliczenie kwoty wolnej od podatku, która w ramach Polskiego Ładu wzrosła do 30 tys. zł, może być składany tylko u jednego pracodawcy. Najlepiej złożyć go w podstawowym miejscu pracy, czyli w tej szkole, gdzie nauczyciel zarabia najwięcej i jeżeli był złożony w innym miejscu, to nie było z czego tej ulgi odliczyć. I tutaj rodzi się postulat, aby złożyć go właśnie w szkole, w której nauczyciel ma najwięcej lekcji. Kolejną sprawą jest ulga dla klasy średniej, która dotyczy osób zarabiających w skali roku od 68 412 do 133 692 zł. Po to, żeby zamortyzować wzrost składki zdrowotnej osoby sytuujące się w tym przedziale dochodów otrzymały właśnie taką ulgę i z różnych powodów wielu nauczycieli złożyło oświadczenie u swojego pracodawcy, że z niej rezygnują. Jeżeli tak się stało, to ta ulga nie była naliczona i pobory zostały uszczuplone, co wielu nauczycieli zaskoczyło, bo otrzymali płace mniejsze niż w grudniu.

O jakich kwotach mówimy?

Różnych. To może być ok. 100 zł, a słyszałem że nawet i do 600 zł. Tutaj oczywiście rodzi się pytanie – kto ile zarabiał? Jeśli było to dużo, to i potrącenie - czyli ta ulga, z której pracownik zrezygnował - było większe. Oczywiście, ulgi nikt nie straci, bo w rozliczeniu rocznym wszystko zostanie uwzględnione. Jednak, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom, w minioną sobotę minister finansów wydał rozporządzenie, które mówi o tym, że pracodawca nie będzie mógł naliczyć większych zaliczek na podatek dochodowy niż uczynił to w grudniu. Czyli pensja za styczeń nie będzie mniejsza niż w poprzednim miesiącu, a to oznacza że w lutym pobory na kontach będą takie jak wcześniej, a tym nauczycielom, którzy otrzymali mniej, wszystko zostanie wyrównane i przelewy w najbliższych dniach dotrą na ich konta. Dobrze jest więc nie rezygnować z tej ulgi i dysponować tymi środkami już teraz, a nie dopiero po rozliczeniu rocznym z 2022 r.

W ostatnich dniach wiele emocji wzbudzał projekt ustawy nazwanej potocznie „Lex Czarnek”. Środowiska samorządowe, choćby te we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku, dają temu wyraz w licznych wypowiedziach, protestach i apelach kierowanych do parlamentarzystów o jej odrzucenie. Skąd takie poruszenie wokół planowanych w ustawie zmian, czy rzeczywiście zagrażają polskiemu szkolnictwu?

Przyglądając się tym wydarzeniom i przysłuchując głosom, które z nich płyną widzę, że prym wśród tych samorządowców wiodą osoby związane z Koalicją Obywatelską czy samą Platformą, a wręcz z totalną opozycją. Trzeba zatem głośno powiedzieć, że nie jest to protest samorządów, lecz protest czysto polityczny w którym nie znajduję merytorycznej krytyki lecz raczej same ogólniki, złośliwości i apokaliptyczny obraz przyszłości, z czym w żadnym wypadku nie można się zgodzić. Szczególnym celem tej krytyki są dwie rzeczy – obecność organizacji zewnętrznych na terenie szkoły oraz uprawnienia kuratorów oświaty w tej kwestii. W chwili obecnej aby uzyskać taką współpracę, niezbędna jest opinia rady rodziców oraz rady szkoły. Minister Czarnek chciałby, żeby w tej sprawie miał też coś do powiedzenia kurator, który będzie spoglądał, czy treści przekazywane na takich zajęciach są zgodne z podstawami programowymi. Jednocześnie zwiększają się kompetencje rodziców, którzy także będą musieli wyrazić zgodę na takie zajęcia. Dlatego chciałbym zapewnić, że żadnej ideologizacji młodzieży i upolitycznienia szkół nie będzie, a jeśli nasze prerogatywy w tej mierze będą poszerzone, to będziemy w tej sprawie skuteczniejsi a my jako kuratorium oświaty chcemy działać mądrze i odpowiedzialnie.

Rozmawiał Janusz Gajdamowicz

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska